poniedziałek, 29 lutego 2016

[5]

Rozdział piąty

Lysander, muzyka i... śpiew!
       Lysander znowu spojrzał na Kasa. Wzrokiem próbował mu przekazać że nie powinni. Że z tego nic dobrego nie wyjdzie. Jednak czerwonowłosy nie zwracał na to uwagi. Wrócił do bazgrolenia, cicho klnąc pod nosem że Aleksa jeszcze nie zwraca uwagi na Lysandra. Jednak mimo to był pewien, że jego plan się powiedzie.
-Te...- spojrzała kątem oka na białowłosego - Co ty tak zerkasz na Kastiela?
-Oj nie ładnie..- uśmiechnął się zalotnie- Ciekawość jest brzydką wadą.- puknął ją palcem w nos.
     Odsunęła się. Utkwiła wzrok w książce. Przypomniał jej się ON. TAMTEN który kiedyś tak po prostu zniknął. On też często pukał ją palcem w nos, Uwagę na nich zwróciła białowłosa dziewczyna o imieniu Rozalia. Była ubrana w białą sukienkę i czarną kamizelkę,a jej śnieżnobiałe włosy sięgały pewnie aż do pośladków. Ma złote oczy. Jest dziewczyną pogodną i romantyczką. Zna kolorowo-okiego, gdyż ten jest młodszym bratem jej chłopaka Leo. Dziewczyna szybko napisała coś na kartce i rzuciła chłopakowi na ławkę. Chłopak niepewnie rozwinął zawiniątko."Oj. nie ominie cię przesłuchanie...." Głośno przełknął ślinę.
-To twoja dziewczyna?- spytała Aleksa
-Nie.- uśmiechnął się do szatynki- To partnerka mojego starszego brata. Jesteśmy w stosunkach brat-siostra.
-Yhym...- spojrzała na dziewczynę.- Jest naprawdę ładna.
-Byliście w miarę cicho, więc odpuszczę wam kartkówkę. Pośpiewamy sobie.- powiedział z uśmiechem nauczyciel
-O nie...- jęknęła Aleksa. Kilkoro uczniów również nie było zbyt zadowolonych.
-No już już! Spokojnie. i tak za miesiąc będziecie musieli to zaliczać. Zaśpiewamy odę do radości.
-To było w podstawówce.- krzyknął ktoś z tyłu
-Nie ja układam program zajęć. No już kochani, zaśpiewamy dwa razy i dam wam spokój.
      Klasa zaczęła śpiewać, niechętnie ale zawsze. Z wyjątkiem Aleksy. Skuliła się. Kiedyś lubiła śpiewać. jednak przez NIEGO już nie. Spojrzała kątem oka na Lysandra. Miał cudowny głos. Przyjemny dla uszu, sączący się niczym delikatny i słodki miód.  Po chwili skończyli.
-Aleska.- powiedział nauczyciel.- Nie śpiewałaś.
-Ja nie umiem...
-To się nauczysz.
-Nie chcę.
-Nie ma nie chcę.
    Przed Lysandrem znowu wylądowała kartka. Tym razem od Kastiela. Ukrywając ją przed wzrokiem Aleksy, zaczął czytać. "Na co ty czekasz?" Westchnął głęboko. Delikatnie ujął dłoń Aleksy.
-Mogę jej pomóc?-spytał Lys
-Świetny pomysł.
 -Em....- szatynka głośno przełknęła ślinę.
-Nie ma się czego bać...- szepnął jej do ucha- Jestem pewien że świetnie wypadniesz.
       Nauczyciel usiadł za fortepianem. Zaczął grać. Aleksę przeszedł dreszcz. Lys nadal trzymał jej dłoń, dokładnie to poczuł. Uśmiechnął się do niej zalotnie. Zaczął śpiewać. Dziewczyna dopiero po dwóch wersach dołączyła.
-Święta, na twym świętym progu
Staje nasz natchniony chór.
Jasność twoja wszystko zaćmi,
Złączy, co rozdzielił los,
Wszyscy ludzie będą braćmi
Tam, gdzie twój przemówi głos.


       Cała klasa umilkła. Tak, w rodzinie Aleksy wszyscy mieli talent do śpiewania. Rodzina Snow od małego była kształtowana i uczona muzyki, od gry aż po śpiewanie. Matka Aleksy była śpiewaczką chórową, ojciec menedżerem jednego z popularnych zespołów, Debra również pokierowała w tym kierunku swoje kroki. Max  sam jeszcze nie wiedział co będzie robić, ale umiał grać na klarnecie i trąbce. Aleksa umiała świetnie śpiewać i tylko troszkę umiała grać na pianie. A jeśli chodzi o śpiew, to czasem szło jej lepiej od Debry. Zawsze dawała z siebie wszystko. Było tak i tym razem. Z jej ust popłyną głos piękny i idealnie zgrany z muzyką. 

-Patrz, patrz, wielkie słońce światem
Biegnie sypiąc złote skry,
Jak zwycięzca i bohater
Biegnij bracie tak i ty.
Radość tryska z piersi Ziemi,
Radość pije cały świat,
dziś wchodzimy, wstępujemy,
Na radości złoty ślad


      Lys ze spokojem patrzył na dziewczynę towarzysząc jej swoim głosem. Tak, był pewny że to nie był śpiew jak u Debry. Ten był inny. Debra miała pewny siebie głos, który zawsze był trzymany na smyczy nut. Za to Aleksa miała głos niewinny, delikatny, ale mimo to pokazywał nutą że to on prowadzi. Nagle uśmiechnęła się szeroko. W jej oczach pojawiły się iskierki radości. Śpiew zawsze sprawiał jej przyjemność. Dawno tego robiła, był nijako spragniona uczuć towarzyszących temu.

-Ona w sercu, w zbożu, w śpiewie,
Ona w splocie ludzkich rąk,
Z niej najlichszy robak czerpie,
W niej największy nieba krąg.
Wstańcie, ludzie, wstańcie wszędzie,
Ja nowinę niosę wam:
Na gwiaździstym firmamencie
Bliska radość błyszczy nam. 


     Piosenka skończyła się. Z twarzy dziewczyny znikł uśmiech, a z oczu iskierki. Znowu jej twarz przybrała kamienny wyraz.
-Naprawdę dobrze ci poszło. Pamiętam jak twoja siostra to śpiewała. Masz zupełnie inny styl śpiewania.
-My ogólnie się różnimy, mimo że jesteśmy bliźniaczkami.
     Zadzwonił dzwonek. Dziewczyna wysunęła dłoń z uścisku Lysandra i wrzucają szybko książki do torby, pierwsza wyszła z klasy. A tam już na nią czekał uśmiechnięty Max.
-Siostrzyczko, jaki ty masz cudowny głos...
-Zwykły.
-No to teraz powiedź gdzie byłaś w nocy.
-Zasiedziałam się u Kentina. Zasnęłam w jego szafie.
-Co robiłaś w jego szafie?- uniósł jedną brew ku górze
-Chowałam się. Jakiś jego znajomy przyszedł, a dobrze wiesz że chodzę tam nielegalnie. Tylko Kentin i dziadyga o tym wiedzą.
-Kiedyś przez to w... Myślałem że nie cierpisz tej bluzy.
-Hmm? Spieszyłam się i...- spojrzała na czarną bluzę. Zbladła.- No nie....
-Coś podejrzewałem że dobrowolnie prezentu od NIEGO  byś nie ubrała.
-Eh... Dzisiaj wszystko mi o nim przypomina. Jeszcze brakuje by nagle wyskoczył zza rogu!- powiedziała rozglądając się dla pewności.
-Na pewno się tak nie stanie.- poczochrał ją z delikatnym uśmiechem.
-Z nim nigdy nic nie wiadomo. Bez niego mi łatwiej. Pójdę się przebrać w strój na W-F. A ty nikomu nie dokuczaj pierwszego dnia.
-Za późno.- wciąż się uśmiechał
-Jesteś okropnym sadystą... kto tym razem?
-Jakaś Amber... śliniła się jak buldog. Z drugiej klasy. Spławiłem ja po pierwszej minucie.
-Amber... Te, to przypadkiem nie ta która chciała się zbliżyć do Kastiela gdy jeszcze był z Debrą?
-Być może. Widać tylko że nie jest nic warta.
-Ehh... Masz wyjątkowy talent do krzywdzenia ludzi.- spojrzała beznamiętnym spojrzeniem w jego błękitne tęczówki
-Ciebie nigdy bym nie skrzywdził. I to się liczy.

