środa, 27 kwietnia 2016

[17]


  • Rene: Tak i oto jak zapowiadałem, pojawiłem się na początku. Pierwszy rozdział który mi się podoba. Taki kontro...
A ty tu co?! Notka od autora jest na końcu!

Rozdział siedemnasty 

"Pierwsze straty"

-McGraw, jesteś biały jak ściana.

     To rzeczywistości przywołał go głos Kuflona. Wyprostował się. Czuł że go mdli. Jakby węzeł przeniósł się na jego żołądek i tam właśnie zaczął się zaciskać. Myśli wirowały w głowie niczym tornado, sam nie wiedział już co czuje i co myśli. To tak jak kręcące się koło fortuny...

-Już wczoraj coś nie tak z tobą było, jak chcesz to wróć do pokoju.

       I wtedy koło uczuć stanęło. Czuł złość. Zastanawiał się dlaczego wcześniej mu nie powiedziała. Zacisnął dłoń w pięść. Od razu wróciły mu siły. Spojrzał na generała.

-Wszystko ze mną w porządku.
-Szeregowy, nie zgrywaj bohatera. Po śniadaniu wracasz do pokoju.  Jeszcze nam omdlejesz i tylko sprawisz problemu.
-Tak jest.- kiwnął głową.

       Czas mijał mu zaskakująco szybko. Nim się obejrzał już było po śniadaniu. Skierował swe kroki w kierunku swojego pokoju. Chciał jej wszystko wykrzyczeć, spytać dlaczego. Miał taki samolubny plan. Jednak gdy wszedł do pokoju i zobaczył dziewczynę smutno patrzącą przez okno zawahał się.

        Przyjaźń?
       Czy właśnie to ich łączyło?

       Może ona widziała w nim przyjaciel, ale on w tej chwili miał ją za osobę której coś jest winien. Która zrobiła dla niego bardzo wiele, a on musi to spłacić. Jeszcze za wcześnie... Jeszcze zbyt wcześnie by zobaczył jak jest naprawdę. Pytanie tylko, czy zdąży? Czy na czas zrozumie, co naprawdę ich łączy? To już zależy tylko od niego, bo i on coś ukrywa...

       Podszedł do dziewczyny. Odwróciła się do niego i uśmiechnęła. Wymusił uśmiech. Usiadł na pryczy. Głupie plotki sprawiły że zaczął wątpić. Ale to nie Aleksa musiała go przekonywać, to on sam musiał uświadomić sobie kto mówi prawdę.

-To... opowiadaj.
-No to..- usiadła bok.- Zacznijmy od tego że...

       I tak opowiedziała mu całą historię. Poczynając od tego jak odezwał się pod dwóch latach, kończąc na dzisiejszym ranku. On słuchał. Ale nie przyswajał. Wciąż tylko się zastanawiał, dlaczego mu nie powiedziała i nad tym czy Edwardowi faktycznie się nie udało.

-Wiesz... Wkurza mnie to. Chciałabym o nim zapomnieć, wyrzucić go z swojego życiorysu. Gdy już się z tym godziłam, to on nagle wyskakuje z takim czymś... Powiedz, co ja mam teraz zrobić?- spojrzała w jego szmaragdowe oczy.
-Jesteś pewna że on nic dla ciebie nie znaczy?
-To trudne..- podrapała się w tył głowy- Bo...
-Czyli jednak coś znaczy.- odwrócił od niej wzrok.
-Znaczył.- nakreśliła.
-A jak jest teraz? Dlaczego płakałaś skoro nic dla ciebie nie znaczy?
-Chce tylko wiedzieć...
-Po co?
-Daj mi dojść do słowa!
-Po prostu nie umiem tego zrozumieć.
-... -zagryzła wargę. - Jasne.. przepraszam. Narzucam ci się pewnie... To trochę egoistyczne z mojej strony. Nawet nie spytałam czy masz czas.- wstała z łóżka.- Będę szła. Chciałabym tylko abyś mi czasem przypomniał, żeby już nie płakała.
-...
-To.. na razie!- uśmiechnęła się nerwowo i wyszła z pokoju.

