czwartek, 22 grudnia 2016

Gdzie?

Cóż... Pytaliście gdzie kontynuacja....

Przyznam, że po prostu straciłam wene na to
Przestawiłam się na coś innego no i wyszło jak wyszło.
Uznałam jednak, że to trochę nie fair, jeśli tak to zostawię na pastwę losu.
Wiec... Podziwiam wszystkich, którzy to czytają.
W najbliższym czasie dam kolejny rozdział. Co zaczęłam, to skończę
No i... przepraszam.
Trochę się zmieniło, na przykład moja nazwa i styl pisania. Niemniej mam nadzieję, że jednak wam się spodoba ^^ A wtedy, może nawet poprawię poprzednie?
Pozdrawiam!

środa, 7 września 2016

Wycięte sceny - #1

Hej, hej, hej! Znalazłam pięć minut, aby napisać wam, co miało być w opowiadaniu, ale koniec końców tego nie dodałam. Jeśli wam się podoba, napiszcie w komentarzu, a ja może napisze kolejne!

Tak więc zaczynajmy...

Rozdział 1 - wycięta scena numer jeden
[ Usunięta, bo tata Aleksy wyszedł tu na żarłoka. ]

[...]
-Nie ściemniam, mówię mojej bliźniaczce prawdę.
(tu wycięta scena)
-Tak jak tacie, gdy zarzekałaś się że to nie ty wrąbałaś jego ulubione ciastko?
-.... Bo wtedy go jeszcze nie zjadłam. Tylko schowałam w pokoju. Skonsumowałam je wieczorem.
-Taa...
-Poza tym, to tylko ciastko.
-Jego ulubione.
-Jeden diabeł. Z resztą zbaczamy z tematu. Zacznijmy od tego, że jestem szczera aż do bólu, przecież Aleksia to moja kochana siostrzyczka! Tyle nas łączy...
[...]

Rozdział 1- wycięta scena numer dwa
[ Usunięta, ponieważ Aleksa wychodziła tu na niewolnicę... A tak przecież nie jest.]

[...]
(na końcu rozdziału, zaczyna się wycięta scena)
Po chwili Debra wróciła. Spojrzeli na nią.

-Mam ochotę na jeszcze budyniu...
-A więc?- blondyn puścił siostrę
-Zrobicie mi na wynos?- robiła błagalną minkę
-Twoja kolej malutka.- Max poczochrał Aleksę
-Tak, tak wiem... Tak jak ostatnie 13 razy.

Bonus za 500 wyświetleń - wycięta scena
[ Usunięta z powodu zdradzania tego, jak głębokie były relacje Edward-Aleksa ]

[...]
Chłopak tylko zaśmiał się cicho i uśmiechnął się do dziewczyny i powiedział "Kiedyś ci powiem." ( tu zaczyna się dodany fragment) Po czym pochylił się i lekko ją pocałował. Lekko zdziwiona , zaśmiała się. Podobało jej się to, ale zarazem bawił ją tego typu gesty, które chłopak lubił co jakiś czas jej prezentować.
[...]


Rozdział 2 - scena dzięki wycięciu której, mogłam z czystym sercem opublikować rozdział.
[ No, wytłumaczenie jest po myślniku powyżej...]

[...]
-Ślicznie wyglądasz siostrzyczko.
-Dzięki.
(tu zaczyna się to co wycięte)
-Gdybyś nie była moją siostrą to brałbym cię tu i teraz.
( To zdanie od razu usunęłam. Nie ma nic więcej, spokojnie xD )
[...]


Linki do rozdziałów:

[1]; [2]; [Bonus 500 wyś.];

A więc to tyle! Opowiadanie wznowione zostanie już oficjalnie 1 października. A ja tak z trzy dni wcześniej opublikuję zapowiedź.
Lilo:Mnie....
Rene: A także mnie...
Lilo: Również nie zabraknie.
Zapraszam was również, po raz kolejny, na bloga, na którym kolejny rozdizał ukaże się jutro albo w piątek!

Link:
magicznelustrowpiwnicy,blogspot.com

Pozdrawia Misty i tumpanowie!

wtorek, 30 sierpnia 2016

Gdy tu cisza...

Przez jakiś czas, tu rozdziałów nie będzie. Ale na sucho was nie zostawię!

Otóż jest blog, który wcześniej był zawieszony, ale powraca.
Zapraszam was na historię bardzo szaloną, a za razem zabawną. Takiego opowiadania, jeszcze prawdopodobnie nie było.



magicznelustrowpiwnicy.blogspot.com

To również FanFiction SF. Jednak... Troszkę przerobiony przez moją wyobraźnię...

Odważycie się pójść tam, gdzie wszystko jest inne, a jednocześnie takie samo?

Tego bloga nie porzucam. Rene, Lilo i ja, jeszcze tu wrócimy!

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

[40] ?

*Dzień poprzedzający koncert*

-Ugh...

             Aleksa zirytowana otworzyła oczy. Obudził ją dzwonek od drzwi. Z jękiem niezadowolenia przewróciła się na lewy bok. Zaczęła błądzić ręką po szafce w poszukiwaniu budzika, aby sprawdzić która godzina. Gdy go już znalazła, niezgrabnie go podniosła i spojrzała na tarczę ze wskazówkami. "5:30... Niech tylko dorwę tego kretyna który dobija się do drzwi..." Sturlała się z z łóżka. Wydobyła z siebie markotne "Ała...". Usiadła na ziemi. Oparła głowę o materac. Dzwonek stawał się coraz to bardziej natarczywy. Warknęła głośno oraz wstała z ziemi, po czym pomaszerowała na dół. Zła otworzyła drzwi. Źrenice jej się rozszerzyły.

-Debra?


 ~Koniec Części Pierwszej~

Część druga, już we wrześniu/październiku. 



Do końca przygód Aleksy,
zostało około 15 do 20 rozdziałów.

piątek, 26 sierpnia 2016

[39]


Rozdział trzydziesty dziewiąty

"Coś nie coś z Leo."

-Lysander, wstawaj.- powiedział Leo

               Przelotem zapalił światło w jego pokoju. Wszedł do przestronnej kuchni z jadalnią i włączył expres do kawy. Mimo że Leonard i Lysander mieli specyficzny styl ubierania się, to ich dom wyglądał całkowicie zwyczajnie. Nawet w swoim domu się wyróżniali. Brunet wziął filiżankę kawy i poprawił coś w projekcie ubrań do zimowej kolekcji. Upił łyk czarnego napoju. Zgarnął włosy za ucho. Odłożył naczynie i nie odrywając wzroku od kartek leżących na blacie, zaczął wiązać żabot.

               Rozległ się dzwonek do drzwi. Westchnął odłożył fioletowy materiał na blat i skierował swe kroki ku drzwiom. Otworzył je. Rozalia pocałowała go w policzek. Lekko się zdziwił. "A prosiłem by były po szkole..."

-Jesteśmy teraz...- siłą zaciągnęła Aleksę do przedpokoju- I po szkole też wpadniemy, co nie Aleksa?
-Ale po co?- jęknęła cicho- Miałam w planach nudne popołudnie...
-To wykreślisz! A gdzie Lysio? Śpi jeszcze?
-Nie wiem.- wrócił do kuchni.

               Napił się kawy i wrócił do wiązania żabotu. Gdy Rozalia pobiegła na górę, to Aleksa weszła do kuchni. Przyjrzała się brunetowi. Ciekawiło ją to, jak można mieć tak ciemne oczy. Jego źrenice były prawie że czarne. Zobaczyła kartki na blacie. Podeszła i obejrzała je.

-Rysujesz?- spytała
-Projektuję.- odparł z spokojem.
-Fajne. Ta kiecka jest super.- wskazała na jeden z projektów. - Bynajmniej dla mnie... Chyba się na tym nie znam.- podrapała się w tył głowy.- Roza jest niezła w te klocki. - odłożyła kartki

               Spojrzał na nią. Wyglądała na co najmniej nie wyspaną. Jej włosy zostały splecione w luźny warkocz. Ziewnęła głęboko. Przetarła oczy. Miała w planach pomóc dzisiaj Nataniel'owi,a Rozalia zagnała ją do "dusiciela". Ubrana była w przetarte trampki, brązowy T-shirt i oliwkową bluzę. Do tego stare jeansy.

-Sama robiłaś sobie warkocza?
-Warkocz?- zdziwiona dotknęła tyłu głowy- A...  Nawet nie wiem co mam na głowie... Pewnie Edward mi zrobił.
-Edward?
-Przyjaciel mojego brata. Nie wiedziałam że mi zrobił, bo nawet dzisiaj do lustra nie zajrzałam. Z resztą i tak nie jestem przy nim częstym gościem, więc to chyba nie robi różnicy.

               "To tak idzie?"- pomyślał. Przyjrzał się jej. Drastycznie różniła się od Rozalii. Upił łyk kawy nie spuszczając z niej wzroku. Zastanawiał się dlaczego Lysander tak ją traktuje. Białowłosy był człowiekiem na którego zbyt nie wpływało toczenia, jednak Leo już zaczął się domyślać że to pomysł Kastiela.

-Chcesz kawy?- zapytał
-Jasne. Masz więcej tych no... rysunków?
-Chodzi o projekty?
-No tak.
-W szufladzie w przed pokoju.
-O, u mnie też chowają w takim miejscu mnóstwo papierów.- powiedziała podchodząc do drewnianej szafki.- Ale zazwyczaj wszystko jest pod kluczem.
-Czyli nie wiesz co tam jestem.
-Nie mam zielonego pojęcia.

               Usiadła przy stole z kilkoma zeszytami pełnymi projektów. Spojrzał na nią. "Nie wygląda na amatorkę mody... Dlaczego to ogląda?" Dał jej filiżankę kawy. Podziękowała i łapiąc kubek w obie dłoni upiła łyk. Otarła usta nadgarstkiem i znowu zabrała się do oglądania. Zajrzał ukradkiem pod stół. Jedną nogę miała pod udami, a druga spokojnie zwisała z krzesła. Poza tym, trochę się garbiła. "Podobno przeciwieństwa się przyciągają... To tłumaczy dlaczego Roza się z nią przyjaźni."

-Moja siostra ma taką, tylko trochę krótszą.- pokazała na spódniczkę w jednym z zeszytów.
-Siostra?
-Debra. Była dziewczyna Kastiela, czyli przyjaciela twojego brata.
-Rozumiem. Lysander kiedyś chyba o niej mówił...
-Możliwe. - przerzuciła stronę- Wow... Ta jest genialna!
-Ta? - stanął obok niej i spojrzał do zeszytu- Przecież jest zwykła...
-I co z tego? Jest fajna! I jako jedyna jest narysowana na kartce w kratkę.
-...-" Że niby mój pierwszy projekt?"
-Może i się na tym nie znam, ale jak na moje jest ładna.