_________________________________________
 Oto nasz rozdział!
Mam nadzieję że się wam spodobało.
To mój ostatni dzień choroby i do szkoły ;-;
Trochę szkoda... Ale przynajmniej już nie kaszlę!
Po prawej znajdziecie zdjęcie... no dość losowe xD Nie mogłam znaleźć nic ciekawego do tego rozdziału jakoś...

Pozdrawiam i życzę wam dużo zdrowia! ( Albo chociaż więcej ode mnie xD)
Misty Blue

sobota, 27 lutego 2016

[4]

Rozdział czwarty

Kiepski debiut. 

        Szatynka burknęła głośno słysząc dzwoniący telefon. Zaczęła niemrawo szukać dłonią szafki nocnej. Jednak nie znalazła tam nic prócz powietrza. Sięgnęła dłonią do kieszeni w której coś wibrowało. Wyjęła telefon i przewracając się na plecy odebrała. Wciąż miała zamknięte oczy.
-Halo?
-Możesz mi wytłumaczyć, gdzie ty jesteś?- usłyszała głos swojego brata
-W łóżku.- przetarła dłonią lewe oko.
-W czyim?
-W swoim...
-Aluś, proszę powiedź mi, dlaczego nie wróciłaś na noc?
-Nie wróciłam?- otworzyła jedno oko i spojrzała na sufit. - Malowałeś sufit na szaro?
-Jest 7:50. Za dokładnie 15 minut rozpoczynają się lekcje.
-Co?!- oparła się łokciem o łóżko... a właściwie chciała oprzeć się łokciem o łóżko.
-Ał..- jęknął Kentin- Za co to?
-AAA!- wystraszona aż spadła z łóżka.
-Aleksa?- tym krzykiem chyba nie dodała bratu otuchy...
-Cholera Ken, co ja tu robię?!
-Spałaś. A chwilę temu wbiłaś mi łokieć w brzuch.
-Jak to spałam?!
-Zasnęłaś w szafie, a obudziłaś się o 20 gdy brama była zamknięta, a płot był pod napięciem. Dałem ci moją kolację, a po 15 minutach namawiania cię, zjadłaś ją aż ci się uszy trzęsły. Potem znowu poszłaś spać.
-Serio?- podrapała się po głowie.- Brama jest otwarta?
-Dzisiaj Kuszaja stoi, nie przejedziesz.
-Nie ma to jak zawalić pierwszy dzień szkoły.
-Za kantyną idzie przejść.
-Aleksa!-Max wydarł się na całe gardło
-Em...- sięgnęła telefon z podłogi- Niedługo będę...- rozłączyła się

* 15 minut później w domu Aleksy *

            Dziewczyna wbiegła jak poparzona do domu. Pobiegła na górę. Otworzyła drzwi do swojego pokoju. Zdjęła trampki i stąpając boso po bieluśkim dywanie, zaczęła zdejmować z siebie sukienkę. Otworzyła szafę z drewna o odcieniu czekolady. Wywaliła prawie połowę zawartości, po czym wzięła jeansy i czarną bluzę z białym napisem "Run Away With Me", który był już troszkę zatarty. Złapała po drodze grzebień i jednocześnie czesząc na odczepnego włosy, zaczęła wrzucać lodowe książki i zeszyty do plecaka z motywem moro. Zmieniła skarpetki i znowu ubrała trampki. Zbiegła na dół. Złapała w dłoń jabłko leżące na kremowym stoliku i wyszła z domu.
-Taxi!- krzyknęła z pełną buzią. Taksówka zatrzymała się. Dziewczyna wleciała dosłownie do środka samochodu. - Pod liceum Słodki Amoris.
      Wąsaty kierowca koło 50 ruszył samochodem. Dziewczyna nerwowo zagryzła wargę. Co chwila zaglądała to na wyświetlacz telefonu by sprawdzić godzinę, to na ulicę, to znowu na telefon. A droga strasznie się jej dłużyła. Było już za  10 dziewiąta,a ona jeszcze daleko w polu.
-Nie idzie szybciej?
-Jedziemy maksymalną prędkością dozwoloną na terenie zabudowanym.
-Szlag...
    Po kilku minutach dojechali na miejsce. Dziewczyn a wyskoczyła z auta i rzuciła na fotel kierowcy 50 złoty mówiąc ze reszty nie trzeba. Pobiegła przez dziedziniec do szkoły. Zaczęła pukać do każdej klasy i zaglądać czy tu lekcje ma jej klasa. I tak aż na drugie piętro. Zapukała do klasy muzycznej i widząc znajome jej z rozpoczęcie roku szkolnego twarze, odetchnęła z ulgą.
-Dzień Dobry, przepraszam za spóźnienie...
-Na litość boską, już pierwszego dnia?- spytał wysoki nauczyciel muzyki.
-Taksówka wlokła się jak żółw.- wytłumaczyła szukając wolnego miejsca.
        Jedyne wolne miejsce widziała obok Lysandra, tego białowłosego z poprzedniego rozdziału, pamiętacie? Może teraz dokładniej go wam opiszę. Chłopak ten miał specyficzny styl ubierania się, wywodzący się z epoki wiktoriańskiej, która istniała w Wielkiej Brytanii miej więcej w latach rządów królowej Wiktorii. Były to lata około 1837-1901 rok, ale nie o owej epoce będziemy tu rozmawiać, a raczej o Lysie.
        Był ubrany w czarne spodnie, marynarkę, białą koszulę oraz szmaragdowy żabot. Jego oczy są różnej barwy, jedno jest średnio pomarańczowe, drugie zielone. Ale dobrze radzę nie pytajcie go czy jest to naturalne, odpowie wam zdenerwowany że tak. Sucrette przekonała się kiedyś na własnej skórze. Ma wyjątkowy talent do śpiewania i gubienia różnych rzeczy. A najczęściej gubi notatnik. Ale nie ma też większość problemu z zgubieniem siebie. Oprócz tego iż denerwuje go nadmierna ciekawość u innych, pytanie o niego (szczególnie o jego oczy) i powierzchowne ocenianie ludzi... to nie licząc tamtych to jest oazą spokoju. Chcesz się za kumplować z Lysandrem? W takim razie dam ci wskazówkę którą zakuj sobie do tej głowy. Złota zasada: Jeśli masz możliwość, unikaj wtrącania się w sprawy, które cię nie dotyczą. i to by było chyba tyle o nim.
     Aleksa usiadła obok niego. Rzuciła tylko ciche "Hej" i zaczęła szukać w torbie książki od muzyki. Chłopak spojrzał na nią. Nie przypominała mu Debry. Ani z wyglądu, ani z stylu bycia. Kątem oka spojrzał na Kastiela zajętego bazgroleniem czegoś w zeszycie.
-To nie jest dobry pomysł...- powiedział cicho do siebie
-Hmm?- dziewczyna podniosła wzrok i spojrzała w dwukolorowe oczy chłopaka.- A... Chyba wiem o co chodzi.- wysunęła do niego rękę.- Aleksa.
-...- białowłosy po raz kolejny spojrzał na Kasta. Ten tylko  kiwnął na znak, iż ma robić to co mu wcześniej powiedział. Lys westchnął. Uśmiechnął się do dziewczyny.-Miło cię poznać.- delikatnie ujął jej dłoń i ucałował.- Lysander.
-Spoko imię.- nawet nie ruszył ją gest chłopaka. Znowu spojrzała na jego oczy.- Genialne tęczówki. Są super.- wysunęła delikatnie dłoń i zaczęła kartkować podręcznik.- Orientujesz się może na której stronie jesteśmy?
     Delikatnie ujął jej dłoń i niczym dziecko, prowadził by przesuwać kartki aż do odpowiedniej. Uśmiechnął się do niej zalotnie i puścił jej dłoń. Była troszkę zaskoczona zachowaniem chłopaka. Uniosła jedna brew ku górze i wygięła usta. Puknęła niepewnie kilka razy o blat ławki i spojrzała kątem oka na chłopaka. Coś jej nie pasowało...
-Dzięki. Ty tak zawsze? No wiesz... taki kulturalny?
-Tak. Ale dla ciebie staram się bardziej.
-Yyhm...- mruknęła i zatopiła wzrok w podręczniku- To fajnie.- "Nadal coś tutaj śmierdzi... I to na pewno nie ta blondynka z tapetą na gębie, co siedzi w drugiej ławce..."