         Czy naprawdę Kentin nie rozumiał? A może nie chciał rozumieć? Jedno było pewne, Aleksa przez to poczuła się winna. Czuła się źle z tym że do niego przyszła. "Przecież trzeba sobie radzić samemu..". Była niepocieszona. Wyszła, tak jak weszła. A on? Tylko zaczął bardziej myśleć. Opierał się na własnym zrozumieniu. Nagle usłyszał dzwoniący telefon. Zobaczył na łóżku komórkę Aleksy.

-Pewnie jej wypadła...- wziął ją do ręki.- Nieznany numer...- odebrał. W tamtej chwili potwierdził, że w tej sprawie mnie chce opierać się na zdaniu przyjaciółki.- Tak słucham?
-Chyba nie zastałem Aleksy.
-Nie. Z kim rozmawiam?
-Edward. Nie martw się, nie wyskoczę z ekranu i cię nie zjem.- zacisnął dłoń w pięść.- Mogę wiedzieć kto jest moim rozmówcą i dlaczego masz jej telefon?
-Kentin. Jestem jej przyjacielem.
-Przyjacielem mówisz?- usłyszał zamyślony głos- To dobrze.
-Co proszę?
-Gdybyś był kimś więcej to byłby kłopot.
-Jaki kłopot?
-Skoro jesteś jej przyjacielem to pewnie wiesz co między mną a nią było.
-.. wiem.
-Ujmę to tak. Od kiedy pierwszy raz po latach do niej zadzwoniłem, już wiedziałem że jej nie puszczę.
-Co?
-Heh. - może i lepiej że nie widział olbrzymiego, a za razem okrutnego uśmiech Edwarda. .. -  Będę ją trzymał i naciskał, puki nie usłyszę tego czego jeszcze od niej nie usłyszałem. Będę patrzył jak się męczy.  Aż w końcu sama wpadnie mi w ramiona... Podoba mi się ta wizja. - jego głos brzmiał, jakby czerpał z tego przyjemność. A ton wskazywał na jego prawdziwe oblicze - okrutne i bezwzględne.
-Czego od niej chcesz?!
-Ojej, nie wiesz? Nie powiedziała ci?
-Em..!
-Biedaczysko... Tak przyjaciele nie postępują...- rozłączył się.

       Szatyn znowu dziwnie się czuł. Pozostały mu jeszcze smutek jako jedyny mógł jeszcze uratować sytuację. Jednak zmienił się on w złość. Nie był zły na tego kogo powinien. Zaczął żywić urazę do Aleksy, tej której powinien ufać. Nie pytał już siebie, dlaczego. Nie interesował go powód dla którego mu tego nie powiedziała. Tylko sam fakt że tego nie zrobiła. I na tym, polegał jego błąd...

Zaufanie. Tego właśnie zabrakło.
______________________________________

Rene: Ja zaczynam.
Proszę bardzo.
Rene: Ona będzie cierpieć.
Ej!
Rene: No taka prawda.
Zero taktu.
Rene: No i jeszcze jak spotka Lysandra w kolejnym rozdziale to już będzie normalnie bomba...
Jakbyś nie zauważył, w zgłoszeniu była wpisana kategoria "Dramat".
Rene: To dobrze. Lubię patrzeć jak szczęście powoli znika, a zastępuje je ból.. a potem wszyscy widzą, jakie okropne błędy popełniają.
Skoro tak ślicznie omówiłeś fabułę, to w sumie nie mam już co gadać.

Narazka!

Misty Blue


niedziela, 24 kwietnia 2016

[16]

Uwaga: Aby łatwiej było sobie przyswoić fakty, warto przeczytać bonus "Chłopak który mnie zabił - cz.2". Wystarczy kliknąć ta nazwę, skopiować link poniżej lub wejść w spis treści. Nie jest to jednak obowiązkowe. 
Link: http://male-klamstwo.blogspot.com/2016/02/bonus-1000-wyswietlen.html

Rozdział szesnasty 

"Czy aby na pewno?"

