niedziela, 31 lipca 2016

Tym który się zakocha jest....

Hej, hejo!

Ankieta zakończyła się dzisiaj o godzinie 9:45 i...
Lilo: O! Trouble, trouble, trouble...
Taylor Swift?
Lilo: Tak jakby. Wróć do tematu.
Mamy... Remis. Prawie potrójny, bo Lysiek ma 15 głosów, tak samo jak Leo, a Nat ma 14.
Lilo: Harem!
Nie!
Lilo: Ouł...
Ale znalazłam pewien sposób by pogodzić te trzy skrajności...
Lilo: Plan G?
Nie, raczej plan N.
Lilo: U.... Coś w moim stylu!
Tak, tak...
Lilo: A nie lepiej plan K?
Zbyt brutalny.
Lilo: Ale to tylko trochę krwi...
Nie!
Lilo: No dobra... Ale chce zanucić kolejną piosenkę!
Eh...
Lilo:All this time you were pretending 
So much for my happy ending !



Pozdrawia Misty oraz rozśpiewany Lilo.

czwartek, 28 lipca 2016

Kto będzie z Aleksą?

Hejo, hejo! A oto pytane które pewnie większość z was sobie zadaje czytając co raz to nowe rozdziały "Słodkich Kłamstewek"....

Kto będzie z Aleksą?


Tak więc.... Nie powiem ^^ ( Buahaha!) No bo nie wiem. ( Ouł... )
Historię umiałabym stworzyć dosłowni z każdym, dlatego wybór zostawiam wam.
Lilo: Głosuję na Rozalię!
Rozalię?!
Lilo: Yuri!
O my God... Niech będzie, Rozalia też będzie na liście.

Zrobię wam ankietę...
Lilo: Z Rozalią.
Eh... Z Rozalia i chłopakami. W decydujecie, wy się bawice i jak macie pomysł by kogoś dodać, to piszecie pod tym postem.
Lilo: Albo w spamie.
Każda trwa trzy dni, więc czas nagli... czy nagi?
Lilo: Naga Rozalia.
Weź się dzisiaj ogarnij! Co ty masz do Rozy??!
Lilo: Nic.
Ugh... tak czy siak, już wiecie kiedy rozdział. Za cztery dni. Bo trzy dni trwa ankieta, a wolałabym mieć dobę co najmniej na napisanie.
Lilo: Weź im coś napisz w wolnym czasie, bo z nudów umrą...
No... załóżmy ze jakis one-shot (tak to się pisze? ) albo bonus wam napiszę...

I to by było na tyle!

Pozdrawia Misty i fan yuri- Lilo.

wtorek, 26 lipca 2016

[33]


Rozdział trzydziesty trzeci

"Trochę szczerości, nie zaszkodzi - część druga"

-A więc... Nie powiem wszystkiego.. Powiem tylko to dlaczego wyjechałem.
-...
-A więc, mój poziom znacznie się obniżył.  Ojciec dał mi ultimatum, argument nie do przejścia. Wróciłem do Londynu.
-A dlaczego nie powiedziałeś mi nic o tym?
-...- odwrócił wzrok
-Edward, ja muszę wiedzieć.
-Bo się bałem, okey?!- powiedział nerwowo

         Spuściła wzrok. Zaczęła bawić się palcami. Nie wiedziała co czuje, co powiedzieć, co robić... W tamtej chwili nie wiedziała nic. Zagryzła wargę.

-Ale dlaczego się bałeś?
-Bo byłem w tobie zakochany.
-Nie kłam!
-Właśnie...- prychnął -Ty zawsze się tego bałaś. Bałaś się kochać i do dzisiaj się boisz.
-Ja...
-No powiedz coś. Powiedz że nie mam racji, że kłamię.
-...- złapała go za rękę- Tamto w wesołym miasteczku...
-Tak.
-A to przy fontannie?
-Też.

           Nastała chwila ciszy. Całował ją. To prawda. Zawsze myślała że robił to po to, by odgonić dziewczyny od siebie. Że nie ma to większego znaczenia, że to bez powodu oraz sensu. Nie widziała prawdy... Albo po prostu nie chciała się z nią pogodzić, więc ją od siebie odrzucała. Po prostu nie przyjmowała jej do wiadomości.

               I tym razem ją od siebie odpychała. Przecież w jej sercu nadal był Kentin... Chłopak, którego znała od podszewki. Była nim kompletnie zauroczona. Nawet na lekcjach na niego patrzyła. Na korytarzu, W-F'ie, na dziedzińcu... Jednakże on nie patrzył na nią, tylko na Sucrette... Jednak ta zapatrzona w Kastiela, któremu coraz to bardziej podobała się Aleksa. To wszystko było jak błędne koło. A tych kółek jest kilka. I to nie cztery, jak to w pojazdach dwuśladowych bywa.  I tak wszystkie one się kręcą...  Ale co będzie kidy się rozbiją?