____________________________________________________

Hej! A oto czwarty rozdział. 
Postanowiłam popsuć trochę Lysandra.
Nie martwcie się, będzie jeszcze gorszy xD
Puki co to nawet nie zaczął porządnie.
Słuchajcie, jest taka sprawa...
Przypadkiem napisałam za dużo rozdziałów xD
Chcecie może by jutro albo dziś wieczorem wstawić wam jeszcze jeden?
Jakby co to nie ma problemu ;)
Obok będziecie mieć Lysia.
Pozdrawiam!

Mity Blue

czwartek, 25 lutego 2016

Bonus [1000 wyświetleń]

Cześć kochani! Niedawno skoczyło nam 1000 wyświetleń... I zgodnie z obietnicą, wstawiam wam drugą część bonusu, która na dobrą sprawę powstała przez przypadek podczas tworzenia trzeciego rozdziału... Ale mniejsza! Zapraszam do czytania.



-Siądź sobie. Musze ci coś powiedzieć.- powiedział Kentin klepiąc dłonią miejsce obok siebie. Aleksa posłusznie usiadła.- Unikasz mojego wzroku.
-Zauważyłeś?
-Od samego początku. Zastanawiam się dlaczego.
-Znałam kiedyś kogoś o podobnych oczach...- odwróciła wzrok- Jakoś do tego czasu nie umiem zaufać zielonym oczom...
      Po chwili chłopak złapał ją za ramiona i przycisnął delikatnie do ściany. Spojrzała na niego zaskoczona.
-Spójrz mi w oczy.
-Ja...
-Proszę.
     Niepewnie podniosła wzrok i spojrzała w jego piękne zielone oczy. Na jego twarzy malowała się powaga, a w oczach widziała dziwne iskierki... nie wiedziała jednak co mógł czuć. Dotarło do niej, że mogła go zranić, unikając jego wzroku. Ale chyba po prostu się bała... Bała się tych zielonych tęczówek. Zaczęła się im przyglądać. Starała się z nimi oswoić.
-...
-Umiesz patrzeć ludziom w oczy i wyczuć w ten sposób ich intencje. Czy moje oczy wyglądają, jakbym chciał ci zrobić krzywdę?
-Nie...
       Rozpoznała te iskierki. To była troska... Dotąd widziała je tylko czasami w oczach matki i brata. Nigdy w oczach kogokolwiek innego. Nawet w oczach ojca ich nie widziała. Nie spodziewała się, że ktokolwiek jeszcze będzie mógł tak na nią spojrzeć. A już nie na pewno, że zielone tęczówki.
-Jesteś moja przyjaciółką.  Ja jestem tym który będzie cię chronił od krzywdy, a nie ją wyrządzał.
-Kentin...przepraszam....
-Było minęło. Nie masz już powodu byś unikała mojego wzroku.
-Wiesz... masz naprawdę super oczy. Moje są bure.
-Nie liczy się kolor oczu, tylko to jak nimi patrzysz na innych.
Podobizna Edwarda

-... Edward.
-Co Edward?
-Tamten chłopak miał na imię Edward. Był mi bliski... Heh, ale pewnego dnia bez słowa po prostu zniknął. Miał takie zielone oczy... przypominały mi mamę. A na dodatek miały taką.... ciemną oprawę. Nie umiała od nich odwrócić wzroku... i dziś żałuję, że nie umiem ich zapomnieć...
-Czujesz coś do niego? Nadal?
-... sama nie wiem. Nawet nie mam pewności co bym zrobiła gdybym go znowu spotkała... ale jestem pewna, że bez niego mi łatwiej.
-Aleksa... Pocieszę cię mówiąc, że ja nigdy tak nie zrobię?- uśmiechnął się nieśmiało i delikatnie się rumieniąc, pogładził jej włosy
-Bardzo.



wtorek, 23 lutego 2016

[3]

     Rozdział trzeci     

Nielegalny przyjaciel


 -Tak mam na imię.- powiedział krótko i zeszedł bez słowa na dół. Aleksa zagryzła wargę. Zbiegła za nim. Złapała go mocno za ramię.-Może chociaż z łaski swojej wytłumaczysz mi, co z sobą zrobiłeś? Co się stało?
-Twoja siostra się stała.- rzucił jej rękę z swojego ramienia i poszedł dalej.

       Odprowadziła go beznamiętnym spojrzeniem. W głębi serca było mu go jej żal. Widziała jak kiedyś tętnił życiem, jak powoli zakochiwał się w jej siostrze... Teraz widziała tylko szczątki dawnego Kastiela. Wepchnęła dłonie do kieszeni. Poszła swoją drogą. A dokładniej drogą do szkoły wojskowej, w której uczył się Ken. A tym czasem Kas czekał przed szkołą na swojego przyjaciela Lysandra. Po chwili podszedł do niego chłopak o włosach białych jak śnieg sięgających do żuchwy a ciemnymi końcówkami. Był ubrany na czarno, a spod marynarki wystawała biała koszula i szmaragdowy żabot. Wyglądał, jakby wyszedł z filmu opisującego epokę wiktoriańską. Jedno oko miał zielone a drugie złote.

-Nie gadaj że zapomniałeś że dziś rozpoczęcie?
-No niestety wyjąłeś mi to z ust.
-Więc pewnie nie wiesz, kto ciekawy doszedł do naszej klasy...
-Kto?
-Siostra Debry, Aleksa.
-Tej Debry?
-Nie, tej z Włoch. Oczywiście że tamtej suki.
-Czyli nie za ciekawie...
-Dlatego mam do ciebie prośbę.
-Hmm?
-Jak ja to zrobię, to nabierze podejrzeń.
-Co ty chcesz zrobić tej biednej dziewczynie?
-Nie ja, ty.
-Mnie w to nie mieszaj.
-Stary, błagam. Musze jej się stąd pozbyć.
-Niby jak?
-I tu się zaczyna twoja rola... - przybliżył się do niego i szepnął mu coś na ucho.
-Że co?!- białowłosy oburzył się.
-Po cichu. Tak aby nikt nie zauważył.
-Ale po co? To jest siostra Debry, a nie Debra...
-Jesteśmy kumplami co nie?
-Tak. Zrobię to pod warunkiem, że ty nie przyłożysz do tego ręki. Oceniasz ją, mimo że jej nie znasz.
-Super. to od jutra?
-Dopiero co doszła. Że tak od razu?
-Będzie lepszy efekt. Wierz mi, długo nie wytrzyma.
-Jesteś okrutny. Chodźmy już lepiej.