      Ciężko oddychał. Nerwy rozrywały go od środka. Patrzył na Aleksę z złością w oczach. Jednak po chwili wszystko się ulotniło. Brwi uniosły się ku górze, a źrenice rozszerzyły. Zastanawiał się pewnie: "Co ja zrobiłem?". Podszedł do dziewczyny i ukucnął przy niej. Niepewnie zbliżył do niej dłoń, tak jakby bał się że jest z porcelany i że jego dotyk może ją rozkruszyć. Po chwili jednak zszokowana Aleksa uśmiechnęła się szeroko. Wesoło spojrzała na chłopaka i mocno go przytuliła. Teraz to on był w szoku. I to ciężkim.

-Aleksa..?- wydusił z siebie te słowa, jakby gadał to osoby chorej psychicznie
-Ty to masz zamach...- delikatnie poluzowała uścisk. - Dziękuję, od razu mi lepiej. Max by się nie odważył.- powiedziała wesoło.
-Możesz mi wyjaśnić o co w tym wszystkim chodzi?
-Eh... to długa historia...
-... Ma to związek z tym Edwardem o którym mówiłaś dwa tygodnie temu??
-Tak, ma z tym związek nijaki Edward Sebastian Baltimore...- odparła odwracając wzrok.
-Prosiłem byś patrzyła mi w oczy gdy ze mną rozmawiasz...
-A no!- podniosła wzrok i spojrzała w jego szmaragdowe oczy.
-Tak lepiej.- uśmiechnął się, delikatnie przy tym rumieniąc. Poczuł ulgę.
-Pamiętasz jak mówiłam że bez niego mi łatwiej.?

       Puściła chłopaka i usiadła po turecku przed nim. Wiedziała że musi komuś o tym powiedzieć. Miała taką wewnętrzną potrzebę. Czuła że jest to nijako bomba i że jeśli nie wyrzuci jej z siebie, ta wybuchnie, a ona tego nie wytrzyma.

-Tak... Aleksa, poczekasz chwile tutaj? Nigdzie nie wychodź. Musze iść na zbiórkę i na śniadanie. Jadałaś coś w ogóle?
-Nie i nie chcę. Nie przynoś mi nic tak jak ostatnio. Chce z tobą pogadać..- zawahała się- Potrzebuję cię teraz...

        Odwróciła wzrok i zarumieniła się. Chłopak po raz kolejny był w szoku. Pierwszy raz widział żeby dziewczyna się zarumieniła. Zawsze była pewna siebie, zdecydowana i mówiła że nikogo nie potrzebuje. Że sama da sobie świetnie radę. Tym razem jednak było inaczej. Chłopak uśmiechnął sie
delikatnie.

-Zaraz przyjdę.

    Wstał i zarzucił na siebie tylko kurtkę moro i wyszedł. Idąc, zaczął ją zapinać. Po chwili ktoś złapał go za ramie. Skierował wzrok w tamtą stronę. Kojarzycie tego chłopaka który wszedł do pokoju Kentina w trzecim rozdziale? Chodzi mi o Fina. I to właśnie on złapał Kena za ramię.
-Kto tam ciekawy siedzi w twoim pokoju?- spytał wesoło brunet i puścił zielonookiego.
-Nikt?
-Kłamca.- powiedział śmiejąc się- Mam iść zobaczyć?
-...- odwrócił wzrok- A co cię to obchodzi?
-Ciekawość istna.- odparł wesoło. - Jak żeś tu tego kogoś przemycił?
-Sama przyszła.- odparł obojętnie i poszedł przed siebie.
-A więc to twoja dziewczyna!- szatyn zarumienił się
-Przyjaciółka...- nagle go olśniło. Spojrzał na Fina z wielkim uśmiechem. Chłopak głośno przełknął ślinę i cofnął się o krok.
-Ten uśmiech nic dobrego nie wróży...
-Masz na nazwisko Baltimore?
-Em... tak?- cofnął się o kolejny krok.
-Znasz Edwarda Baltimore?
-... chodzi ci o tego mega bogatego panicza z Anglii?
-.Ma zielone oczy?
-O co chodzi z tymi pytaniami?
-Pytam się czy ma zielone oczy!
-Ma!- odparł cofając się o dwa kroki.
- Mieszkał kiedyś we Francji?
-Tak. Krótko ale mieszkał. Powiedz o co chodzi!
-Śpiewaj mi tu wszystko co o nim wiesz!
-Em... To mój kuzyn. Jest synem barona Baltimore. Cholernie bogaty. Chyba jeździ konno... Ma młodsza siostrę, z poprzedniego małżeństwa jego macochy. Oprócz tego że słynie z bycia ideałem to nic więcej o nim nie wiem. Mało ze sobą gadamy... Ale jego przyjaciel powiedział żeby mu nie ufać. Sam jestem ciekaw dlaczego...
-... A... był kiedyś z jakąś dziewczyną?
-O tak! Z córką tej zmarłej śpiewaczki operowej, Marii Snow. A jej ojcem jest obecnie najbardziej rozchwytywany menedżer w Europie, Eliasz Andre Snow.