               Uśmiechnął się. Usłyszał hałas na górze. Przypomniał sobie, że ma porozmawiać z Aleksą, na temat tego co robił Lysander. Chrząknął i usiadł na krześle obok. Spojrzała na niego. Wziął głęboki wdech.

-Widziałem was wczoraj w piwnicy...
-Serio?
-Tak. Nadal ma siną szyję.
-Ale nie boli. Poza tym obiecał...
-Obiecałem rodzicą, że go przypilnuje.
-Obiecał że mi to wyjaśni.
-Mi też. Jakby coś jeszcze zbroił, to mi powiedz.
-A co ja? Szpieg?
-Eh...
-Niech będzie. Pójdę go zwalić z łóżka.
-Uważaj na siebie...- szepnął patrząc jak idzie na górę.

_________________

Hej!

Dzisiaj trochę krócej....
Rene: Ale Misty ma dla was niespodziankę...
Lilo: I to dla niej również niespodzianka...
Ta... Jednak Lysander i Leo jeszcze trochę posiedzą nam na piedestale...
Rene: Panie i... jeśli są jacyś panowie, to radujcie się!
Lilo: Święto narodowe.

Pozdrawia rozpisana Misty i niespodziankowi Lilo raz Rene.

czwartek, 25 sierpnia 2016

[38]


Rozdział trzydziesty ósmy

"Lysander wpada w kłopoty. - część druga"

                    Lysander z westchnieniem opadł na łóżko z szmaragdową pościelą. Zamknął oczy. Zaczął rozmyślać. Pomagało mu się to uspokoić. Ukoić nerwy i o prostu się odprężyć. Zaczął cicho nucić pod nosem. Potem, wystukiwał rytm, stukając palcami o ścianę. Usiadł na łóżku i sięgnął po notatnik. Zaczął pisać. A w głowie wciąż miał Aleksę.

                    Jedyne o czym umiał od poprzednich paru dni myśleć, to ona. O tym jak się zachowuje, jak stawia mu opór, o tym jak zrazem słuchać Kastiela i nie zrobić jej krzywdy... Z czego to z nierobieniem krzywdy nie za bardzo mu wychodziło. Miał już pewne postanowienia i pomysły, jak zrobić to lepiej. Ale teraz, wtedy gdy to pisał, myślał tylko o tym jak z nią porozmawiać i... o tym że mimo wszystko wolałby mieć ją tylko dla siebie.

                  I to go gryzło. Nie wiedział dlaczego tak bardzo pragnie by była tylko jego. By była tylko przy nim. Aby nie zbliżała się do Nataniela, Kentina, Alexy'ego i Armina... Aby nawet Rozalia nie miała z nią kontaktu. I strasznie go to bolało. To że stał się taki samolubny.

-Co piszesz?- Leo oparł się o framugę drzwi.
-To pytanie tabu...- odparł białowłosy
-Dobra... Wolisz pytanie, dlaczego dusiłeś tamta dziewczynę czy pytanie o to co piszesz?
-... Wiersz.

                   Brunet podszedł do niego i usiadł na brzegu łóżka. Spojrzał mu do notatnika. Nawet jemu Lysander nie pozwalał do niego zaglądać, więc trochę się zdenerwował. Jednak Leo po prostu martwił się o brat. A już szczególnie to, że znęcał się nad jakąś dziewczyną. A z ich rozmowy, wywnioskował, ze to nie pierwszy raz.

-Musisz patrzeć do mojego notatnika?
-Od kiedy zaczynasz ukrywać wiele rzeczy, to tak.
-...
-Niezły ten wiersz. Inny od reszty, którą podglądałem.
-Hm?- Lysander spojrzał na niego kątem oka.
-Skąd pomysł?
-... Aleksa.
-Aleksa..... Skądś kojarzę to imię... Rozalia chyba coś o niej mówiła...
-To ją dusiłem.- powiedział z stoickim spokojem.
-Podchodzisz do tego trochę za spokojnie.

                 Białowłosy tylko spojrzał na zegar. Wybiła szesnasta. O tej godzinie zawsze do niej dzwonił. Pytał dokładnie o to co robiła, robi i co zamierza robić. Gdy nie chciała mówić, to sowicie "wynagradzał" ją za to w szkole.

-Jedna chwila? - Leo zabrał mu telefon- Dzwonisz do niej?
-W celach towarzyskich.- wziął swoją komórkę. Włączył głośno mówiący.- Zaraz sam zobaczysz... Ciekawość jest brzydką wadą.
-Eh...
-Czego znowu chcesz?- usłyszał głos Aleksy
-Witaj księżniczko, co porabiasz?
-Nic. Wróciłam ze szkoły, Max zamówił jakąś dziwną pizze z... Em... No właśnie trudno powiedzieć z czym.
-Hm?
-Z czymś co miało przypominać... tuńczyka?
-Nie dobre? Jak chcesz to..
-Nie trzeba!- rzuciła szybko- Może nie jest aż takie złe...- W tle rozległ się głos mówiący " Damn it... Smakuje paskudnie."- Już nie ważne. 
-To raczej nie był Max.
-Em... Zgadza się. 
-Kto to?
-Przyjaciel Maxa.
-Jaśniej?
-Jej były.- usłyszał głos Maxa
-To nie jest mój były! Nie chodziliśmy ze sobą!- powiedziała zdenerwowana
-Będziemy musieli jutro pogadać...- spojrzał kątem na Leo. Mian mu zrzedła- M-muszę kończyć... Pa!- szybko się rozłączył.

                   Brunet patrzył na niego uważnie. Westchnął głęboko. Wyciągnął komórkę i napisał SMS do Rozy o treści "Wpadniesz jutro z Aleksą?". Szybko otrzymał odpowiedź. Odłożył telefon. Założył nogę na nogę i spojrzał na brata. Lys jak zwykle, starał się zachować spokój.

-Nie wiem co tu jest grane, ale dowiem się. Rodzice pozwolili ci do mnie przyjechać pod warunkiem, że nie zrobisz nic głupiego.
-Wiem.
-Odwiedzi nas jutro z Rozą. Chce z nią pogadać i ty, jak już zapowiedziałeś, też powinieneś.
-Rozumiem.
-A wiersz niezły. Tamta piosenka którą ostatnio napisałeś też mi się podobało.
-Taa...
-Jak to ujął Kastiel, masz talent do pisania gorących kawałków.- wstał i poczochrał go. Lysander uśmiechnął się.

                       Z bratem byli bardzo zżyci. Często łapią wspólny język. Jednak wizja tego, że Aleksa może mu opowiedzieć o tym co z nią robił, przyprawiało go... o rumieńce?

-Kastiel czasem.... Wiadomo.
-Tak. A no, ta Aleksa to twoja dziewczyna?
-Nie.- zrobił się cały czerwony
-... Serio muszę z nią pogadać o tym co wy wyrabiacie.
-A co z Rozą?
-To co zwykle.- spochmurniał trochę- Nic nowego.
-Wiesz, mimo że ona jest...
-Nie szkodzi. Nawet gdyby kiedyś odeszła, to... Lubię ją. Podoba mi się.
-Ale to strasznie.... kłopotliwe. Ta cała szopka...
-Nie szkodzi. Naprawdę.


*Damn it - z ang.; "cholera"
______________________________

Hej!
Rene: Wyszło inaczej niż chciała.
Lilo: Krócej niż chciała.
Ale mi się podoba|!
Rene: Kobieto, pisałaś ten rozdział pięć razy!
Lilo: A i tak wyszło najprościej i nie wygląda na to by go kilkakrotnie pisano.
Oj, cicho tam! Wam i czytelnikom, wydać się że kiepski. i faktycznie może taki być. Ale mi się podoba!

Pozdrawiam zadowolona Misty oraz krytycznie nastawieni tumpanowie.

sobota, 20 sierpnia 2016

Rozdział Specjalny

No dobra, wy sobie nagrody wybraliście, to teraz coś ode mnie ^^
Rene: Nie miałaś przypadkiem pisać 38 rozdziału?
Tak i piszę. Ale głowa mnie od niego boli... Mam 50 pomysłów, ale jak odpowiednio ich nie ułożę to wyjdzie grochówka.Musiałam się odprężyć. Poza tym, jutro i w poniedziałek usiądę do tego i będzie po niedzieli.
Lilo: Wolę czarninę.
Rene: Ble!
Ohyda...
Lilo: Nie dalej niż dwie godzin temu, rąbałaś kartofle, do których podczas gotowania, dosypałaś cukru zamiast soli. I zaczęłaś je w Nutelli, mówiąc "Dobre!"
Bo serio dobre.
Rene; I ty chcesz iść do technikum gastronomicznego... A potem na praktykach 'Szefie, a może zrobimy kartofle z Nutellą?"
Lilo: Haha!
Starczy tego! Przejdźmy do rozdziału specjalnego!

**********************


Rozdział Specjalny

"Maria Snow, człowiek taki jak my - część pierwsza "

                      Kobieta spoglądała na okno. Jej błękitne oczy były pełne smutku i szkliły się od łez. Rozchyliła malinowe usta i zaczęła śpiewać kołysankę. Wzięła niemowlę na ręce i zakołysała nim. Po jej policzkach płynęły łzy. "Ah, śpij, kochanie..." śpiewała w ojczystym języku. Jej głos był łagodny, a zarazem pełen bólu. Gdybmiał smak, to byłaby to słodycz w której gdzieś czaiła się gorycz. Dziecko po chwili usnęło. Zapłakała żałośnie. Włożyła je do kołyski. Odgarnęła blond włosy z zapłakanej twarzy.

-Dziecko... jakże mam cię kochać? Jak mam cię pokochać?!- padła na kolana- Nie umiem... Ah, tak bardzo kocham Maxa i Debrę... Moje dzieci umiłowane... Ale jak mam kochać ciebie?!

                       Eliasz zajrzał do pokoju. Podszedł do żony i ukucnął przy niej Rzuciła mu się na szyję zapłakana. Maria strasznie cierpiała. Przecież Aleksa, była tylko niemowlęciem... Nikomu nie zawiniła. Szatyn delikatnie pogładził jej długie złote włosy, po czym spojrzał na bladą twarz kobiety.

-Skarbie..
-Eliasz, ja nie umiem jej kochać...
-...
-To nie moje dziecko, tylko twoje...
-Wiem...
-TYLKO TWOJE...
-...
-Jak ty to widzisz? - odsunęła się od niego- Dziecko, które tylko ty umiesz kochać....
 -...Ty też ją kiedyś pokochasz.