     Tymczasem Aleksa nie świadoma planów Kastiela i po części już Lysandra, zbliżała się do szkoły wojskowej.

-A ty znowu tutaj?- staruszek o białych wąsach ubrany w mundur spojrzał na dziewczynę.
-Ja do Kena. Czyli to co zwykle.
-Gdyby nie to że dzięki tobie bierze się do roboty, nie wpuszczałbym cię tu, gdyż dobrze wiesz że to niedozwolone.
-Jestem niezmiernie wdzięczna.- powiedziała beznamiętnie i weszła do środka pseudo koszar.

      Był tam budynek internatu. Rozejrzała się czy żaden porucznik nie przechadza się w ten jakże słoneczny dzień. Gdy nikogo nie spostrzegła szybko wbiegła do budynku.. Weszła do jednego z pokoi na  środkowym pietrze , a dokładniej oznaczonego numerem "57". Zapukała.

-Ken, to ja, Aleksa.
-...
-Ej! Jesteś tam?- zapukała mocniej
-Wejdź, ale jak się zaśmiejesz to wylądujesz w bagnie.
-Jasne.- uśmiechnęła się rozbawiona i pchnęła drzwi. Zaniemówiła gdy weszła do środka. Próbowała tłumić śmiech. Usiadła obok chłopaka na pryczy. Westchnął głęboko.
-I powiedz mi, coś ty najlepszego zrobił z włosami?
-W oczy właziły to ściąłem.- prychnął
-Ale...- zrobiła minę godną filozofa i poczochrała go.- To genialnie wygląda!
-To było przypadkiem! Okulary stłukłem.
-Oj... Wiesz... to może zaczniesz nosić szkła kontaktowe? Są wygodniejsze. Będzie ci łatwiej ćwiczyć.
-Może..- spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się delikatnie.
-Niemniej będę tęsknić za tym twoim grzybem...
-Grzybem?- nie wyglądał na zadowolonego z owego określenia.
-Borowik.- pokiwała do siebie twierdząco miną wyginając specyficznie usta, jakby była wielkim znawcą sztuki, a w tym wypadku grzybów.- Tak, nawet kolor był...
-Prosisz się o spotkanie z bagnem.
-Ejejej! Jak tu pierwszy raz przyszłam oddać ci telefon to  ja cię musiałam wrzucić do bagna byś ogarnął się po SMS od tej tamtej... no... szybko....- zaczęła pstrykać palcem jakby miało jej to pomóc, przypomnieć sobie jej imię.- Su?
-Yhym. A właśnie, widziałaś ją?
-Ehh... Kogoś podobnego widziałam, kojarzysz Kastiela wersja buntownik?
-Tak?
-No  tak trochę go przypomina.
-... serio?- spytał ze smutkiem i spojrzał w podłogę
-Oprócz tego że migdaliła do niego oczy gdy nauczyciel mnie przesłuchiwał.... to serio, nie jest ciebie warta.  Powtarzam ci to od kiedy tu przyjechałeś.
-Yhym...- chłopak mimo to był nie pocieszony
-Jesteśmy kuplami co nie?- szturchnęła go ramieniem
-Najlepszymi...- rzucił na odczepnego
-To ci cholera mówię byś te pustą lalę olał!- krzyknęła na całe gardło do jego ucha- To. Jest. Zwykła. Sz...
-Dobra dobra!- oburzył się. Bo zaraz ogłuchnę!
-No! i w końcu żeś usłyszał.
-Ale tak łatwo to jej nie zapomnę...
-A ten znowu swoje.- złapała go za oba policzki i obróciła jego głowę tak by patrzył w jej oczy.- Powtarzaj za mną. Nic mnie nie obchodzi Sucrette.
-Ale...
-Rób co mówię!
-A puścisz mnie wtedy?
-To ja tu zadaję pytania. Powtarzasz czy nie?
-Nic nie obchodzi mnie Sucrette.
-Jeszcze raz.
-Nic nie obchodzi mnie Sucrette.
-Powtórz :  Może się udławić dżemem, po prostu mam ja gdzieś.
-To z dżemem też?
-Tak.
-Może się udławić dżemem... po prostu mam ją gdzieś.
-No!- z uśmiechem puściła go
-Mam pytanie. Dlaczego dżemem?
-Bo Debra kiedyś udławiła się dżemem i skakała po kuchni jak kurczak.
-Aha...- po chwili chłopak wybuchł śmiechem i padł na pryczę
-Tez to sobie właśnie wyobraziłeś?- spytała dziewczyna zwijając się ze śmiechu i padła na pościel obok niego. Jednak po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Nie było im już tak do śmiechu. Aleksa szybko schowała się do szafy i zamknęła za sobą drzwi.
-Tak?
-Ta ja.- rozległ się chłopięcy głos
-Aaa... czy coś się stało Fin?
-Nie. Nudno tu strasznie...
-Wiesz, chyba szkło wyszło mi z oprawek i teraz trochę się z tym siłuję...
-Pomogę ci...- wysoki brunet o ciemno-beżowej karnacji wszedł do środka. Spojrzał na Kentina udającego że wkłada potłuczone szkło do środka.- No, ale tego to raczej nie naprawisz.
-Ehh...- szatyn westchnął i położył okulary na stoliku.- Jedne co widzę to kolorowe plamy. Gdyby nie to że masz specyficzny głos, to bym nie wiedział kto idzie.
-Załatw sobie szkła kontaktowe.
-Taa...
-Słyszałeś o tym że....

*Około pół godziny później*

-Uff... Aleksa, możesz wyjść, poszedł.- cisza. Chłopak spojrzał na szafę. - Aleksa?- podszedł do mebla i otwierając drzwi zobaczył śpiącą dziewczynę. Bo kto by się nie nudził siedząc pół godziny w szafie? A gdy Aleksie się nudziło, to spała.- No pięknie...- westchnął głęboko.

______________________________________
Hej!
Oto mamy 3 rozdział.
Moim zdaniem wyszedł dość  słabo...
No ale cóż, jesteśmy tylko ludźmi i czasem takie felery wychodzą.
Życzę wszystkiego dobrego,  powodzenia w szkole,
i oby wam nie złapała grypa tak jak mnie.
Zakładka bohaterowie jest już zaktualizowana.
Po lewej będziecie mieć Kentina. 

Pozdrawiam!
Misty Blue.













piątek, 19 lutego 2016

[2]

Rozdział drugi

Początek szkoły, początkiem przygody.

-Aleksa, masz strój galowy?
-Tak Max.

     Dziewczyna zeszła na dół ubrana sięgającą do połowy uda białą sukienkę na ramiączkach. I na tym koniec elementów stroju galowego. Miała na sobie trampki i i czarne podkolanówki. Gdyby tego było mało, włosy jak zwykle były strasznie potargane i zarzuciła na siebie oliwkową bluzę z kapturem. Wierzcie mi, Aleksa prędzej by umarłą niż ubrała się jak inne dziewczyny. Max uśmiechnął się.