      Trzeba wam wiedzieć, że Fin zachowywał się jak typowa nastolatka. Czytał kolorowe pisemka, lubił plotkować i na doczepkę był bardzo ciekawski wszystkiego wokoło. W sekrecie wam powiem że ma nawet własny pamiętnik, którego strony lubi ozdabiać słodziuchnymi obrazkami. Cud że jeszcze nie ogląda anime.. I nie, Fineasz (bo tak brzmi jego pełne imię) nie jest gejem.

-...  I dlaczego o tym na początku nie wspominałeś?
-O, więc chcesz posłuchać co między tą dwójka było?- uśmiechnął się cwanie.
-Być może.- zarumienił się bardziej i odwrócił wzrok.
-Różnili się diametralnie. Wierz mi, szukałbyś całe życie, nie znalazłbyś między nimi wspólnej cechy.
-Hę?- zdziwił się - To jakim cudem byli razem?
-Ale wiesz że to tylko plotki?
-Gadaj!
-Już, już... Sprawa szybko ucichła, naprawdę. Minął tydzień i wszyscy zapomnieli. Był z nią dlatego, że była jedyną dziewczyną której nie umiał sobie obkręcić wokół palca.
-Tylko dlatego...?
-No. Ale skoro nie dała się uwieść, to pewnie wszystko to spłynęło po niej jak woda po kaczce. Prawdopodobnie go nie pamięta. Bo po co?
-... własnie, po co...
-Dobra chodźmy, bo Kulfon (tu: przezwisko) się wkurzy.
-Taa...

       Kentin miął niezły mętlik w głowie. Czuł się zagubiony i na dobrą sprawę nie wiedział czy spojrzy na Aleksę w ten sposób co wcześniej... Jedno pytanie było tak dręczące że niemal dusiło. Jakby ktoś zaciskał mu sznur na szyi." ...nie pamięta go. Bo po co?". . Szatyn był kompletnie wyłączony. Prawie żadne bodźce do niego nie docierały. Umiał tylko odliczyć siebie, stojąc na zbiórce.

      Nagle jego serce zamarło.
      Źrenice się rozszerzyły.
      A dłonie opadły wzdłuż ciała niczym martwe.
      Kolana się ugięły.
"Czy aby na pewno, Edwardowi się nie udało?"
Ta myśl sprawiła, że zabrakło mu tchu.

CIĄG DALSZY NASTĄPI

_____________________

Hej~!
Ostatnio nie podobało się wam że rozdział taki krótki, więc tym razem jest trochę dłuższy.
Postanowiłam trochę podgrzać atmosferę. 
No i zrobić wam niespodziankę!
Niech żyje weekend wolny od nauki!
Zapraszam także na mój drugi blog.
LINK: nie-widzisz.blogspot.com
Dzisiaj obrazek nie mój, ale niemniej bardzo mi się podoba ^^

Rene: W ostatniej chwili!
Nie musiałeś przychodzić...
Rene: Niewdzięcznica...
I tak już zostało tylko się pożegnać.
Rene: to się żegnaj. Następnym razem, ja zacznę.
O ile zdążysz..

Narazka!