***

-Max, puść...- szatynka była bliska łez.
-Nie jęcz!- mocniej pociągnął ją za włosy
-Boli...
-Ma boleć! Zasłużyłaś!
-To nie moja wina... A! Przypadek! Proszę nie tak mocno!
-Max!- Eliasz odsunął go od dziewczynki- Co ty robisz?
-Ona...!
-To twoja siostra!
-Nie chcę takiej siostry! Oddaj ją!

                     Dziewczynka pobiegła do pokoju, w którym prawie wszystko było niebieskie. Rozpuściła warkocza, za którego ciągnął ją brat. spojrzała na terrarium z żółwiem. Podeszła do dębowej szafki, na którym ono stało. Zapukała w szybkę.

-Skarbie nie pukaj....- Maria weszła do pokoju dziewczynka
-Dracula źle się czuje... Nie chce jeść.
-Bo niedawno jadł. Karmiłaś go trzy godziny temu.
-...Max mnie nie kocha.
-Alekso, nie mów tak...
-Jak taka prawda! Ciebie i taty prawie w ogóle nie ma! Zostawiacie nas z babcią, która lubi tylko Debrę i Maxa! A i mnie też nie lubią! Tylko Dracula mnie kocha...- spojrzała na żółwia.- Zawsze słucha...
-Tata cię kocha...- pogłaskała ją.
-A ty?
-... ja...
-Pokochaj mnie.
-Co?

                    Kobieta byłą w szoku. Dziwiło ją to, że mówi jej to sześcioletnia dziewczynka. I to, jak bardzo rozpoznawała to, co szargało człowiekiem. A także to jak pragnęła być kochana. Maria, nadal nie umiała pokochać Aleksy. Ciągle czuła, że to nie jej córka.

-Tak jak moje rodzeństwo.
-...
-Proszę...
-Jakże mam cię kochać?
-Jak chcesz.
-To nie takie proste.
-Jest. Dracula też na początku mnie nie lubił. Ale teraz go kocham. A on mnie lubi.
-To żółw...
-I co z tego?
-Dużo.
-Cukierek.- rzuciła nagle
-Cukierek?- uniosła jedną brew ku górze
-Jak karmię Draculę tym co lubi. I to go cieszy. Ja lubię cukierki.

                   Kobieta wyjęła z kieszeni metalowe pudełeczko o okrągłym kształcie. Otworzyła je.W środku było mnóstwo szmaragdowozielonych .. Dała jedną córce. Nadal nie rozumiała, jak w ten sposób ma ją pokochać, ale postanowiła spróbować.

-Ale ładny...- Aleks uśmiechnęła się szeroko. - Dziękuję mamo.

                    Przytuliła ją. Kobieta poczuła dziwne ciepło na sercu. Czułą że dała coś temu dziecku. Patrzyła jak dziewczyna wkłada cukierka do ust i zaczyna jeść. Była całą w skowronkach. Blondynka patrzyła jak mówi do żółwia, o tym co właśnie stało.

-Tato no...!
-Aleksa jest twoją siostrą, tak samo jak Debra!

                      W sercu Mari pojawił się chłód. Czułą że, nie umie dłużej okłamywać syna. Zbiegła na dół i odsunęła chłopca od mężczyzny.Eliasz spojrzał na nią zaskoczony. Nie rozumiał o co chodzi.

-Nie! Eliasz, Aleksa nie jest naszą córką jak Debra!- do jej oczu napłynęła
-Skarbie, nie przy Maxie...
-Już nawet on to widzi! Nie oszukujmy go już więcej! Nie umiem tego wszystkiego tak ukrywać!- zapłakała
-Mamo, dlaczego płacz?- chłopiec spojrzał na nią zmartwiony
-Eliasz, nawet ona coś czuje...
-Mamo!- potrząsnął jej ramieniem wystraszonym- Ja już nie będę, nie płacz!
-...Max, pozwól że wytłumaczę...- zaczął ojciec

***

-Cześć mamo...

 Aleksa weszła do sali szpitalnej. Kobieta spojrzała na nią. Uśmiechnęła się słabo. Trzynastoletnia dziewczyna podeszłą do niej. Lekko ją objęła. Czuła, że traci ją... Czuła, że w jej matce jest coraz mniej sił. A Maria doskonale zdawała sobie sprawę, z owych przeczuć córki.

-Doktor mówił że z tobą ciężko... I że... jutro możesz już się nie obudzić...- powiedziała zagryzając wargę.
-... Jakże mam cię kochać?
-...- uśmiechnęła się. po jej policzkach popłynęły łzy. - Jak chcesz...

*************************

I... To by było na tyle! Wracam do robienie 38 rozdziału!
Lilo: Ta...
Rene: Yhym...
A wam co? Dobra, to ja za nich przegadam.
Rene i Lilo: Nic.
Aha...

Pozdrawia Misty oraz zamyśleni Rene i Lilo.

piątek, 19 sierpnia 2016

Kiedy rozdział?

Otóż... tym razem nie wiem kiedy będzie rozdział, bo ten 38 jest bardzo trudny do napisania... Na dodatek muszę w nim zawrzeć sporo treści, czyli  to nie jest praca na 509 słów, tak jak to jest w przypadku 35. ( Nie liczyłam tego "ręcznie", w Open Office jest taka opcja. xD)

Ja nie będzie w tym tygodniu, to będzie do środy przyszłego tygodnia.

I to tyle!

PS. Rene i Lilo jeszcze śpią...

Pozdrawia Misty i śpiący tumpanowie!

środa, 17 sierpnia 2016

[37]


Rozdział trzydziesty siódmy

"Tak dużo, a jednak tam mało. - część pierwsza "

                     Spoglądała na zdjęcie, na którym... Była ona przytulona do Edwarda. Oboje byli szczęśliwi. Uśmiechali się, a oczy Aleksy aż błyszczały. Wydawały się wtedy srebrne, a nie bure... Pociągnęła nosem i wytarła łzy mankietem bluzy. Zobaczyła nagranie. Włączyła je.

-Gwiazdko... Wstawaj.
-Idź... Spać mi się chce...
-Gwiazdo ty moja, będziesz siedzieć w łóżku cały dzień?- usiadł na materacu
-A co w tym złego?- rozchyliła powieki- Ty to nagrywasz?!- podniosłą się do siadu, tak szybko, że omal nie spadła z łóżka. 
-Haha! 
-Pff... 

                     Wytknęła język do kamery, a potem szeroko się uśmiechnęła. Rzuciła się na niego. Wtuliła policzek w jego klatkę piersiową. Chłopak ustawił telefon na poduszce tak, aby wciąż rejestrował obraz. Ujął twarz dziewczyny w dłonie i pocałował ją. Zdziwiła się lekko. Po chwili zaśmiała się w jego usta. Oderwał się od niej. Opadła na łóżko obok niego.

-Znowu... Po co to robisz? 
-Dla zabawy... Lubię to.- zawisł nad nią. 
-Weź no...- spojrzała mu w oczy- Jak chcesz się zabawić to pograj sobie. 
-TY wydajesz dźwięki piękniejsze od jakiegokolwiek instrumentu...- oparł swoje czoło o jej. 
-Ściemniasz.
-Skądże.
-Jaki normalny człowiek gada jak Szekspir w zwykłej rozmowie?
-Ja nie jestem normalnym człowiekiem, a to nie jest zwykła rozmowa...
-Ta, od początku podejrzewałam że jesteś kosmitą. - uniósł jedną brew ku górze 
-Kosmitą? 
-Yhym... Byłeś zielony, ale cała zieleń wpłynęła ci do tęczówek.
-Ciekawa teoria... 

-Bo jest o tobie, kosmito...- powiedziała do siebie cicho, zatrzymując wideo. 

                 Odłożyła telefon. Opadła na łóżko i rozpłakała się. Przytuliła się od poduszki. Edward wszedł do pokoju. Usiadł na brzegu łóżka. Spojrzał na nią. Odwróciła się do niego plecami. Zagryzł wargę.
Bruknęła coś w stylu "Idź sobie". Wtuliła się w pościel. 

- Jesteś gwiazdą, najpiękniejszą w całym kosmosie. Jeśli mogę być kosmitą, to chcę do ciebie polecieć...
-Ale ty dobrze wiesz, że nie można mieć gwiazdki z nieba... 
-Dla ciebie, umiem wszystko. 

                     Tak dalej, toczyła się rozmowa w wideo. Tam się kończyło. Kolejna, urwana w pół rozmowa. Edward, nie umiał jej wtedy powiedzieć tych ważnych słów. Czuł się rozdarty, nie mniej niż Aleksa. Objął dziewczynę. Gdyby mógł, to już nigdy by jej nie puścił.

-Puść.- powiedziała zapłakana. 
-Kochałem cię... 
-To dlaczego mi tego WTEDY nie powiedziałeś?!
-Bałem się.- obrócił ją na plecy i zawisł nad nią.
-Czego?
-Tego, że to możliwe. Tego, że mnie odrzucisz.
-... wtedy, bym tego nie zrobiła.- odepchnęła go. Odsunęła się i przewróciła na lewy bok.
-...
-Tęskniłam za tobą... Naprawdę. Wiesz ile nocy płakałam? Jak bardzo cierpiałam? Ile razy na myśl mi przyszło, że po prostu mnie wykorzystałeś? Wiesz?! 
-...nie.
-Jesteś tchórzem... 
-Wiem.
-No proszę! Chociaż coś wiesz!- prychnęła. 

                Zapłakała gorzko. Nie chciała robić tego przy nim, ale już nie mogła wytrzymać Była w nim zakochana... Po co było utrudniać? "Nie komplikuj, wal prosto z mostu." Często, tak łatwo to powiedzieć, napisać, wykrzyczeć i wyśpiewać! Ale, zarazem z straszną łatwością, zapominamy o tym. I nie ma co, mówić, tłumaczyć. Nikt z nas, nie jest doskonały.

-... kocham cię...- powiedział ściszonym głosem.
-Nie uważasz.. że za późno... na to?- wychlipiała 
-Może...- przysunął ją do siebie- Ale mam to głęboko w dupie.

               Pocałował ją namiętnie. Zamknęła oczy. Płakała i jęczała cicho w jego usta. Oderwała się od niego i zapłakała żałośnie. Oparła czoło o jego miękką piżamę. Waliła pięścią w jego klatkę. 

-Znam cię lepiej
Niż ktokolwiek inny
Płacz, kochanie, płacz
Bo ty o to nie dbasz
Łzy spadają na ziemię
Pozwalasz im tonąć...