-Ślicznie wyglądasz siostrzyczko.
-Dzięki.
-Pojedziemy samochodem czy wolisz pieszo?- spytał chłopak zapinając czarną koszulę, zostawiając trzy pierwsze guziki od koszuli rozpięte.
-Pieszo.
-Samochodom już chyba nie ufasz, hmm?
-Nic lepiej już nie mów... gdyby nie taki jeden za kółkiem to chodziłabym do szkoły jak reszta normalnych licealistów.
-Spójrz na to tak, nie chodziłaś do szkoły razem z Debrą.
-Ehh... W szkole pewnie jest niezłe pobojowisko po tej jej "nauce".
-Wiesz, zastanawiam się czy nie wyjechać do Londynu.
-Do Londynu?
-Na studia.
-Super. Pewnie dostałbyś się na każd5a uczelnię.
-Pojechałabyś wtedy ze mną?
-Pewnie.
-Obiecujesz?- spojrzał na nią z powagą w oczach
-Tak. Obiecuję. - powiedziała uśmiechając się do niego delikatnie.
-To dobrze. Nie byłbym tam sam.- uśmiechnął się do niej wesoło i wciągnął buty.
-Możemy już iść?
-Jasne.

      Po chwili wyszli z domu. Słońce przyjemnie grzało ich twarze, a delikatny wiatr delikatnie podrzucał i plątał włosy Aleksy. Trawa była jeszcze soczyście zielona, a liście jeszcze nie zdążyły zżółknąć. Było cicho, tylko ptaki spokojnie ćwierkały i raz na jakiś czas przejeżdżał samotny samochód. Mimo że pogoda była cudna, Aleksa czuła się źle. Nie chciała tam iść. Oni znali jej siostrę, widzieli jak w pierwszym roku szkolnym liceum potrącił ją samochód. Bała się. Tak, to na pewno. Doszli pod szkołę pod wejście. Dosłownie dwa korki od miejsca gdzie ją potrącono. Zatrzymała się. Oczami wyobraźni w idziała siebie wychodząca samotnie z rozpoczęcia roku i jak czarny kabriolet nie mogąc wyhamować uderza w nią, po czym odrzuca pół metra dalej. Zagryzła wargę. Max spojrzał na nią kątem oka. Uśmiechnął się rozbawiony. Poczochrał ją mocno i zaśmiał się. Spojrzała na niego kątem oka pytającym wzrokiem.

-Nie idziemy tam na stracenie, tylko się uczyć.
-To nie do końca tak...
-Przecież będę tam z tobą. Jak będziesz miała problem to na przerwach jestem na twoją wyłączność.
-Dzięki...
-Chodź bo zaraz się zacznie.
-Dobrze.

       Dziewczyna zarzuciła na głowę kaptur. Z bratem u boku szła przez dziedziniec w kierunku sali gimnastycznej. Wodziły ich ciekawskie spojrzenia. Max był bardzo popularnym chłopakiem wśród dziewczyn w liceum i świetnym uczniem, więc zaciekawienie wzbudzała drobna osóbka idąca obok niego będąca Aleksą. Weszli na salę gimnastyczną. Niestety musieli się rozdzielić. Z spuszczoną  głową ustała w grupie w której stała jej klasa, 2c. Wszyscy spojrzeli na nią zaciekawieni. Zamknęła oczy. Rozpoczął się apel. Starała się wsłuchiwać w słowa dyrektorki, a nie teorie na jej temat tworzone przez uczniów. Po niecałej godzinie apel się skończył, a oni rozeszli się do klas. Razem z tłumem uczniów ruszyła na drugie piętro. stanęli pod klasa czekając na nauczyciela. Gdy mężczyzna koło 40 otworzył drzwi, klasa niczym stado dzikich zwierząt wleciała do środka. Z wyjątkiem jednego blondyna o złotych oczach i Aleksy. Oni weszli spokojnie na końcu. Dziewczyna usiadła w ostatniej ławce w środkowym rzędzie. Nadal miała spuszczoną głowę.

-Witajcie po wakacjach!- powiedział wesoło nauczyciel- Dla tych którzy jeszcze mnie nie znają jestem pan Williams. Jestem waszych wychowawcą. Zanim przejdziemy do planu lekcji i innych tego typu spraw, chciałbym abyście poznali nową uczennicę. Alekso, mogłabyś podejść na środek?

     Szatynka wstała i spokojnym krokiem ruszyła w kierunku tablicy. Odwróciła się przodem do klasy.

-Mogłabyś zdjąć kaptur z głowy?
-Mogę.- wyprostowała się i zrzuciła kaptur z głowy. Na twarzach uczniów pojawił się szok.
-Jestem Aleksa Snow. Siostra Debry i ta którą rok temu przed szkołą potrącił samochód.
-Haha! Zabawne,  nie musisz udawać takiej gburowatej!- powiedział udając śmiech nauczyciel
-Nie udaję.- westchnęła.
-Opowiedz coś jeszcze o sobie. Coś miłego.
-...-spojrzała na drzwi.- Nie lubię muzyki. Dobrze idą mi przedmioty ścisłe. W wolnym czasie czytam.- powiedziała spokojnie.

      Odpowiadała spokojnie na pytania nauczyciela. Gdy miała dość przesłuchania, po prostu to powiedziała, a nauczyciel pozwolił jej usiąść. Potem powiedział ze są jeszcze dwaj nowi uczniowie, ale będą dopiero jutro. Po podaniu planu lekcji i innych pierdołkach w końcu dał im pójść do domu. Idą co schodach na dół, Aleksa czułą na sobie czyjś wzrok. Odwróciła się. Zobaczyła...

-Kastiel?

     Była w ostrym szoku. Ostatnio widziała go w Walentynki, gdy poszedł z Debrą do kina. Czyli dokładnie tydzień przed zerwaniem. Od tamtego czasu minęło sporo czasu... Chłopak bardzo się zmienił. Jego włosy miały krwistoczerwoną barwę, a cera stała się jeszcze bledsza niż wcześniej. Nie miał na sobie nawet stroju galowego tylko zwykle rozdarte czarne jeansy i wymiętolony bordowy T-shirt oraz kruczoczarną ramoneskę, którą przewiesił sobie przez ramię. Kiedyś w jego oczach Aleksa widziała siłę ducha i żarzący się płomień,a teraz widziała tylko popioły pozostałe po dawnym ogniu...

_______________________________________________________________________

Hejo!  
A oto drugi rozdział.
Moim zdaniem wyszedł mi tak średnio.


Trochę słaba akcja puki co, prawda?

Wybaczcie, postaram się by trzeci był lepszy. 
Z boku macie Kasa.

Pozdrawiam kochani!
Misty Blue

środa, 17 lutego 2016

Bonus [500 wyświetleń]

Cześć kochani! Niedawno skoczyło nam 500 wyświetleń... i postanowiłam uczcić to małym bonusem, bo kto ich lubi? Dość długo zastanawiałam się nad treścią... Pomysł z Aleksą w Krainie Czarów przeznaczyłam na inną okazję, więc odpadło. Walentynki tez już były... Więc po około 10 minutach planowania wpadłam na taki a nie inny pomysł, który teraz wam tu przedstawię. I pod spodem oto wyświetli się wam tytuł, na obrazku.