Misty Blue

piątek, 22 kwietnia 2016

[15]

Rozdział piętnasty 

"Rozdarte rany, czyli początki kłopotów."
     Aleksa obudziła się z przerażającym bólem głowy, przytulona do nogi siedzącego na łóżku Maxa, który najspokojniej we wszechświecie sobie spał. Czuła jakby dynamit wybuchł w jej "makówce". Spojrzała na zegar który wskazywał trochę po piątej rano. Jęknęła głośno, po czym przewróciła się na drugi bok puszczając brata. Nakryła sobie kołdrę głową. Spała wręcz fatalnie. O ile te 15 minutowe drzemki przypadające na godzinę kręcenia się w łóżku, można nazwać snem. Jak ostatnio wspomniałam, Edward umiał doprowadzać ją do skrajności. No, to jeden z przypadków... Pociągnęła nosem. Zsunęła kołdrę z głowy. Czuła jakby dosłownie ktoś rozdarł wszystkie ledwo zagojone rany na sercu. Czuła jakby krwawiły i jątrzyły się.
-Nienawidzę go...
-Cii... - Max delikatnie pogładził jej włosy- Śpij chociaż troszkę.
-Spróbuję...
     Właśnie... 
     Nienawidzi go prawda? 
     A więc dlaczego tęskni, dlaczego płacze? 
     Po co żałuje że go nie ma przy sobie?
    Wierzcie mi, ta nienawiść kiedyś była miłością. Na dobrą sprawę mi samej ciężko zrozumieć Aleksę. Sama jeszcze nie wiem jak to jest gdy miłość zmienia się w nienawiść, która rozrywa serce na drobne części. Ale, myślę że to musi być wręcz niewyobrażalny ból...
      Zamknęła oczy. Westchnęła głęboko. Przytuliła do siebie puchową kołdrę.. "Nie Aleksa... Tak nie można. Musisz wstać i walczyć... nie możesz teraz stchórzyć." Po chwili zacisnęła szczękę i zwaliła z siebie kołdrę. Warknęła i wstała z łóżka. Blondyn otworzył oczy. Patrzył ze dziwnym spokojem jak szatynka dziko otwiera szafę i wyjmuje z niej byle jakie ubrania. 
-Co się stało?
-Idę do Kentina.
-Tak wcześnie?
-Za pół godziny i tak wstanie.
-Yhym, szkoła wojskowa...
    Wbiegła do łazienki. Wskoczyła pod lodowaty prysznic. Na jej ramionach i plecach pojawiła się gęsia skórka. Jednak uczucia wirujące w jej głowie rozgrzewały ją niczym gruba puchowa pierzyna. Wyszła z kabiny i wysuszyła się szorstki ręcznikiem. Zarzuciła na siebie niedbale ubranie, po czym zeszła na dół, omal nie wywijając koziołka na dębowych schodach. Ubrała trampki i zarzuciła na siebie kurtkę moro.Zarzuciła na ramie torbę i wyszła z domu. Jej twarz owiał chłodny wiatr. Związała wilgotne włosy w kitek i zaczęła iść w kierunku szkoły wojskowej. Zaczęło świtać. 
     Zaszła od tyłu. Zabrzmiała syrena, mająca na celu budzić uczniów. Ogrodzenie pod napięciem zostało wyłączone. Dziewczyna weszła dziurą w kantynie na teren szkoły. Po cichu zakradła się do pokoju Kentina. Zapukała. Usłyszała kroki. Szatyn otworzył drzwi. Był w niezłym szoku gdy ją zobaczył. Był ubrany zaledwie w dół od piżamy,a na głowie panował nieład.
-Aleksa? Co ty tu...
-Potem ci wyjaśnię.- szepnęła głośno i weszła do środka, po czym zamknęła za sobą drzwi.
-Co się stało?
-Daj mi z liścia.- spojrzała na niego śmiertelnie poważnie.- I powiedz z powagą że mam się ogarnąć.
-Teraz to chyba sobie żartujesz.- spojrzał na nią niezadowolony.
-Błagam cię rób to!
-Po co?!
-Bo...
   Ugryzła się w wargę. Szukała jakiś argumentów. Nie znajdując żadnych, postanowiła improwizować. Walnęła chłopaka z całej siły w twarzy. Chłopak syknął i złapał się za zaróżowiony od uderzenia policzek.
-Za co?!
-Teraz masz powód! Wal!
-Serio jesteś taka głupia czy tylko udajesz?!
-A ty jesteś takim kretynem, że nie rozumiesz prostego polecenia Kenusiu?!
-Ty mała..- walnął ją w policzek tak mocno, że aż padła na ziemię.