               Nucił jej cicho, nie zwracając uwagi na to, że zaczyna boleć go brzuch od tego walenia.Opadła z sił. Nie mogła już nawet płakać. Zakołysał nią.

-Nie.... Przestań... 
-Dlaczego?
-Przez ciebie staję się słaba... 
-Nie stajesz się słaba, tylko zaczynasz rozumieć, że nikt nie jest ze stali.
-Nie...
-Pamiętasz jak pierwszy raz się spotkaliśmy? Nie cierpiałaś mnie... Uciekałaś, chowałaś się przede mną... Raz nawet ugryzłaś.
-Nie, lubiłam cię Po prostu się ciebie bałam.
-Serio?

 *5 minut później*

-.... Ty płaczesz?- spojrzała na niego.
-...
-Płaczesz...

               Delikatnie otarła jego łzy nadgarstkiem. Spojrzała mu prosto w oczy. Nigdy nie widziała jak płakał. Czuła, ze mimo że kiedyś byli przyjaciółmi, że znali się jak dwa łyse konie... To jednak tak mało widzieli słyszeli... Tak mało zobaczyli.

-Jesteśmy głusi, ślepi i niemi...  Istne dno...
-...Muszę ci coś powiedzieć.

______________________

Hej!

Lilo: No! W końcu płaczą!
Płakali już wcześniej!
Rene: Ale tak jak teraz, nie. Takie sprzeczności.  Zarazem tyle miłości i nienawiści... Tyle bólu i wytchnienia...
Poeta się znalazł... Spokojnie, dopiero z tym bólem się rozkręcam. Wprawy w pisaniu takich rzeczy jeszcze nie mam, ale na boku ćwiczę.
Lilo: Przydadzą ci się. Puki co tak na trójkę jest... Z minusem.
Rene: Nom.

Pozdrawia ćwicząca Misty i rozentuzjazmowani Rene oraz Lilo.  

Summa Summarum...

Pierwszą propozycją, która bardzo mi się spodobała, to rozdział z perspektywy Lyśka. Bo i z Edwardem takowy był, a i potem miał sporo swoich momentów. Z perspektywy Maxa też było parę momentów. No a nawet Kazika. Z tego co pamiętam top Lys miał chyba tylko dwa bardzo króciutkie momenty... Tak więc takowy rozdział powstanie i będzie to bodajże 38 i 39, z czego ten drugi będzie pół na pół z Leo.

Rene: To powiedz przy okazji, dlaczego nie w 37?

Przeznaczyłam go na drugą propozycję, czyli uchylę wam rąbka tajemnicy i przeznaczę na to by troszkę opowiedzieć o tym, jak Aleksa poznała Edwarda no i co razem robili.

Lilo: Lody...
Rene: Hahaha!
Co proszę?!
Lilo: Mam ochotę na lody... Czekoladowe.
Boże drogi....

Jeśli macie jeszcze jakieś pomysły, to piszcie pod tamtym postem, jest spora szansa że znajdzie się dla nich miejsce w opku ;)

Rene: Tak ze 75%...
Lilo: A nie 82%?
Rene: Czekaj... Fakt, źle wyciągnąłem pierwiastek w pierwszym działaniu.

Pozdrawia rozpisana Misty, głodny Lilo i matematyczny Rene.

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

[36]


Rozdział trzydziesty szósty

"Edward zajmuje się tym co nie trzeba."

                            Nerwowy jeszcze Edward wszedł do domu.  Max spojrzał na niego. Brunet oparł się o ścianę krzyżujące ręce na piersi.Uznawał, że tylko on ma prawo do Alesky. Był najzwyczajniej we wszechświecie zazdrosny. I to było dla niego nowe. Zawsze z łatwością dostawał to co chciał, Tym razem po prostu nie mógł. Jej nie można było kupić cz zmusić. Prawdziwych uczucia tak się nie zdobywa.

-Chcesz herbaty?- spytał blondyn.
-Ta.

                           Maksymilian wstał i poszedł do kuchni. Edward westchnął. Kopnął regał. Wyleciały z niego dokumenty. Spojrzał na nie.

-Co ty tam robisz?- spytał z kuchni Maksymilian
-Em... potknąłem się.- ukucnął.
-Cały jesteś?
-Tka, tak...

                             Zaczął zbierać papiery i je układać. Burknął pod nosem coś w stylu, jak to głupio trzymać dokumenty w szafce w przedpokoju. Nagle zatrzymał swój wzrok na jednej z kartek. Zmierzył ją wzrokiem. Źrenice mu się rozszerzyły. Lekko rozchylił usta.Wstał i poszedł do kuchni.

-Dziki...
-Hm?
-.... Ona o tym wie?- Edward pokazał mu dokument.
-Skąd ty to masz?!- nerwowy zabrał kartkę
-Poślizgnąłem się na niej i upadłem. Chociaż przez pierwsze 10 sekund myślałem że potykam się o własne nogi.
-Byłoby lepiej. To nie powinno leżeć na ziemi!
-Nie krzycz. Czy ona wie o tym?
-Nie.
-Powinieneś jej powiedzieć.
-Nie!
-Cały czas ją okłamujecie!
-Nie. Ten świstek nic nie zmienia...

                               Zdenerwowany i lekko przestraszony Maksymilian wyszedł z kuchni. Schował kartkę do szafki i zamknął na klucz, który potem powiesił na haku. Brunet zagryzł wargę.

-To dlatego tak ją traktujesz...
-Może. Nie mów jej nic. Debrze też.
-Źle robicie.
-Przecież wcale nie musi się dowiedzieć..
-Problem w tym że ona mimo że nie wie, to tak się czuje!
-Ojciec jak wróci to jej powie. Niedługo jej osiemnaste urodziny. To tylko kilka miesięcy.
-...
-Hej.- Aleksa weszła do domu.- Max, co na obiad?
-Em... Zamówimy pizze.
-Super.

                             Zdjęła buty i poszła na górę do pokoju, nie zwracając uwagi na Edwarda, który jako jedyny został jeszcze na cztery dni. Brunet odprowadził ją wzrokiem. Westchnął głęboko. Mimo że byli pod tym samym dachem, to jednak tak daleko od siebie. Tęsknił za nią cały czas. Za jej dotykiem, bliskością... Burymi oczami, uśmiechem, Za nią całą.

*Wieczorem*

-Proszę, niech pan się uspokoi... To pewnie tylko jelitówka.

                             Aleksa patrzyła na brata rozmawiającego z ojcem Edwarda. Który po zamówionej pizzy, dostał biegunki i co chwila wymiotował. Nie tyle cierpiał na tym jego żołądek, co duma. Aleksa cieszyła się tylko, że ona tej pizzy nie jadła. "Skąd on wytrzasnął ta pizze? Nawet wyglądała nie teges..."

-Nie, nie! Nie trzeba przyjeżdżać!
-Mój Boże, Max daj to!- dziewczyna zabrała mu telefon.- Dobry Wieczór panie Baltimore, Aleksa przy telefonie.
-W końcu ktoś normalny! Kamień z serca!

                             Trzeba wam wiedzieć. że pan Baltimorte nie przepadał za rodziną Snow. Ale Aleksę, naprawdę lubił. Uważał ją za mądra i prawdomówną dziewczynę.No i kilka innych cech, które dodał jej albo wyolbrzymił Edward, w swoich opowieściach. A Aleksa uważała go za spoko faceta, z którym łatwo się dogadać.

-Dlaczego pan dzwoni?- usiadła na stoliku kawowym.
-Zadzwoniłem do Edwarda, jak co wieczór by spytać czy wszystko w porządku. A potem, usłyszałem jak wymiotuje.
-Rozumiem. Pewnie pizza była nie dobra. Ja jej nie jadłam, Max z resztą też.
-A mój syn zjadł?
-Tam jeden kawałek, potem stwierdził ze ohydna. Ale niech pan się nie martwi, krzywda mu się tu nie dzieje.
-Przypilnujesz go?
-Em... Ja?
-Tak ty. Facet i leczenie pasują do siebie tylko wtedy, gdy ten jest lekarzem.
-Em.. Może...
-Mogę z nim pogadać?
-Nie za bardzo... Jest w kibelku.
-Aha... Alekso, to jak będzie?
-No... Dobra, coś tam mu dam.
-Wyśmienicie! Żeby reszta twojej ro..
-Dobranoc!- szybko się rozłączyła- Z jednego bagna w drugie...- jęknęła
-Powodzenia.- blondyn przytulił ją.
-Przyda się...- poszła w kierunku łazienki- Rzygacz! Żyjesz?- oparła się o futrynę drzwi do łazienki.

                       Edward spłukał wodę i wstał z ziemi. Gdyby mógł, to padłby na podłogę i nie wstał. Westchnęła głęboko. Złapała go za rękę i zaprowadziła do kuchni. -Siadaj sobie.

                        Chłopak usiadł na krześle przy stole. Oparł czoło o blat. Szatynka zaczęła przeszukiwać szafki. Wzięła krople żołądkowe i herbatę miętową. Wstawiła wodę i usiadła na blacie kuchennym. Niepewnie spojrzała na Edwarda. "Może specjalnie się podtruł tą pizzą?". Woda zagotowała się. Zgasiła płomień pod czajnikiem i zeskoczyła z swoje siedziska. Zapała herbatę. Do kieliszka wlała wody i krople. Wszystko dała chłopakowi.

-Nie chcę. To zbędne, przejdzie mi.
-Jak chcesz.- usiadła obok niego.- Ale to twojego dobra.
-Ta...
-Weź, herbaty ode mnie nie wypijesz? - uśmiechnęła się - Tatuś będzie zły... Ciekawe czy dostaniesz szlaban..
-Nie wygłupiaj się. Pewnie znowu coś mu naobiecywałaś głuptasie.
-Ugh... To cholery pij to!
-A jakaś zachęta?
-Brzuch cię przestanie boleć!- podniósł głowę z blatu- Czego ty jeszcze chcesz?!
-Nic...- napił się herbaty.- No może...- pocałował ją krótko.- Tego.
-...- zarumienił się- Pacan... Gdybyś nie był chorym, to dostałbyś w mordę. A, jedzie od ciebie rzygami.
-Yhym..- spojrzał na nią kątem oka.-Wiesz że smakujesz miętą?
-Hannibal Lecter...- czerwona kopnęła go w kolano. Zadławił się.