Nie planowałam wam zdradzać takich szczegółów..  Miało to być później, ale przynajmniej rozbudzę w was ciekawość... Zapraszam ^^




-Dlaczego tobie to tak dobrze idzie?- spytała szatynka z uśmiechem.
-Bo ty jesteś obok.
Chłopak o ciemnych włosach i soczyście zielonych oczach spojrzał na nią. Serce w klatce piersiowej Aleksy wywinęło koziołka. Lubił na nią patrzeć. A ona wtedy nie umiała oderwać od niego wzroku. Bo widzicie, ten chłopak miał bardzo jasne i zielone oczy, a na dodatek miały naturalną, ciemną oprawę. Nie należał do typu "modela". Był można powiedzieć... wyrzeźbiony przez życie, nijako zniszczony. Miał sylwetkę sportowca, dla którego szybkość i siła mają takie samo znaczenie, kilka blizn i opaloną cerę. Ale wróćmy do koziołkującego serca Aleksy... Gdyż nie mogła z siebie wydusić ani słowa. Była zbyt wpatrzona w jego oczy.
-...
-Hej, jesteś tam jeszcze? - z szerokim uśmiechem pomachał jej przed oczami dłonią, która możecie mi wierzyć lub nie, miała dość twardą, albo jak to niektórzy ujmują, wyhartowaną skórę. Mimo to, Aleksa uwielbiała gdy czasem dotknął ją własnie tą dłonią, jej ramienia albo ręki, a w niektórych przypadka nawet policzka.
-Oj! Przepraszam, zgapiłam się...
-Na co? - jedno trzeba było mu przyznać. Uwielbiał patrzeć na zakłopotane i zawstydzone twarze dziewczyn. A doprowadzić do takiego stanu Aleksę nie było łatwe. I dlatego właśnie go kręciła. Nie dawała się łatwo się zdominować. I mimo że świetnie zdawała sobie sprawę że to na niego patrzyła, to właśnie by ją zawstydzić pytał o takie szczególiki.
-Na twoje oczy. Pamiętasz jak mówiłam ci o mamie?
-Trochę.
-Nie pamiętam jej za dobrze... ale zapamiętałam to że zawsze miała przy sobie takie zielone twarde cukierki. Nie pamiętam jak już się nazywały ale... Twoje oczy mi je przypominają i wtedy czuję takie ciepełko na sercu. Głupie co nie?- spojrzała na niego z uśmiech. Zawsze mówiła prawdę, ale i tym razem na jej twarzy nie pojawiło się to do czego lgnął chłopak.
-Nie.- pociągnął palcami po strunach, a gitara oddała piękny dźwięk.-  Mogę to uznać za komplement?
-Jeśli chcesz, to nie mam nic przeciwko.
-Wiesz co mi się w tobie najbardziej podoba?- zaczął dla zabawy brzdąkać na instrumencie który trzymał w dłoniach.-To że jesteś inna.
-Czyli jaka?- spytała próbując ukryć niepewność
Chłopak tylko zaśmiał się cicho i uśmiechnął się do dziewczyny i powiedział "Kiedyś ci powiem."
A... kiedy było to kiedyś? Otóż wcale go nie było. Dwa dni później, po prostu zniknął. A ona nie widziała go ani razu... I mimo że próbowała, nie zapomniała tych zielonych oczu, które ją zabiły... Zabiły dawną Aleksę, która była szczęśliwa...

Następna część gdy wybije 1000 wyświetleń...

(No chyba że dostanę szlaban za to że nie napisze dobrze egzaminów próbnych, wtedy trochę później xD )

wtorek, 16 lutego 2016

[1]

Rozdział pierwszy

Trójka rodzeństwa.
-Jestem!- usłyszała szczebiot swojej siostry Debry.
   
    Szatynka  rzuciła torbę na skórzany fotel i padła na sofę pomarańczową obok Aleksy. Debra miała długie kasztanowe włosy, błękitne oczy a także jasną cerę. Na ramieniu znajdował się tatuaż z szarymi motylami. Była ubrana w czarne porozdzierane spodnie z kolorowym paskiem i czerwoną bluzkę z głębokim dekoltem bez ramiączek. Cóż... bluzek innych niż z głębokim dekoltem nie nosiła. Nawet zimą. Po prawdzie, ja bym chyba zamarzła na w takiej... Aleksa po prostu westchnęła głęboko i przerzuciła stronę komiksu.

-To dobrze Deb...- odparła burooka przewracając stronę czasopisma.
-Co tam czytasz?
-Komiks.
-Komiks?
-Takie kolorowe obrazki.
-Pff... O czym?
-Deadpool.
-Co to?
-Raczej kto to. Bohater komiksu. Nawet niezły.
-Nie wolisz poczytać czegoś lepszego?
-Na przykład?
-Tego co każda dziewczyna. Jakiegoś romansidła... a nawet jeśli nie, to może podręcznik od polskiego?
-Przeczytałam cały...- znowu przewróciła stronę.

      Wyglądała no trochę znudzoną ględzeniem siostry bliźniaczki. Cóż, od bliźniaczek oczekuje się idealnej zgodności. Podobnych zainteresowań, stylu, gustów i tak dalej.. Nie zaszkodzi też gdy będą do tego stopnia zgodne, że nie raz powiedzą w tym czasie to samo. A identyczny wygląd jest niemalże obowiązkiem! Ale Debra i Aleksa, mimo że były bliźniaczkami, nie spełniały ani jednego z warunków... Jedyne co je łączyło to ta sama data narodzin. Ale wróćmy do ich rozmowy...

-Fizyka?
-Też.
-Chemia?
-Też.
-A czego nie przeczytałaś?
-Tego od muzyki.
-Dlaczego?
-Nie lubię tego przedmiotu... wkurza mnie.- dziewczyna odłożyła komiks na stolik.
-Ale wiesz że go nie lubię jak mówisz to przy mnie?
-Tak. Ale mówię prawdę.
-Ty zawsze mówisz prawdę i zawsze jesteś sama. Zrozum kochana. Bycie dobrym nie popłaca, tak samo jak prawda. Nie opłaca się  słuchać i brać do siebie tekstów typu "Zawsze bądź sobą" albo "Dobro zawsze wygrywa" lub "Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie". Prawdziwych przyjaciół nie ma. Przyjaciele to tylko ukryci wrogowie, a jak co do czego dojdzie to obedrą cię ze wszystkiego...
-Debruniu, nie ściemniaj.- na dół zeszedł ich starszy brat Max.
   
     Jego blond włosy sięgały za kark. Był ubrany w czary podkoszulek, więc świetnie było widać tatuaż szarych nietoperzy na jego prawym ramieniu, podobny do tego który miała Debra, z tą różnicą że ona miała motyle. Obaj mieli piękne błękitne oczy. Max podciągnął i zapiął brązowe spodnie z rozdarciami w kilku miejscach i wszedł do kuchni by napić się kawy.
   
     Nie lubił Debry. Za to ubóstwiał Aleksę. Widzicie? Znowu coś co je różni! Max niemalże ignorował siostrę "ubraną w głęboki dekolt", a drugą na każdym kroku przytulał, głaskał i uwielbiał z nią rozmawiać. Bynajmniej nie od początku.. Zaczęło się to dopiero gdy ta skończyła dziewięć lat. Ale o tym sporo później..