___________________________

Hej!
Oto 15 rozdział. Miałam go dodać jutro, ale jest dziś.
Jak widać, puki co Edward jest niczym plaga egipska.
A między Aleksą a Kenem zaistniało pewne napięcie..
Chociaż, czy aby na pewno?
Ciekawi co będzie dalej?
Z boku macie rękawice bokserskie.
Mają one symbolizować walkę,
którą Aleksa musiała toczyć z samą sobą.

Narazka!
Misty Blue

niedziela, 17 kwietnia 2016

[14]

Rozdział czternasty 

"Nienawidzę go"
-A więc...- powiedział tata Aleksy biorąc kęs jajka z majonezem do ust.- Co do kary... Przygotujesz dla mnie referat na temat dlaczego to co zrobiłaś było złe. I nie na pół kartki. Co najmniej 10 stron. Chociaż nie pogardzę gdy będzie więcej.
-Jak można na ten temat się tak rozpisać?- jęknęła
-Zero kopiowania z internetu. Wszystko piszesz ręcznie. Bynajmniej możesz opierać się na informacjach które udzieli ci "wujek Google", encyklopediach oraz magazynach. Jednakże mają to być informacje sprawdzone i prawdziwe. Do puki tego nie zrobisz masz szlaban na wszystko.
      Eliasz mówił z bardzo poważną miną. Niczym sędzia wydający wyrok dożywocia na seryjnego mordercę. A właściwie skazującego na tortury. Wierzcie mi, dla Aleksy takowe zadanie było gorsze niż kara śmierci ( wciąż obowiązuje w kilku Stanach Ameryki ). Załamana położyła czoło na stole.
-Co zrobiła że aż tak wysoko celujesz?- spytał Max
-Coś co nie powinno się zdarzyć.
-Czyli? Bo pyskowanie nauczycielowi też się pod to zalicza.
-Pamiętasz że byłam z Kasem w kinie?
-Tak.- spojrzał na siostrę
-No to..- nagle zadzwonił telefon dziewczyny. Wzięła go do ręki. Wyświetlił się nieznany numer. Zdziwiona podrapała się po karku.
-Tak wcześnie?!- krzyknął Max. Nagle wystraszony zakrył sobie usta dłonią. Myślał, że to Edward znowu dzwonił Aleksy, ale przecież nie mógł być niczego pewny...
-Co wcześnie?- spytała Aleksa- To ty wiedziałeś że pójdę z Kasem na taki film?- spytała zaskoczona
-Nie... nie o to chodzi... mniejsza.
-Halo?- odebrała połączenie- Cześć Kentin.- uśmiechnęła się- Popsułeś telefon? Jak?-  poszła wolnym krokiem w kierunku swojego pokoju.
-No to skoro jej nie ma...- Eliasz wyprostował się- Opowiesz mi, co miało być tak wcześnie? I bez kręcenia.
-...
      Chłopak wiedział że wpadł. Jednak był zbyt dumny i pewny siebie by ukorzyć się przed ojcem. Poza tym, nie chciał zbyt pogmatwać spraw które i tak były już poplątane jak spagetti.  Zrodził więc w głowie niemalże idealny plan. Nie tracąc klasy, uśmiechnął się i wyprostował. Spojrzał na ojca.
-Kojarzysz przyjaciela Aleksy? Edwarda?- spytał nonszalancko
-Kojarzę. To przez niego tak płakała?- odparł unosząc jedną brew ku górze
-Mniejsza o to... Miał dla niej niespodziankę i zamierzał pod koniec września jej o niej powiedzieć. Myślałem że to on dzwoni.
-Jaką niespodziankę?
-Przecież to niespodzianka. Gdy powiem to już nią nie będzie.
-..- westchnął - Poznałeś prawdę gdy byłeś jeszcze mały. Od tamtego czasu troskliwie się nią zajmujesz. Wiesz, że ci ufam.
-Wiem.- uśmiechnął się do niego.
-A, jak tam załatwianie uczelni w Londynie?
-Może być. Gorzej z Aleksą. Myślę że Edward będzie miał jakąś propozycję godną uwagi.
-A więc to ta niespodzianka?
-Ojej.. zgadłeś...- był wręcz rozbawiony całą sytuacją.
-Jesteś sprytniejszy niż myślałem. Załatwiłem już wszelkie formalności. Wypadnie akurat na drugi semestr.
-Cieszę się.- dokończył pić sok pomarańczowy.- Pójdę już spać.
-Jutro początek weekend, planujesz coś?
-Tak jakby. Nic dużego.
-To dobrze, mnie jutro od południa do niedzieli rano nie będzie. Dobrze radzę, niech dom będzie w takim stanie, jakim go zostawię.
-Oczywiście.