*Koło północy*

-Niech pan już się tak Nie martwi. Śpi.- powiedział ściszonym głosem Aleksa.
-Toi dobrze... Szkoda że tak długo się z tobą nie kontaktował.
-Ta...
-Po prostu zostawił u ciebie telefon. Cieszę się że znowu się spotkaliście.
-... zostawił?
-Mówił że na poddaszu, gdy oglądaliście gwiazdy,
-Aha...
-Dobra, dobranoc. Jutro szkoła, powinnaś iść spać.
-Tak.. Dobranoc.

                   Rozłączyła się. Rzuciła komórkę na łóżko.Wyszła na korytarz. Weszła na drabinkę przymocowaną do ściany i uchyliła klapę do poddasza. Weszła do zakurzonego pomieszczenia. Wszędzie było pełno starych skrzyni i mnóstwo kartonów. Podeszła do okna dachowego.Rozejrzała się po podłodze. Zobaczyła komórkę. "No proszę... Nie kłamał.."  Podniosła ją. "Długo tu leżała..."

                     Po pięciu minutach znowu była w swoim pokoju. Podłączyła komórkę do ładowarki, po czym włączyła urządzenie. "Działa." Niepewnie zaczęła przeglądać jej zawartość. Uśmiechnęła się smutno czytają wiadomości wysyłane do niej. Po jej policzku popłynęła łza. Weszła do galerii zdjęć. Zaczęła płakać. Przejechała kciukiem po ekranie.

-To przecież nie było wcale aż tak dawno..

Spoglądała na zdjęcie, na którym...

CIĄG DALSZY NASTĄPI...
NIEDŁUGO...


______________________
Hej~!
Rene: No proszę, trochę lepiej piszesz.
Lilo: A szło pisać gorzej?
Rene: Tak. 
Ejejej! 
Lilo: A ja wiem co Edward znalazł!
Rene: Tego idzie się domyślić, no błagam... Ja wiem co było na zdjęciu. 
Lilo: Tego też idzie się domyślić.
Rene: W sumie racja.
Bo zaraz stwierdzę że jest o dwa tumpany za dużo i was wywalę za drzwi!

Pozdrawia nerwowa Misty i świetnie dogadujący się Lilo oraz Rene.

10000 wyświetleń!

WoW! Ale mam podjarkę! Nie no, super! Dobliliśmy do bardzo dużej ilości wyświetleń. A dokładnie do...


Jest genialnie! Naprawdę bardzo się cieszę. Od pierwszego do dziesięciotysięcznego wyświetlenia, dużo się działo! Wystarczy spojrzeć na nagłówki (buttony).




( aktualne )

Podczas pisania, towarzyszyli mi dwaj tum-panowie: Rene i Lilo. 

Lilo
Rene

Rene: Hej.
Lilo: Pika!

Napisałam w tym czasie 35 rozdziałów. Każdy starałam się napisać tak, aby podobał się zarówno mi jak i wam. Nie każdy wychodził tak jak planowałam i chciałam, no i do dziś myślę że można było to zrobić lepiej. Ale mówi się trudno, żyje się dalej. 

A no... 35 rozdział... Nieubłaganie, jesteśmy już bardzo blisko końca, trochę po półmetku. Opowiadanie najprawdopodobniej zakończy się jeszcze w tym roku. I to nie w grudniu, a w listopadzie albo nawet październiku. NO, ale zobaczymy co los mi przyniesie. 

No ale 10000 wyświetleń.. Nie wiem, jak wam podziękować więc,,. Sami wymyślcie, co wy byście chcieli. Napiszcie w komentarzach. Jeśli nikt nie skomentuje to smutasek, no ale wtedy sama coś wykombinuje. Daje wam... Hm... cztery dni. 

W tym czasie, może pojawi się rozdział 36. 

A no, Jeśli po zakończeniu opowiadania ( a kiedyś to nastąpi ), będziecie chcieli kolejnej części, to może coś kiedyś się ukarze. 

I to tyle!
Na razie!

Pozdrawia Misty.
Rene. : Oczywiście również, ja, Rene. Powóciłem i raczej szybko cię ucieknę. 
Lilo: Wasz ukochany Pikachu, Lilo! 
Aleksa: No niech będzie... Ja też was pozdrawiam. 
Na razie!

sobota, 13 sierpnia 2016

[35]


Rozdział trzydziesty piąty

"Lysander wpada w kłopoty - część pierwsza"

-Nie twoja sprawa...- odwróciła wzrok od białowłosego.
-A ja myślę ze bardzo moja..

                  Lysander przyszpil ją do ściany. Syknęła. Zrobił to mocniej niż planował i niemalże wbił ją w ścianę. Już chciał spytać czy wszystko w porządku, jednak w porę się opamiętał. Spojrzała na niego wściekła. Zaczęła się wiercić. Chciała od niego uciec.

-Ejej... Grzecznie skarbie.
-Jak żeś mnie nazwał?!- nerwowa ugryzła go w rękę.
-Oj nie ładnie... Będę musiał cię ukarać...
-Puść! Jesteś jakiś nienormalny! Ty dzi...

               Pocałował ją. Źrenice jej się rozszerzyły. "Nie... Nie, nie, nie!" Ugryzła go w wargę Syknął cicho. Po jego brodzie popłynęła krew. Oderwał się od niej. Zaczęła się rzucać. Czuła się jak ryba uwięziona w sieci.  Miała go dość. Nawet nie wiedziała dlaczego to jej robi.

-Teraz to mnie wkurzyłaś...

                Spojrzała mu prosto w oczy. Widziała w nich tyle spokoju... i smutku? "Ja... Ja już nic nie rozumiem..." Złapał ją za szyję. Nie oderwała wzroku od jego tęczówek. "On tego nie chce..." Ścisnął jej szyję. Zacisnęła powieki.

-Dlaczego robisz to wszystko...- wydukała

                  Zamknął oczy. Czuł że nie umie już dłużej. Puścił ją. Opadła na zimną podłogę. Złapała się za posiniaczoną szyję i zaczęła łapać nierówne wdechy.. Ukucnął przy niej.Niepewnie pogładził jej włosy.

-N-nie dotykaj mnie!- odsunęła się.- Powinnam to zgłosić na policję...
-...
-Ja nie rozumiem..- odsunęła się jeszcze- Dlaczego ty mi to robisz? Nic ci nie zrobiłam... To nie fair!
-..
-Powiedź coś!
-.Jeśli nie ja, to zrobi to ktoś inny.
-... Kto?
-Ja...
-Um...- odwróciła wzrok- Zrobimy tak.- Przysunęła się do niego odrobinę.- Jak to wszystko mi wyjaśnisz, to nikomu nie powiem.
-Nawet gdy wszystko powiem, to nie będę mógł przestać.
-Gdy powiesz, może coś na to poradzimy... - dotknęła dłonią obolałej szyi- Albo mnie to będzie mniej boleć.
-Nie rozumiesz.- wstał.
-A jak mam to rozumieć?!- również wstała.- Ja nic już nie rozumiem! To wszystko jest chore! Jak z jakiegoś chorego filmu!
-Dobra!- spojrzał na nią- Ale nie teraz, ani nie tutaj.
-...  też powiem "dobra"! Przyjdę do ciebie po koncercie. Czyli... Za trzy dni.
-Co?
-Ciekawe czy przy barcie i rodzicach też będziesz mnie dusić.
-... Nie przychodzi się do kogoś bez pytania.
-Ależ ty się zgodziłeś. Powiedziałeś przecież "Dobra! Ale nie teraz, ani tutaj."

                Zaczęła iść w kierunku wyjścia z piwnicy. Na jej twarzy pojawił się uśmiech. Poczuła się silna. Dawno się tak nie czuła. Ostatnio, przed pojawieniem się Edwarda. Czułą że może góry przenosić.

                     Za to Lysander był w zupełnie innym humorze. Był zdziwiony, zmieszany i... pogubiony. Dopiero po chwili zrozumiał w co się wpakował. "Kastiel obierze mnie ze skóry... Co tam on! Ona mnie zabije!"- pomyślał.

-Ewangelio, poczekaj!
-Ewangelio?- zatrzymała się
-...
-Jak tam sobie chcesz.- wzruszyła ramionami i wyszła.
-... W co ja się wpakowałem...

                 Nagle usłyszał hałas obok rozstawionej sceny. Zobaczyła się wyłaniającego się zza kartonów brata - Leo. Jego czarne włosy miały kilka dłuższych kosmków z przodu. Ubrany był podobnie do swojego brata - w stylu wiktoriańskim. Miał na sobie czarny jak noc frak, białą koszulę i ametystowy żabot. Spojrzał na przestraszonego białowłosego.

-O, Leo... Witaj.- uśmeichnął się nerwowo
-Mam pewne pytanie...

_________________________________________________

AAA~!
Lilo: A tobie co?
Nie wyszło tak jak chciałam... A już trzeci raz piszę!
Lilo: Trudno. Ty nawet po stu próbach, nie napisałabyś lepiej. Ewentualnie gorzej.
Niby dlaczego gorzej?
Lilo Bo zmieniłabyś temat o 360 stopni.
Być może.
Lilo: Dobra, kiedy kolacja?
Za 30 minut. Po co pytasz?
Lilo: Głodny, kuchnia, jestem...
A ni,mówiłam że cenzura k**** na kuchnia jest genialna?
Lilo:Ta...

Pozdrawia Misty o głodny Lilo.

piątek, 12 sierpnia 2016

[34]


Rozdział trzydziesty czwarty

"Friendzone i gęsta atmosfera w pokoju gospodarzy"

-Aleksa, ja...
-Tak?
-Przepraszam.
-... spoko. - uśmiechnęła się.- ... Zostaniemy przyjaciółmi? Znowu?
-A co jeśli znowu będziesz coś do mnie czuć?
-Ja nadal czuję.
-Ale...
-Wystarczy jedno wezwanie
Pojawię się by ocalić dzień
Supermen przy mnie jest nikim
Wystarczy jedno wezwanie

Kiedy jesteś słaby ja będę silna
Będę cię trzymać mocno
Nie martw się, nie będzie to trwać długo
Kochanie, jeśli się czujesz jak by nadzieja odeszła
Po prostu biegnij w moje ramiona...

-One Call Away?
-Taa..- zaczęła bawić się palcami- Po prostu... Chciałabym być obok ciebie...
-Zgoda. Ale tylko przyjaźń.
-Super!- mocno go przytuliła.

          Cieszyło ją to, że mogła spędzić z nim chociaż trochę czasu.Tylko czy zakochanemu, sercu, te parę chwil, czysto przyjacielskich, wystarczy? Czy róży, wystarczy kropla wody, na cały rok? Czy człowiek może przeżyć dzień, na jednym wdechu?