-Nie ściemniam. Mówię tylko mojej bliźniaczce prawdę.
-Na papierach chyba. Nie jesteśmy podobne ani z wyglądu ani z charakteru. Ty ruszasz się jak modelka, a ja jak chłop. Ty masz piękne błękitne oczy, kasztanowe włosy i bladą cerę, a moje oczy są szare, włosy są bure, jakby bez koloru. I mam opaloną cerę. W skrócie ty jesteś chodzącym ideałem, a ja zwykłą dziewuchą. Tata w swoim kręgu jest uważany za największego przystojniaka. Max też jest super. Mama była cudowna.. Tylko ja jestem zwykła.
-Aleksa... Jesteś cudowna...- Max pocałował ją w czubek głowy po czym wziął łyk kawy.
-Stwierdzasz to po moim opisie czy po tym że powiedziałam ze jesteś super?
-I za to i za tamto.
-Yhym.- burknęła.
-i love you frist, but you are...- rozległ się dźwięk telefonu.
-Twój?- zapytał Max opierając się łokciem o oparcie sofy.
-Nie. Jakiegoś Ken'a. Taki chłopak z fryzurą w kształcie i kolorze borowika wpadł na mnie i wypadło mu z kieszeni. A ja zanim zdążyłam się odwrócić, to już go nie było. Jechał autobusem dla kadetów do szkoły wojskowej.
-Powinnaś mu oddać.
-Tak. Skoczę jutro tam i oddam mu. 
-A tak a pro pos... Skąd znasz jego imię?
-Spójrz na breloczek.- wyjęła z kieszeni telefon i podała bratu.
-"Ken McGraw"- przeczytał na głos- Faktycznie...
-Jest jeszcze budyń?- spytała Debra idąc do kuchni
-Dzisiaj rano gdy sobie robiłem, to zostawiłem cztery paczki waniliowego.
-Yhym... Al, też chcesz?
-Nie dzięki. - powiedziała dziewczyna.
-Jakaś markotna jesteś bardziej niż zazwyczaj. - powiedział Max
-A ty zaskakująco miły.
-Bo jest tu jedyna dziewczyna którą lubię, czyli ty.- uśmiechnął się
-A ja?- powiedziała Debra wychylając się z kuchni i robiąc smutną minkę
-Oj, ciebie też, ale mniej.
-Faworyzujesz ją...
-Troszkę. Poza tym muszę ją podnieść na duchu. Za tydzień koniec wakacji i come on do szkoły!
-Super pocieszenie...- burknęła i przytuliła do siebie poduszkę.
-Ej, ja przecież też tam będę. Tylko że w trzeciej, a nie drugiej klasie.
-Tez słabe pocieszenie.
-Będzie Kastiel!- krzyknęła z kuchni Deb
-Jeszcze gorzej!- jęknęła i padła na sofę
-Oj przestań, przecież to twój dobry znajomy.
-Był nim do puki z nim nie zerwałaś...
-Wyolbrzymiasz sprawę.
-Gdyby Debra chodziła z jakąś dziewczyną która jest moją przyjaciółką, a potem z nią zerwała to wątpię by owa dziewczyna mnie lubiła.- powiedział blondyn bawiąc się włosami siostry
-Weź ze mnie tu lesby nie rób.- warknęła Debra.
-Gdybyś była taka spokojna jak Aleksa to bym tego nie zrobił.- delikatnie pogłaskał szatynkę.
-To nie fair... Na wszystkie dziewczyny łącznie ze mną warczysz i jesteś nie miły, a ona to co?
-Moja ulubiona siostrzyczka...- pogłaskał ją z uśmiechem. Dziewczyna zamknęła oczy.
-Gdyby ktoś inny niż ty by ją pogłaskał, to by skończył dwa metry pod ziemią.- powiedziała kasztanowo-włosa zajadając się budyniem waniliowym.
-Nie. Aleksa jest spokojna i opanowana. nie posuwa się do rękoczynów. Ewentualnie by warknęła, ale nie uderzyła.
-Zawsze mówi prawdę, więc pewnie powiedziałaby co myśli. To na pewno.
-I to w niej cenię. Przynajmniej nie kłąmie tak jak ty.
-Ojej... to było tylko małe kłamstewko... i nie obiecywałam Kastielowi że to będzie wielka i wieczna miłość.
-Ale dałaś mu złudną nadzieję...
-Oszukałaś go.- powiedziała w skrócie Aleksa po czym obróciła się na plecy. Ujęła w ręce dłoń brata i zaczęła się nią bawić.
-Teraz własne rodzeństwo przeciwko mnie. W takim razie pójdę. Menedżer czeka.
-Na razie.- powiedziała rodzeństwo do Debry, po czym ta wyszła.
-Nie chcesz iść do szkoły, hmm?
-Nie.
-Moja malutka... - pogłaskał ją.- No chodź się przytulić.- uśmiechnął się do niej.

     Aleksa delikatnie się podniosła i przytuliła brata. Bardzo go kochała, albo przynajmniej tak myślała. Był jej jedynym przyjacielem i wiedziała że gadka siostry o tym że tacy nie istnieją była kłamstwem, Przecież właśnie przytulała żywy dowód tego że Deb znowu chciała ją okłamać. Jednak nie wiedziała, że kiedyś zamienią się rolami...

______________________________________________________________________


Rozdział gotowy xD
Jest godzina 06:46.
 A więc z czystym sercem stwierdzam że mamy wtorek. Dzień premiery ^^
Postaram się dawać rozdział dwa razy w tygodniu ^^
Mam nadzieję że się wyrobię...
A więc następny w sobotę.
Obok będziecie mieli zdjęcie Max'a.
I to tyle ode mnie!

Pozdrawiam :)
Misty Blue

niedziela, 14 lutego 2016

Bonus [Walentynki]

Oto przedstawiam wam krótki bonus z okazji Walentynek pod tytułem:




-Od Kasa?- Aleksa stanęła przed stolikiem i spojrzała na czerwoną różę.
-Tak. Bo dzisiaj Walentynki.- powiedziała Debra robiąc sobie kawę w kuchni 
-Myślałam że chcesz z nim zerwać...
-To za tydzień. Mam genialny plan.- powiedziała szatynka gestykulując lewą ręką a w prawej niosąc kawę. Usiadła niczym księżniczka na fotelu i założyła nogę na nogę, po czym upiła łyk napoju.
-Zranisz go.- powiedziała Aleksa oglądając różę. 
-A ty ranisz moje uczucia nie chodząc do szkoły...- powiedziała jej siostra z słodziutkim uśmiechem 
-Gdyby jakiś wariat tuż po rozpoczęciu roku szkolnego mnie nie potrącił byłoby okey.
-Spokojnie siostrzyczko...
-Tata ze mną i dyrektorką ustalił że rozpocznę naukę po wakacjach. Puki co dalej będę uczyła się w domu.- dziewczyna usiadła obok siostry.
-Nawet nie wiesz co cię omija!
-Pod twoją pieczą z tej szkoły nic nie zostanie na drugi rok.
-No nie za bardzo... Rzucę tą szkołę. Mam życiową szanse na karierę muzyczną!
-A że nie lubisz dzielić się sławą, to Kastiela się pozbędziesz?
-Jest całkiem ciekawy... ale głupi i naiwny.
-Jesteś jak gorzka czekolada. Człowiek liczy na słodycz, a otrzymuje gorycz i kłamstwa...
-Może. Idę dziś z nim do kina, może skoczysz z nami?
-On liczy na randkę, a nie na wypad przyjacielski z dziewczyną i jej siostrą.
-No ej! Nie bądź taka, będzie fajnie!
-Eh... Na co idziecie?
-Pozwoliłam Kastielowi wybrać. Jak mi się nie spodoba tu wtulę się w niego i zdrzemnę się.
-Niech ci będzie... ale jeśli będzie kiczowaty film to wracam do domu.
-Okey! Możesz tak iść. Kassi będzie za 15 minut.
-Hura.- powiedziała Aleksa bez entuzjazmu. Wstała z kanapy, po czym poszła do kuchni. - Będziesz piła resztę kawy?
-Nie, a co?
-Nic.- Aleka wzięła czajnik do ręki i wypiła trzy czwarte naczynia kawy.
-Fuj!- powiedziała skrzywiona Debra- To ohydne! Nie umiesz sobie nalać do szklanki?
-Po co? Powiedziałaś że nie będziesz pić.- dziewczyna wytarła usta mokre od kawy w mankiet oliwkowej bluzki
-Ujjj... W wakacje nauczę cię manier! Tak nie można!
-Próbowałaś już w zeszłe. Nie wyszło ci.
-Już Max ma więcej ogłady mimo że jest chłopakiem!
-Yhym. - ignorując siostrę wpakowała telefon do kieszeni i 25$.
      Czas mijał szybko. Aleksa wciągnęła zwykłe czarne Nike i luźno je zawiązała. Zarzuciła na siebie moro bluzę i gotowa do wyjścia usiadła na szafce w przed pokoju. Zaczęła cicho gwizdać rozplątując przy okazji czarne słuchawki. Usłyszała dzwonek do drzwi.
-Możesz wejść, otwarte.- chłopak o czarnych włosach do ramion wszedł do środka. Miał na sobie czarną bluzkę i brązową bluzę oraz  poprzecierane ciemne jeansy. Spojrzał brązowymi oczyma na dziewczynę.
-Hej Aleksa. Jest Debra?
-Yhym. Siedzi w salonie.