*Trzecia w nocy*

      Aleksę obudził dzwonek w telefonie. Mruknęła coś niezrozumiale. Zdjęła poduszkę z głowy i westchnęła głęboko. Jej mięśnie, przygotowane do spoczynku, z wielkim trudem uniosły ją do siadu. Zaspane powieki ciężko uniosły się ku górze. Dziewczyna sięgnęła telefon który zaczął ją oślepiać. Nawet nie mogła zobaczyć numeru. Od razu odebrała.
-Tak..?- powiedziała zaspana
-Wiesz że tym razem nie jestem snem?
-Być może.- westchnęła głęboko.
-Chciałaś mnie o coś spytać.
-... dlaczego mnie zostawiłeś?- spytała ze smutkiem, a przed oczami stanęły jej dni, gdy zaczynała się godzić z tym że go nie ma.- Tak po prostu, zniknąłeś.
-Gwiazdko, gdyby to ode mnie zależało to nigdy bym cię nie zostawił.
-Powiedz dlaczego.
-Nie mogę. Nie teraz.
-To kiedy?!- warknęła i ugryzła wargę.
-Hehe..
-Co tak cię bawi?!
-Przy mnie zawsze zachowujesz się jak dziecko.
-Po prostu już sama nie wiem co mam myśleć... przy tobie nie zachowuje się jak ja!
-A może właśnie przy mnie jesteś sobą?
-.. co masz na myśli?
-Gwiazdko, to nie jest rozmowa na telefon.
-... to na co?
-Nie martw się, jeszcze się spotkamy.
-Ja nie chcę! Chce tylko wiedzieć dlaczego...
-To się dowiesz. Coś za coś.- przerwał jej. Nastała długa cisza.- Z resztą, ja też cię muszę o coś spytać.- rozłączył się.
-...- zezłoszczona spojrzała na komórkę i walnęła nią o ścianę.- Nienawidzę go!- krzyknęła na całe gardło.
     Po jej policzkach popłynęły łzy. Zawsze gdy była zła to płakała. Zaczęła walić pięścią o łóżko łkając przy tym żałośnie. Całe łóżko aż drżało. Zachowywała się jak dzikie zwierzę. Rzucała się, waliła, nei zauważając nawet że na wierzchu dłoni i przedramieniu zaczynają się pojawiać drobne siniaki. Max wleciał do jej pokoju.
-Aleksa uspokój się!- złapał ją za ramiona i przysunął do siebie.
-Puszczaj mnie! Nienawidzę go!- jęknęła.
      Zapłakała głośno. Chłopak ją objął. Być może żałował że tak się stało. Ale wiedział że trzeba czasem rozciąć ranę, aby potem na nową ją zaszyć, bo inaczej będzie pękać i krwawić. Jęczała tylko "Nienawidzę...". Tylko Edward umiał doprowadzić ją do skrajności uczuć. Umiał ją zezłości do tego stopnia że płakała, ale i kiedyś umiał uszczęśliwić, tak iż śmiała się nawet przez sen...

__________________________________
Hej!
Wiem że kiepsko, no ale na telefonie... serio, koszmar. 
Pisanie na telefonie rozdziału to koszmar! 
Obrazek jest, niemniej dość nie staranny...
No i nie wykończony jak chciałam, 
Miałam zamiar narysować, ale wyszło na to że przerobiłam ten. ( Pokolorowałam, zmieniłam fryzurę itp. )
I to na szybko, puki mój tata by się nie zorientował, że coś za długo siedzę w bibliotece.
No i to tyle w sumie ode mnie.. W ciągu max. dwóch tygodni, rozdziały powinny być dodawane naturalnym rytmem.

Narazka!

Misty Blue