            Chłopak zarumienił się i objął ją  Czuł, że to źle się skończy. A za razem wiedział, że gdyby postąpił inaczej, to też by cierpiała. Czegokolwiek by nie zrobił, to i tak ona by była poszkodowana. Westchnął głęboko.

*Poniedziałek, trzy dni później*

          Ziewnęła głęboko. Oparła czoło o blat stolika. Nie wyspała się. Była bardziej potargana niż zwykle. Worki pod jej oczami były niemalże czarne. Istny wrak człowieka. Nataniel spojrzał na nią.

-Zmęczona?
-Nie wyspana...- zamknęła oczy.- Max urządził w weekend imprezę... Tata znowu wyjechał.
-Czyli nie będzie go dziś w szkole?
-Yhym... Pewnie zalecza kaca z Guciem i Hadesem i...
-Z kim?- spojrzał na nią zdziwiony
-Z Adrianem, taki mądrala z Anglii... No to Gucio. A Hades to Edward... Taki debil, też z Anglii. I jest jeszcze Dakota... Taki kretyn z Australii.
-Ciekawe opisy...
-Gucio ma syndrom Ważniaka z smerfów, Edek ma talent do kłamania, a Dake to casanova
.... A Max jest sadystą.
-Interesujące towarzystwo. A Debra to twoja siostra bliźniaczka?
-Na papierach.- wyprostowała się i podrapała po karku - Ogólnie nie pasuję do mojej rodzinki.
-Yhym...
-A ty? Masz rodzeństwo?
-Siostra, ojciec, matka.
-O. Ile ma lat twoja siostrunia?
-Tyle samo co ja. Ja jestem z stycznia, ona z listopada.
-Chodzi do tej szkoły?
-Do naszej klasy. Nie kojarzysz? Amber.
-Amber? Czekaj... Amber, Amber... Nie.
-... Ciężko jej nie zauważyć.
-Pokaż mi ją potem.- ziewnęła - Zaraz zasnę... Która godzina?
-7:30.
-Idę w kimę.
-Co?!
-Papiery zrobione, co nie?
-No tak...
-I prawilnie.- położyła mu głowę na kolanach.
-Co ty...- zrobił się cały czerwony.
-Cicho bądź poduszka.
-Zachowujesz się iracionalnie!
-Bo cię zaknebluję.
-Nie...- włożyła mu palec do buzi- Fu!- odsunął jej rękę
-Teraz cisza.- zamknęła oczy. - Branoc.

                   Przełknął ślinę. Nataniel nigdy nie był pewny co Aleksa zrobi. Co chwila wyskakiwała z czymś nowym. Czuł, że stąpa po kruchym lodzie. Była nieprzewidywalna. Co chwila go zawstydzała, zaskakiwała, czasem obrzydzała... Wywoływała w nim uczucia, których on sam nie znał.  To wszystko było dla niego takie nowe, egzotyczne.

-Istny z niej ewenement...

*Tego samego dnia po lekcjach*

-Zabiję cię!- Aleksa przytargała Edwarda do pokoju gospodarzy. -Ty podły kłamco!
-Hm?- uśmiechał się rozbawiony
-Powiesz mi dlaczego...- Nataniel wszedł o pomieszczenia
-Cicho blondyn!
-Gwiazdko, nie wiem o co ci chodzi...- brunet poczochrał ją
-Nie nazywaj mnie tak! -przywarła go do ściany- Dlaczego na ściemniałeś dyrektorce że jestem twoja dziewczyną?!
-A jak inaczej bym się dowiedział, dlaczego przylazła do twojego domku?
-Kiedy przyszła do mojego domu?!
-Trochę po twoim upiciu się...

       Spoliczkowała go. Spojrzał na nią zdziwiony. Nigdy żadna dziewczyna go nie uderzyła. Dotknął czerwonego od uderzenia policzka. Oczy miał szeroko otwarte, patrzące na wściekłą twarz szatynki. Gdyby mogła to by go zabiła.

-Jesteś pacan, krętacz i idiota! Gdybym mogła to bym cie zabiła! Skórę wygarbowała i powiesiła na ścianie! Twoje flaki bym, spaliła, wypchała ich popiołami misia, a potem dała go na cele charytatywne!
-...
-CO tak się gapisz jak szpak w gnat?!
-Aleksa, starczy...- Nataniel siłą ją odsunął.
-Zostaw! Puść!- zaczęła się wiercić.
-Na lekcje! Już!
-Nie!- ugryzła go w rękę
-Nie gryź!- pacnął ja w głowę. O dziwo uspokoiła się. - Pies jesteś?!
-... nie...
-Do klasy! -Odeszła burcząc coś pod nosem.- Coś ci nie pasuje!
-On!- wskazała na Edwarda
-Znowu chcesz po głowie?!
-Sam pytałeś! -trzasnęła drzwiami i wyszła
-Nie zachowuj się jak dziecko!
-Bo co?!
-Jak cię...

               Szybko odeszła od drzwi. Edward wybuchł śmiechem. Blondyn spojrzał na niego zdziwiony. "A temu co?"

-Nic się nie zmieniła...- uśmiechnął się
-Proszę cię o opuszczenia budynku szkoły. Tu mają wstęp tylko nauczyciele, personel szkolny, uczniowie i ich rodzice.
-Ale jesteś sztywny.- poczochrał go.- Aleksia pewnie tu z tobą umiera z nudów...
-Pff...- przygładził włosy
-Za karę ją tu dyrka wygnała?- zielonooki podszedł do drzwi.
-Sama tu przychodzi. Nikt jej nie zmusza.

                     Edward stanął. Był zły. Zagryzł wargę. "Już jeden blondyn podszedł do niej zbyt blisko..." Podszedł do Nata i złapał go za koszulę. Gospodarz jednak zachował spokój. Jedyne co go zastanawiało, to to, co taki człowiek jak Edward, ma z nią wspólnego.

-Na twoim miejscu uważał...
-A ja na twoim, uważałbym na kogo innego. Bo to nie ja się wczoraj z nią całowałem tylko Kastiel.
-Phi...- puścił go - CO ja się będę męczył... Taki nudny gospodarz, a ja się przejmuję.

                       Wyszedł. Nataniel poprawił koszulę. Czuł, że jeszcze się spotkają. A Aleksa, ledwo wychodząc  z jednego problemu, właśnie wpadła na drugi... Na Lysandra.

________________________________________________

Ten rozdział jest słaby...
Lilo:Ta.
Ale nie chce mi się pisać od nowa.
Lilo: Yhym.
Ale mógłby być lepszy...
Lilo: Lysio, który ostatnio wygrał, będzie w kolejnym rozdziale. Od razu ranga skoczy w górę.
Toż kuchnia, nie spojleruj.
Lilo:Kuchnia?
No chyba nie będę przeklinać, co nie? Kuchnia = k****
Lolo: O...
Dobra, idę spać...

Pozdrawia śpiąca Misty i spojlerujący ( znowu ) Lilo.

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Dlaczego mnie ( i rozdziału ) nie ma?

No własnie... Dlaczego?

Obecnie się przeprowadzam. Moja skromna osoba pół dnia spędza na ustawianiu mebli, pomaganiu tacie i rozpakowywaniu pudeł. A wieczorem modlę się o łóżko.

Lilo: Ale nowe mieszkanie cholernie ci się podoba.
No...
Lilo: Więc o to ten krzyk?
O moje biedne plecy!
Lilo: Lepiej powiedz kiedy rozdział.
Tak za dwa trzy dni... Może cztery, zależy.
Lilo: W tym tygodniu?
Tak.

Pozdrawia obolała Misty i Lilo.

niedziela, 31 lipca 2016

Tym który się zakocha jest....

Hej, hejo!

Ankieta zakończyła się dzisiaj o godzinie 9:45 i...
Lilo: O! Trouble, trouble, trouble...
Taylor Swift?
Lilo: Tak jakby. Wróć do tematu.
Mamy... Remis. Prawie potrójny, bo Lysiek ma 15 głosów, tak samo jak Leo, a Nat ma 14.
Lilo: Harem!
Nie!
Lilo: Ouł...
Ale znalazłam pewien sposób by pogodzić te trzy skrajności...
Lilo: Plan G?
Nie, raczej plan N.
Lilo: U.... Coś w moim stylu!
Tak, tak...
Lilo: A nie lepiej plan K?
Zbyt brutalny.
Lilo: Ale to tylko trochę krwi...
Nie!
Lilo: No dobra... Ale chce zanucić kolejną piosenkę!
Eh...
Lilo:All this time you were pretending 
So much for my happy ending !



Pozdrawia Misty oraz rozśpiewany Lilo.

czwartek, 28 lipca 2016

Kto będzie z Aleksą?

Hejo, hejo! A oto pytane które pewnie większość z was sobie zadaje czytając co raz to nowe rozdziały "Słodkich Kłamstewek"....

Kto będzie z Aleksą?


Tak więc.... Nie powiem ^^ ( Buahaha!) No bo nie wiem. ( Ouł... )
Historię umiałabym stworzyć dosłowni z każdym, dlatego wybór zostawiam wam.
Lilo: Głosuję na Rozalię!
Rozalię?!
Lilo: Yuri!
O my God... Niech będzie, Rozalia też będzie na liście.

Zrobię wam ankietę...
Lilo: Z Rozalią.
Eh... Z Rozalia i chłopakami. W decydujecie, wy się bawice i jak macie pomysł by kogoś dodać, to piszecie pod tym postem.
Lilo: Albo w spamie.
Każda trwa trzy dni, więc czas nagli... czy nagi?
Lilo: Naga Rozalia.
Weź się dzisiaj ogarnij! Co ty masz do Rozy??!
Lilo: Nic.
Ugh... tak czy siak, już wiecie kiedy rozdział. Za cztery dni. Bo trzy dni trwa ankieta, a wolałabym mieć dobę co najmniej na napisanie.
Lilo: Weź im coś napisz w wolnym czasie, bo z nudów umrą...
No... załóżmy ze jakis one-shot (tak to się pisze? ) albo bonus wam napiszę...

I to by było na tyle!

Pozdrawia Misty i fan yuri- Lilo.

wtorek, 26 lipca 2016

[33]


Rozdział trzydziesty trzeci

"Trochę szczerości, nie zaszkodzi - część druga"

-A więc... Nie powiem wszystkiego.. Powiem tylko to dlaczego wyjechałem.
-...
-A więc, mój poziom znacznie się obniżył.  Ojciec dał mi ultimatum, argument nie do przejścia. Wróciłem do Londynu.
-A dlaczego nie powiedziałeś mi nic o tym?
-...- odwrócił wzrok
-Edward, ja muszę wiedzieć.
-Bo się bałem, okey?!- powiedział nerwowo

         Spuściła wzrok. Zaczęła bawić się palcami. Nie wiedziała co czuje, co powiedzieć, co robić... W tamtej chwili nie wiedziała nic. Zagryzła wargę.