***Około godziny później***

-Nie łudź się ze ogląda. śpi.- powiedziała Aleksa patrząc spokojnymi oczyma na ekran w kinie
-...- ten tylko spojrzał na dziewczynę
-Kas, lubisz Debrę?
-A co cię to interesuje? - powiedział chłopak kładąc swoją głowę na głowie Debry
-Bo znam zbyt dobrze moją siostrę. Proszę, uważaj na nią. To gorzka czekolada, jedyne co po sobie pozostawi to gorycz.- Aleksa wstała i wyjęła z kieszeni 25$.- Dzięki za film, ale nie moje klimaty. Masz kiepski gust.
-Zawsze jesteś taka szczera?- uśmiechnął się niczym demon
-Tak. - położyła pieniądze na krześle. -Na razie...- uśmiechnęła się do niego delikatnie i wyszła z sali. I faktycznie tak było. Dokładnie tydzień po Walentynkach, Debra zerwała z Kastielem i wyjechała pozostawiając po sobie gorycz w sercu chłopaka. Aleksa jeszcze nie wiedziała, ze w przyszłości będzie robić to samo...

____________________
Hej!
 Jak tam walentynki?
Ja puki co dostałam różę w doniczce xD
Co do bonusu... faktycznie wyszedł gorzko.
A więc we wtorek i piątek/sobotę dodam rozdziały,
No i to tyle.  Z boku macie foto róży w doniczce,
którą dostałam xD

sobota, 13 lutego 2016

[D]

Demo do : Słodkie kłamstewka.


-Skłam. Powiedz że...
-O, nie,nie, nie! - powiedziała Aleksa i wstała z kanapy- Zrobiłam to już cztery razy! Nie mam zamiaru...
-Liczysz to serio?- spytała z kpiącym uśmiechem szatynka patrzą cna siostrę - Gdybym ja liczyła to byłoby.... no z tysiąc razy, albo więcej.
-Ale ja nie jestem tobą!
-To tylko małe kłamstewko... Nic się nie stanie... Chyba że serio masz ochotę...
-Dobra.- powiedziała dziewczyna poddając się- Ale to będzie ostatni raz..- za każdym razem to powtarzała. Sięgnęła telefon i zadzwoniła do  Sucrette.- Hej Su! Wiesz...
-No śmiało!- szepnęła głośno Debra- Jestem twoją siostrą! Przecież nie radzę ci źle!
-Szafka Kasa to ta z numerem 67. Dobrze wrzuciłaś... ja mam 69.
-Naprawdę Na pewno nie wrzuciłam niczego przypadkiem do twojej?
-Nie. W mojej nic nie było...- spojrzała na liścik miłosny który Su napisała do Kastiela, a przypadkiem wrzuciła do jej szafki zamiast do jego.
-Spieszyłam się... A może wyrzucił? Albo... upuściłam i sprzątaczka zabrała!
-Jak znajdę go, to na pewno ci oddam...  - Aleksa z ciężkim sercem wrzuciła liścik do ognia który w najlepsze tańczył w kominku zmieniając w popił drewno. Jednak w jej sercu też już płonął ogień. Ogień zwany kłamstwem, który prawdę w niej zawartą zmieniał w popiół...
-Jesteś cudowna! Dziękuję!
-Nie ma za co... - "Naprawdę nie ma.."
-A tobie który chłopak się podoba?
-Em... żaden puki co.- "Nie, nie nie! To miał być ostatni raz!"
-Naprawdę?
-Tak. Wiesz... muszę kończyć! Bo chciałam zjeść budyń, a mleko już zaczyna kipieć!
-Nie ma sprawy. Pędź! Na razie!
-Papa!- rozłączyła się
-Siedem.- powiedziała rozbawiona Debra
-Oh cicho bądź!
-A więc, jaki chłopak ci się podoba?
-To nie Kastiel jeśli chcesz wiedzieć. - "W końcu stara dobra prawda..."
-To kłamstwo czy prawda?
-Prawda!
-Czyli albo jest siedem... albo dziewięć! - zaśmiała się słodko i napiła kawy
-Siedem. Odczep się w końcu! To naprawdę był ostatni raz!
-Zobaczy się kochana... zobaczy...
-A zobaczysz! Poza tym to tylko małe kłamstewka...
-Hihi.... W końcu w czymś się zgadzamy.
-Ja... Ugh!- poszła do swojego pokoju i trzasnęłam drzwiami. -Już nigdy więcej...
[ Do pis: Jednak Aleksa nie umiała przestać, i brnęła  w to co raz to głębiej...]

________________________________________

Wybaczcie że tak krótko! Ale przypadkiem usunęłam trzeci rozdział i Demo ;-;
Przez co musiałam na szybko coś pisać...
Rozdział oczywiście będzie dłuższy. Jutro bonus, a w wtorek rozdział!
Łapcie jeszcze (po prawej) podobiznę Aleksy!

Pozdrawiam was!
Misty Blue 

czwartek, 11 lutego 2016

[P]



Słodkie, słodkie kłamstewka


Najpierw jedno, potem drugie
I tak leci potok tej oszukanej słodyczy

Rozpływają się w ustach
Czy ty też czujesz ten słodki smak?

Nim się spostrzeżesz skończy się bajka,
o słodkich niczym czekolada kłamstewkach.

Gniją w tym sercu i umyśle
Czy też czujesz ten gorzki smak? 

Nie wyplujesz ich tak łatwo
Bo ta słodycz ma swoje skutki

Dławisz się i już cię gorycz pochłonęła
Czy też czujesz ten smak prawdziwych słodkich kłamstw?

Bo Aleksa już poczuła i w niej się topi
O niej dziś historię ci opowiem...



Aleksa też skosztowała słodkich kłamstw...

-Serio?
-Oczywiście! - "Kupiła to... "

... i leciało jedno za drugim...

Wyrzuciła list do kosza.
-Aleksa, było coś do mnie?
-Nie. Nic nie było. 

... i wszystko było dobrze...

-Jesteś pewna?
-Na 100%.
-Dziękuję. nie wiem co bym bez ciebie zrobił.  

...puki słodycz nie zmieniła się w gorycz...

-Ty! Okłamałaś mnie! 
-Co proszę?
-Że niby nie opłaca się?!

...nie można było ich wypluć...

-To nie tak...
-A jak? Chyba się powoli w tym wszystkim gubisz.

...a teraz jest kłamczuchą....

-Kłamiesz. I to nałogowo.
-Ja naprawdę..!
-Nie cierpię kłamców. 

... i musi nauczyć się co to prawda...

-Obiecujesz?
-Obiecuję. Już nigdy...
-A dlaczego mam ci wierzyć?
-... bo chcę być prawdziwa. 

Zanim będzie za późno.

-Za tydzień?
-Tak. 
-Ale...
-Starczy. To ostateczny termin.

"Słodkie kłamstwa"
Premiera 16 lutego
Tego nie można przegapić...