-Edward ja...Nie umiem...Kentin....
-Gwiazdko...
-I chyba nie będę umiała... - wstała z podłogi - Naprawdę...

              Szybkim krokiem wyszła z domu. Chciała mu się rzucić w ramiona, powiedzieć, że rozumie. A jednocześnie miała ochotę od niego uciec, nie mieć z nim nic wspólnego.  Serce chciało do niego biec, ale umysł pragnął inaczej. I nasuwa się tylko pytanie...

Czy idzie jednocześnie kochać i nienawidzić?

                  Te dwie skrajności, złożone z sobą jak idealnie pasujące do siebie puzzle... Te dwa uczucia żyły w jej sercu, tymi dwoma darzyła Edwarda,  A to boli. Naprawdę boli... Jest to jak ból, przeszywający całe wasze ciało... paraliżuje was... I nie umiecie myśleć już o niczym innym, tylko właśnie o tym bólu...

                   Dziewczyna opadła bezwładnie na ławkę. Pełna tego bólu, nie wiedziała co dalej. Westchnęła głęboko. Usłyszała ciche gwizdanie w głębi parku. Niepewnie podniosła się z ławki. Zaczęła podążać za tamtym dźwiękiem. A im bliżej była, tym krok było ciężej zrobić. Zobaczyła Kentina. Jej serce zabiło szybciej. "No nie.... a ja znowu jak idiotka mam ochotę rzucić mu się w ramiona. Głupia, głupia!"- karciła siebie w myślach.

Niepewnie podeszła do niego. Usiadła obok szatyna na ławce. Spojrzał na nią. Zastanawiał się pewnie, jak ma się zachować, co powiedzieć...  W końcu zdecydował, że nie będzie nic robić, ani nic mówić

-Cześć.- powiedziała
-...- jednak ten milczał
-Aha... Dobra, wiem że kazałeś mi zapomnieć o tym co nas łączyło... Tak wiem, I przepraszam, ale chce ci powiedzieć wprost: nie umiem. Okey? Nie umiem, albo chcę umieć. Nie umiem olać Edwarda, nie umiem o tobie zapomnieć...

                    I wtedy poczuł, że czas, aby powiedzieć to, co powinien powiedzieć już dawno..

__________________________________________
Hejo!
Lilo: Nie tylko do szkoły się spóźniasz...
Oj tam... No a więc... Rozdział dość krótki i mega spóźniony... No, ale ja też miałam prawo do małych wakacji Rozdział napisałam totalnie na spontana. Po prostu usiadłam i na jednym oddechu napisałam.
Lilo: Prawie się udusiła, hihi...
No i przepraszam, jeśli ten jest o poziom(y) niżej, od reszty... Po prostu mogłam trochę wyjść z wprawy.
Lilo:  Wymówka numero uno in Italia... Uno momento... In Misty Blue!

Pozdrawia spóźniona Misty i włoski Lilo.

środa, 6 lipca 2016

[32]

Rene: Pst! Lilo!
Lilo: Rene?
Rene: Ciszej! Słuchaj, prekaż Misty że wrócę... tak za 5 rozdziałów, ok?
Lilo: Jasne...

Rozdział trzydziesty drugi

"Trochę szczerości, nie zaszkodzi - część pierwsza "

            Około godziny 18, Aleksa i reszta chłopaków przesiadująca w jej domu, postanowili zagrać w karty. A ta zaczęła i opowiadać jak to spędziła dzień..