-Ale dlaczego się bałeś?
-Bo byłem w tobie zakochany.
-Nie kłam!
-Właśnie...- prychnął -Ty zawsze się tego bałaś. Bałaś się kochać i do dzisiaj się boisz.
-Ja...
-No powiedz coś. Powiedz że nie mam racji, że kłamię.
-...- złapała go za rękę- Tamto w wesołym miasteczku...
-Tak.
-A to przy fontannie?
-Też.

           Nastała chwila ciszy. Całował ją. To prawda. Zawsze myślała że robił to po to, by odgonić dziewczyny od siebie. Że nie ma to większego znaczenia, że to bez powodu oraz sensu. Nie widziała prawdy... Albo po prostu nie chciała się z nią pogodzić, więc ją od siebie odrzucała. Po prostu nie przyjmowała jej do wiadomości.

               I tym razem ją od siebie odpychała. Przecież w jej sercu nadal był Kentin... Chłopak, którego znała od podszewki. Była nim kompletnie zauroczona. Nawet na lekcjach na niego patrzyła. Na korytarzu, W-F'ie, na dziedzińcu... Jednakże on nie patrzył na nią, tylko na Sucrette... Jednak ta zapatrzona w Kastiela, któremu coraz to bardziej podobała się Aleksa. To wszystko było jak błędne koło. A tych kółek jest kilka. I to nie cztery, jak to w pojazdach dwuśladowych bywa.  I tak wszystkie one się kręcą...  Ale co będzie kidy się rozbiją?

-Edward ja...Nie umiem...Kentin....
-Gwiazdko...
-I chyba nie będę umiała... - wstała z podłogi - Naprawdę...

              Szybkim krokiem wyszła z domu. Chciała mu się rzucić w ramiona, powiedzieć, że rozumie. A jednocześnie miała ochotę od niego uciec, nie mieć z nim nic wspólnego.  Serce chciało do niego biec, ale umysł pragnął inaczej. I nasuwa się tylko pytanie...

Czy idzie jednocześnie kochać i nienawidzić?

                  Te dwie skrajności, złożone z sobą jak idealnie pasujące do siebie puzzle... Te dwa uczucia żyły w jej sercu, tymi dwoma darzyła Edwarda,  A to boli. Naprawdę boli... Jest to jak ból, przeszywający całe wasze ciało... paraliżuje was... I nie umiecie myśleć już o niczym innym, tylko właśnie o tym bólu...

                   Dziewczyna opadła bezwładnie na ławkę. Pełna tego bólu, nie wiedziała co dalej. Westchnęła głęboko. Usłyszała ciche gwizdanie w głębi parku. Niepewnie podniosła się z ławki. Zaczęła podążać za tamtym dźwiękiem. A im bliżej była, tym krok było ciężej zrobić. Zobaczyła Kentina. Jej serce zabiło szybciej. "No nie.... a ja znowu jak idiotka mam ochotę rzucić mu się w ramiona. Głupia, głupia!"- karciła siebie w myślach.

Niepewnie podeszła do niego. Usiadła obok szatyna na ławce. Spojrzał na nią. Zastanawiał się pewnie, jak ma się zachować, co powiedzieć...  W końcu zdecydował, że nie będzie nic robić, ani nic mówić

-Cześć.- powiedziała
-...- jednak ten milczał
-Aha... Dobra, wiem że kazałeś mi zapomnieć o tym co nas łączyło... Tak wiem, I przepraszam, ale chce ci powiedzieć wprost: nie umiem. Okey? Nie umiem, albo chcę umieć. Nie umiem olać Edwarda, nie umiem o tobie zapomnieć...

                    I wtedy poczuł, że czas, aby powiedzieć to, co powinien powiedzieć już dawno..

__________________________________________
Hejo!
Lilo: Nie tylko do szkoły się spóźniasz...
Oj tam... No a więc... Rozdział dość krótki i mega spóźniony... No, ale ja też miałam prawo do małych wakacji Rozdział napisałam totalnie na spontana. Po prostu usiadłam i na jednym oddechu napisałam.
Lilo: Prawie się udusiła, hihi...
No i przepraszam, jeśli ten jest o poziom(y) niżej, od reszty... Po prostu mogłam trochę wyjść z wprawy.
Lilo:  Wymówka numero uno in Italia... Uno momento... In Misty Blue!

Pozdrawia spóźniona Misty i włoski Lilo.

środa, 6 lipca 2016

[32]

Rene: Pst! Lilo!
Lilo: Rene?
Rene: Ciszej! Słuchaj, prekaż Misty że wrócę... tak za 5 rozdziałów, ok?
Lilo: Jasne...

Rozdział trzydziesty drugi

"Trochę szczerości, nie zaszkodzi - część pierwsza "

            Około godziny 18, Aleksa i reszta chłopaków przesiadująca w jej domu, postanowili zagrać w karty. A ta zaczęła i opowiadać jak to spędziła dzień..

-I tak po prostu cię pocałował?- spytał Max kładąc asa pik na kupce kart.
-Yhym. Potem przyszedł Nataniel i go oderwał. Kastiel chyba sam był zdziwiony tym, że to zrobił. – położyła królową pik – Nawet nie wiem, o co chodziło.
-Z naukowego punkty widzenia, tamto zachowanie nie miało żadnych podstaw.- Adrian położył królową kier.
-Z chłopskiego punktu widzenia…- Dakota położył dziewiątkę kier – Może Aleksa po prostu mu się podoba.
-Kastielowi?- Edward uniósł jedna brew ku górze i położył dziewiątkę karo- To chyba nie jego typ, co nie?  
-Skoro był z Debrą, to tak. Aleksa nie jest w jego typie. – Maksymilian położył króla Karo – 5 kart dla ciebie siostrzyczko.- poczochrał ją.
-On woli pewne siebie dziewczyny. Z biustem, czerwonymi ustami i uporem. – prychnęła. Położyła kolejnego króla.- 10 dla Gucia.
-Powiedziałbym coś, ale lepiej to w słowa ujmie Dakota…- wziął 10 kart, po czym położył trzy trójki. – 9 dla ciebie.
-Eee? 9?- nie chętnie wziął katy. Położył waleta pik.- Cóż, uporu ci nie brak… Kształty tez nie są złe…
-Jesteś moim kuzynem idioto!- pacnęła go w głowę. Towarzystwo wybuchło śmiechem. – Poza tym, to nie o to tu chodzi!
-No. Nosisz zbyt luźne ubrania by można zobaczyć to wszystko w pełnej okazałości…, Więc…
-Jeszcze jedno słowo Baltimore, a będziesz miał królewski pogrzeb!- warknęła szatynka
-UUU!- cała reszta zaśmiała się, nawet Max
-Pogrzeb? Nie wolisz wesela? Jak sama nazwa wskazuej, jest wesoło.
-Pogrzeb, jak sama nazwa wskazuje wiąże się z grzebaniem kogoś. A ja bym cię chętnie pogrzebała i zatańczyła na twoim grobie.- uśmiechnęła się- To by dopiero było wesołe.
-Wygrałem!- krzyknął Dakota
-Jak?!- odparła cła reszta
-Gdy wy gadaliście to ja spokojnie sobie grałem.
-Według zasad, trzeba upędzić położenie ostatniej karty słowem „Makao”, czyli tytułem tej gry wieloosobowej. Więc „frist” nie było makao, „second” to nie mogłeś wygrać grając w pojedynkę.
-Nie umiesz liczyć o francusku? – spytała Aleksa
-To trudny język! Nie wiem jak powiedzieć frist i tak dalej…
-Hiszpański mu lepiej idzie.- powiedział Dakota 
-Ile wy się uczycie języków?
-Ojczystego, czyli angielskiego, francuskiego, hiszpańskiego… A niektórzy mogą dodatkowo dobrać rosyjski lub niemiecki. Tak robią trzy czwarte uczniów. -wyjaśnił Edward.
-Wow… Nie chciałabym być w waszej szkole!
-Przedmioty to małe miki. Najgorsze są mundurki..- jęknął Dakota
-I tak go nie nosisz.- Powiedział szatyn
-Właśnie, dlatego że są okropne!
-Dlaczego chodzicie do takiej szkoły? Nie wolelibyście iść od normalnej?
-Rodzice.- Powiedzieli zgodnie.
-Aha…
-Myślisz, że dlaczego Edwa…- brunet zasłonił dłonią usta Dakoty
-Co?
-Nic..- burknął chłopak i puścił przyjaciela.
-Nie powiedziałeś jej?!- krzyknęli razem Adrian i Dake
-Zamkniecie się w końcu?!
-O, czym mi nie powiedział?- spytała zaskoczona Aleksa
-No to… My się z Maxem ulotnimy, a wy sobie… pogadacie!

                   Odeszli, tylko Edward i Aleksa zostali, siedząc na dywanie przy kupce kart. Brunet westchnął głęboko. Napięta atmosfer spowijała pokój niczym gęsta mgła. Aleksa wręcz czuła, jak robi się jej duszno. Chłopak przesunął się i usiadł obok niej. Emocje szargały nim niczym małą łódką na olbrzymim morzu, podczas huraganu. Odgarnął włosy do tyłu.

-To dość… - zgryzła wargę
-…, Co takiego się stało, że zostawiłeś mnie bez słowa, a teraz nie chcesz o tym powiedzieć?
-Powiem, ale jest pewien warunek. Ale mogę ci go dopiero powiedzieć, po tej całej historii. O ile chcesz słuchać.
-…- niepewnie ujęła jego dłoń – Tylko mnie nie okłam, dobrze?- odezwała się smutno
-Dobrze… A więc…

C.D.N

_______________________________

Hej!
Lilo: Miały być kłamstweka, a tu szczerość...
Musi być prawda, aby było kłamstwo.
 Lilo: Rene musi być jeszcze przez 5 rozdziałów nieobecny, aby ja mógł być.
Postanowiłam że to czytelnicy zadecydują, co się  wami stanie. Kochani na lewym pasku będziecie mieli ankietę, w której głosować będziecie albo na Lilo, albo na Rene!
Lilo: Będzie referendum? 
Nie.
Lilo: Szkoda, pobawilbyśmy się w Polską politykę i zrobili chaos...
Chciałoby się..

Pozdrawia Misty i antydemokratyczny Lilo.

poniedziałek, 4 lipca 2016

[31]

Spóźnia się...
Lilo: Kto?
Rene!
Lio: I tak mało kto go już pamięta...

Rozdział trzydziesty pierwszy

"Kazik, co ty odstawiasz?"
-Nie do końca czyli?
-Szczerość za szczerość?
-Niech będzie.
-Podobała i się, ale wybrała mojego brata. Teraz jest da mnie jak siostra. To teraz ty, co ci się podobało w Debrze?
-Dużo. Wtedy wydawała mi si niezwykle silna, walcząca o swoje i uparta. A okazał się podłą oszustką...
-Nie widziałem w niej takich cech.
-Mówiłem że mi się zdawało.- warknął- Ale Aleksa robi to na serio. Słyszałeś jak darła się u dyrki?
-Yhym...
-Skłamała nie dla siebie, a dla gospodarzyny...
-I?
-Debra nigdy tak nie robiła....- czerwonowłosy uśmiechnął się łagodnie- A słyszałeś jak wiele złości i upory było w jej zachowaniu?
-Tak samo się uśmiechałeś gdy gadałeś o tym jak zauroczyłeś się Debrą.
-Pff...- z jego twarzy zniknął uśmiech.

*Po lekcjach w pokoju gospodarzy*

-Siniak na siniaku...rana na ranie...- Aleksa spojrzała zdziwionym wzrokiem na plecy Nataniela.
-Łatwo ulegam wypadkom...- na zarumienionej twarzy Nataniela pojawił się niezręczny uśmiech.

            Ze smutkiem przejechała dłonią po jego plecach. "Wypadkom? Wątpię...". Chłopak spojrzał na nią kątem oka. Czuł się zawstydzony. Szatynka nawet nie wiedziała od czego zacząć  tyle tego było. Zaczęła od pleców. Sięgała odpowiednie reczy z apteczki. Nagle syknął.

-Sory, nie chciałam tak mocno...- zajęła się ramieniem. Jak na osobę siedzącą za biurkiem, był nawet umięśniony. Po 20 minutach skończyła.

-Już...
-Dzięki.- zarzuciła na siebie koszulę.

              Dziewczyna zagryzła wargę. Po chwili przytuliła go od tyłu. Chłopak zarumienił się. Wtuliła policzek w jego koszulkę, pachnącą miodem. Zacisnęła dłonie na jego koszuli. Aleksa pewnie nigdy by się do tego pewnie nie przyznała, ale miała olbrzymie poczucie sprawiedliwości.

-Aleksa, czy mogłabyś...
-Dlaczego? To nie fair...
-Co?
-Tak nie powinno być, to...
-Ale o co ci chodzi?
-... ktoś cię bije.
-...
-Nie musisz mówić kto... Po prostu tak nie powinno być.

                 Zarumieniony chłopak delikatnie pogłaskał ją po plecach. "Jak tak trzymasz to boli.."-szepnął. Niechętnie go puściła. Po jej policzku popłynęła łza.  Westchnął. Delikatnie ją otarł. Spojrzała na niego.

-Nie przejmuj się tym, okey? Dam radę...
-...
-A... Dziękuję za pomoc. Idź już do domu. Ja za 15 minut też będę szedł.
-Zgoda...

               Wstała i zarzuciła torbę na ramię. Skierowała swe kroki ku drzwiom. Nagle się cofnęła i pocałowała Nata w policzek. Zarumienił się, tak iż był niemal tak czerwony jak rak. Przytuliła go delikatnie, a potem wyszła z pokoju szybkim krokiem. Blondyn jeszcze przez chwilę patrzył na drzwi. Wstał zapiął koszulę, po czym zaczął robić porządek. Usłyszał krzyki na korytarzu. Zmarszczył brwi. Wychylił głowę z pokoju gospodarzy.

-Kastiel! Nie wiem o co ci chodzi, ale...
-...-

                          Aleksa stała przy ścianie... A właściwie to przybita. Kastiel trzymał ją za ramiona i patrzył prosto w jej oczy.

-Puść!-starał się go odepchnąć
-...- zagryzł wargę- Dlaczego ty taka jesteś?
-Taka, czyli jaka?!
-Uparta!
-Ja... kompletnie nie rozumiem o co ci chodzi!
-Odpowiedź!
-Nie! Puść! To boli!
-A zaboli bardziej!

                    Zaczęła się wyrywać.To nie był upór taki jak u Debry... To był ten który Kastielowi podobał się bardziej, ten który go kręcił. Zagryzł wargę. Czuł że nie może tego powstrzymać. Nagle mocno ją pocałował. Dziewczyna był w szoku. "Że co?!"

_____________________________
Hej!
Lilo: Szok 'n roll! Ow yeah!
Halo? Pan doktor? Pikachu mi się popsuł... No, zmienił się w rockmana...
Lilo:To było mocne! Rene niech jeszcze zostanie na wakacjach, Ja takich akcji chcę więcej!
Nie zawsze się ma to co się chce... A mój ukochany Rene, pewnie gdzieś z inną lata...

Pozdrawia podłamana Misty i rockowy Lilo.

czwartek, 30 czerwca 2016

[30]

Rozdział trzydziesty

"To tak?"
-A jak mam reagować, skoro widziałam jak liżesz się z Amber?!

          Taa... Kiedyś do tego musiało dojść... Do konfrontacji Kentina i Aleksy. Chłopak i dziewczyna mierzyli się wściekłymi spojrzeniami. Szatynka odwróciła wzrok.

-Powtarzam że to było dla zemsty!
-Oh, doprawdy?! Weź nie bądź śmieszny! Całujesz się z dziewczynami, aby się na nich zemścić?!
-Nie rozumiesz!
-Nie, nie rozumiem, bo to jest chore!
-Ja nawet nie wiem dlaczego tak się czepiasz, przecież nawet nie jesteśmy razem!
-Wiem!
-I jesteś dla mnie  tylko przyjaciółką, nie kocham cię czaisz?!
-Wiem do jasnej cholery!
-To o co ci chodzi?!
-To że ze mną też się lizałeś!
-... żałuję.
-... ja naprawdę już nic nie rozumiem.

               On był wściekły, ona smutna. On myślał że ona go nie rozumie, a ona nie rozumiała dlaczego. I uczucia zaplatąły się w warkocz, tworzący niezgodę. A z tego, nigdy nic dobrego nie wynika...

               Dziewczyna odwróciła wzrok. Zagryzła wargę, zacisnęła pięści. Z sykiem złapała oddech. Spojrzała na niego. Chciała mu się rzucić na szyję, wybaczyć, ale nie umiała... To co czuła i to co on czuł, było jak jak mur który ich od siebie dzielił. Jak to się stało, że w przeciągu kilku dni, tak się między nimi działo? Wcześniej byli ze sobą zgodni, jakby byli jedną osobą. A... dlaczego wtedy wszystko się sypało? Jak to się stało, że co chwila się kłócili.

-Uznałam tamtego całusa za coś wyjątkowego, a ty je tak po prostu rozdajesz...
-To nie było nic wyjątkowego. Jesteś... byłaś moja przyjaciółką, więc nie chciałem cię smucić, dlatego to zrobiłem. To wszystko dzieje się zbyt szybko. Nie chcę byś czekała, bo może nigdy nie przyjdę. Zakończmy wszystko to co nas łączyło, bo będziemy tylko cierpieć.
-... To jest jednocześnie mądre i... głupie!  Kentin, ja tak nie umiem. Ty też tak nie umiesz. O Sucrette przecież też nie mogłeś łatwo zapo...
-Nie zapomniałem.
-... Wciąż coś do niej czujesz...- uśmiechnęła się smutno.- Przepraszam że na ciebie nakrzyczałam...- odgarnęła mu włosy z twarzy.- Jesteś moim przyjacielem, chcę byś był szczęśliwy....- zagryzła wargę aż do krwi. - Tylko.... uważaj na siebie... Ja.... jeszcze troszkę poczekam...

                Po jej policzku popłynęła łza. Zrobiła krok w tył. Wiedziała że tej wojny nie wygra. Odeszła szybkim krokiem.  Te wszystkie uczucia były strasznie poplątane... Ona sama się w nich pogubiła. Poczuła jak ktoś łapie ją za nadgarstek i przysówa do ściany. Zobaczyła kolorowe tęczówki Lysandra.

-Dlaczego płaczesz?- spytał z uśmiechem
-Nie twój interes!
-Miałaś być grzeczna...- wciąż uśmiechając się, pociągnął ją za włosy.
-Daj mi spokój!- odepchnęła go. - Nie cierpię cię!
-A ja wprost przeciwnie.- objął ją w pasie i przysunął do siebie.
-Tylko przy mnie jesteś taki wredny! Co ja wam wszystkim zrobiłam?!

               Kastiel akurat chciał wychodzić z piwnicy, ale zatrzymał się. Usiadł za schodach i zaczął nasłuchiwać, uznając że takie zachowanie Aleksy może podsunąć mu kilka informacji.

-Hm?
-Nie jestem Debrą! To nie ja przywarłam   Nataniela do biurka i to nie ja zerwałam z Kasteielm.
-Co proszę? - był zaskoczony
-Jajeczko! - była wściekła- Melania mnie zabija wzrokiem, Amber ma ochotę rozerwać mnie na strzępy, Kastiel ma mnie za wroga, ty się nade mną znęcasz a Nataniel ma do mnie sapy! Ludzie, to nie jestem Debra!- wyrwała się z jego objęć.- Nazywam się Aleksa Ewangelia Snow, jakbyście nie zauważyli!
-...
-Poza tym, tobie się podoba Rozalia a nie ja! Więc przestań się do mnie dobierać!

               Białowłosy zagryzł wargę. Powiedziała prawdę, nie skłamała. Oparł się o ścianę. Kastiel wyszedł z piwnicy. Był zły.

-Chcę się jej stąd pozbyć.- oświadczył
-Tamten wykład ci nie wystarczy?
 -... przypomina mi Debrę....- oparł się o ścianę obok Lysandra.
-W czym niby?
-W tym w czym zakochałem się w Debrze...
-... Ona ci się podoba?
-Nie. Po prostu nie chcę powtórki z rozrywki i tyle. A im bardziej się stawia, im dłużej patrzę na to co robi, tym bardziej... Mniejsza.
-Yhym...
-Te, to z Rozalią to prawda?
-Po części.  


_______________________
Hej!
Lilo: Dzisiaj krótko, ale z charakterem!
Tak, powoli odsłaniamy ten cały płaszczyk zemsty i plątaniny uczuć...
Lilo: Wszystko najpierw wydawalo sie proste.... ale tak naprawde jest glebokie.

Pozdrawia Misty i Lilo

Lilo: Spiacy Lilo.