-I tak po prostu cię pocałował?- spytał Max kładąc asa pik na kupce kart.
-Yhym. Potem przyszedł Nataniel i go oderwał. Kastiel chyba sam był zdziwiony tym, że to zrobił. – położyła królową pik – Nawet nie wiem, o co chodziło.
-Z naukowego punkty widzenia, tamto zachowanie nie miało żadnych podstaw.- Adrian położył królową kier.
-Z chłopskiego punktu widzenia…- Dakota położył dziewiątkę kier – Może Aleksa po prostu mu się podoba.
-Kastielowi?- Edward uniósł jedna brew ku górze i położył dziewiątkę karo- To chyba nie jego typ, co nie?  
-Skoro był z Debrą, to tak. Aleksa nie jest w jego typie. – Maksymilian położył króla Karo – 5 kart dla ciebie siostrzyczko.- poczochrał ją.
-On woli pewne siebie dziewczyny. Z biustem, czerwonymi ustami i uporem. – prychnęła. Położyła kolejnego króla.- 10 dla Gucia.
-Powiedziałbym coś, ale lepiej to w słowa ujmie Dakota…- wziął 10 kart, po czym położył trzy trójki. – 9 dla ciebie.
-Eee? 9?- nie chętnie wziął katy. Położył waleta pik.- Cóż, uporu ci nie brak… Kształty tez nie są złe…
-Jesteś moim kuzynem idioto!- pacnęła go w głowę. Towarzystwo wybuchło śmiechem. – Poza tym, to nie o to tu chodzi!
-No. Nosisz zbyt luźne ubrania by można zobaczyć to wszystko w pełnej okazałości…, Więc…
-Jeszcze jedno słowo Baltimore, a będziesz miał królewski pogrzeb!- warknęła szatynka
-UUU!- cała reszta zaśmiała się, nawet Max
-Pogrzeb? Nie wolisz wesela? Jak sama nazwa wskazuej, jest wesoło.
-Pogrzeb, jak sama nazwa wskazuje wiąże się z grzebaniem kogoś. A ja bym cię chętnie pogrzebała i zatańczyła na twoim grobie.- uśmiechnęła się- To by dopiero było wesołe.
-Wygrałem!- krzyknął Dakota
-Jak?!- odparła cła reszta
-Gdy wy gadaliście to ja spokojnie sobie grałem.
-Według zasad, trzeba upędzić położenie ostatniej karty słowem „Makao”, czyli tytułem tej gry wieloosobowej. Więc „frist” nie było makao, „second” to nie mogłeś wygrać grając w pojedynkę.
-Nie umiesz liczyć o francusku? – spytała Aleksa
-To trudny język! Nie wiem jak powiedzieć frist i tak dalej…
-Hiszpański mu lepiej idzie.- powiedział Dakota 
-Ile wy się uczycie języków?
-Ojczystego, czyli angielskiego, francuskiego, hiszpańskiego… A niektórzy mogą dodatkowo dobrać rosyjski lub niemiecki. Tak robią trzy czwarte uczniów. -wyjaśnił Edward.
-Wow… Nie chciałabym być w waszej szkole!
-Przedmioty to małe miki. Najgorsze są mundurki..- jęknął Dakota
-I tak go nie nosisz.- Powiedział szatyn
-Właśnie, dlatego że są okropne!
-Dlaczego chodzicie do takiej szkoły? Nie wolelibyście iść od normalnej?
-Rodzice.- Powiedzieli zgodnie.
-Aha…
-Myślisz, że dlaczego Edwa…- brunet zasłonił dłonią usta Dakoty
-Co?
-Nic..- burknął chłopak i puścił przyjaciela.
-Nie powiedziałeś jej?!- krzyknęli razem Adrian i Dake
-Zamkniecie się w końcu?!
-O, czym mi nie powiedział?- spytała zaskoczona Aleksa
-No to… My się z Maxem ulotnimy, a wy sobie… pogadacie!

                   Odeszli, tylko Edward i Aleksa zostali, siedząc na dywanie przy kupce kart. Brunet westchnął głęboko. Napięta atmosfer spowijała pokój niczym gęsta mgła. Aleksa wręcz czuła, jak robi się jej duszno. Chłopak przesunął się i usiadł obok niej. Emocje szargały nim niczym małą łódką na olbrzymim morzu, podczas huraganu. Odgarnął włosy do tyłu.

-To dość… - zgryzła wargę
-…, Co takiego się stało, że zostawiłeś mnie bez słowa, a teraz nie chcesz o tym powiedzieć?
-Powiem, ale jest pewien warunek. Ale mogę ci go dopiero powiedzieć, po tej całej historii. O ile chcesz słuchać.
-…- niepewnie ujęła jego dłoń – Tylko mnie nie okłam, dobrze?- odezwała się smutno
-Dobrze… A więc…

C.D.N

_______________________________

Hej!
Lilo: Miały być kłamstweka, a tu szczerość...
Musi być prawda, aby było kłamstwo.
 Lilo: Rene musi być jeszcze przez 5 rozdziałów nieobecny, aby ja mógł być.
Postanowiłam że to czytelnicy zadecydują, co się  wami stanie. Kochani na lewym pasku będziecie mieli ankietę, w której głosować będziecie albo na Lilo, albo na Rene!
Lilo: Będzie referendum? 
Nie.
Lilo: Szkoda, pobawilbyśmy się w Polską politykę i zrobili chaos...
Chciałoby się..

Pozdrawia Misty i antydemokratyczny Lilo.

poniedziałek, 4 lipca 2016

[31]

Spóźnia się...
Lilo: Kto?
Rene!
Lio: I tak mało kto go już pamięta...

Rozdział trzydziesty pierwszy

"Kazik, co ty odstawiasz?"
-Nie do końca czyli?
-Szczerość za szczerość?
-Niech będzie.
-Podobała i się, ale wybrała mojego brata. Teraz jest da mnie jak siostra. To teraz ty, co ci się podobało w Debrze?
-Dużo. Wtedy wydawała mi si niezwykle silna, walcząca o swoje i uparta. A okazał się podłą oszustką...
-Nie widziałem w niej takich cech.
-Mówiłem że mi się zdawało.- warknął- Ale Aleksa robi to na serio. Słyszałeś jak darła się u dyrki?
-Yhym...
-Skłamała nie dla siebie, a dla gospodarzyny...
-I?
-Debra nigdy tak nie robiła....- czerwonowłosy uśmiechnął się łagodnie- A słyszałeś jak wiele złości i upory było w jej zachowaniu?
-Tak samo się uśmiechałeś gdy gadałeś o tym jak zauroczyłeś się Debrą.
-Pff...- z jego twarzy zniknął uśmiech.

*Po lekcjach w pokoju gospodarzy*

-Siniak na siniaku...rana na ranie...- Aleksa spojrzała zdziwionym wzrokiem na plecy Nataniela.
-Łatwo ulegam wypadkom...- na zarumienionej twarzy Nataniela pojawił się niezręczny uśmiech.

            Ze smutkiem przejechała dłonią po jego plecach. "Wypadkom? Wątpię...". Chłopak spojrzał na nią kątem oka. Czuł się zawstydzony. Szatynka nawet nie wiedziała od czego zacząć  tyle tego było. Zaczęła od pleców. Sięgała odpowiednie reczy z apteczki. Nagle syknął.

-Sory, nie chciałam tak mocno...- zajęła się ramieniem. Jak na osobę siedzącą za biurkiem, był nawet umięśniony. Po 20 minutach skończyła.

-Już...
-Dzięki.- zarzuciła na siebie koszulę.

              Dziewczyna zagryzła wargę. Po chwili przytuliła go od tyłu. Chłopak zarumienił się. Wtuliła policzek w jego koszulkę, pachnącą miodem. Zacisnęła dłonie na jego koszuli. Aleksa pewnie nigdy by się do tego pewnie nie przyznała, ale miała olbrzymie poczucie sprawiedliwości.

-Aleksa, czy mogłabyś...
-Dlaczego? To nie fair...
-Co?
-Tak nie powinno być, to...
-Ale o co ci chodzi?
-... ktoś cię bije.
-...
-Nie musisz mówić kto... Po prostu tak nie powinno być.

                 Zarumieniony chłopak delikatnie pogłaskał ją po plecach. "Jak tak trzymasz to boli.."-szepnął. Niechętnie go puściła. Po jej policzku popłynęła łza.  Westchnął. Delikatnie ją otarł. Spojrzała na niego.

-Nie przejmuj się tym, okey? Dam radę...
-...
-A... Dziękuję za pomoc. Idź już do domu. Ja za 15 minut też będę szedł.
-Zgoda...

               Wstała i zarzuciła torbę na ramię. Skierowała swe kroki ku drzwiom. Nagle się cofnęła i pocałowała Nata w policzek. Zarumienił się, tak iż był niemal tak czerwony jak rak. Przytuliła go delikatnie, a potem wyszła z pokoju szybkim krokiem. Blondyn jeszcze przez chwilę patrzył na drzwi. Wstał zapiął koszulę, po czym zaczął robić porządek. Usłyszał krzyki na korytarzu. Zmarszczył brwi. Wychylił głowę z pokoju gospodarzy.

-Kastiel! Nie wiem o co ci chodzi, ale...
-...-

                          Aleksa stała przy ścianie... A właściwie to przybita. Kastiel trzymał ją za ramiona i patrzył prosto w jej oczy.

-Puść!-starał się go odepchnąć
-...- zagryzł wargę- Dlaczego ty taka jesteś?
-Taka, czyli jaka?!
-Uparta!
-Ja... kompletnie nie rozumiem o co ci chodzi!
-Odpowiedź!
-Nie! Puść! To boli!
-A zaboli bardziej!

                    Zaczęła się wyrywać.To nie był upór taki jak u Debry... To był ten który Kastielowi podobał się bardziej, ten który go kręcił. Zagryzł wargę. Czuł że nie może tego powstrzymać. Nagle mocno ją pocałował. Dziewczyna był w szoku. "Że co?!"

_____________________________
Hej!
Lilo: Szok 'n roll! Ow yeah!
Halo? Pan doktor? Pikachu mi się popsuł... No, zmienił się w rockmana...
Lilo:To było mocne! Rene niech jeszcze zostanie na wakacjach, Ja takich akcji chcę więcej!
Nie zawsze się ma to co się chce... A mój ukochany Rene, pewnie gdzieś z inną lata...

Pozdrawia podłamana Misty i rockowy Lilo.