Rozdział ósmy
Gdy zło czyha, aby mnie dopaść...
|
-Pff.. Grzeczna dziewczynka? Gdyby nie to że... eh... Przecież ja nic nie zrobiłam...
-Tak kochana?-po "drugiej stronie" rozbrzmiał głos Debry
-Cześć Debra... słuchaj jest sprawa...
-Mów śmiało.
-Kojarzysz Lysandra?
-O nie!
-Szkoda, bo...
-Oczywiście że znam! Wierz mi, nie opłaca sobie nim zawracać głowy.
-Ale ja...
-Dlatego między innymi plan był z Natem a nie Lysem. Lysander jest zbyt spokojny.
-Spokojny?- zdziwiła się
-Kijem by dziewczyny nie tkną. Istny dżentelmen. No, ale to nie w moim stylu.
-... on mnie podrywał i w związku z tym ch.....
-Co?!
-Słuchaj, ja też tego nie rozumiem.- powiedziała szybko- Najpierw się do mnie zaczynał, a potem dusił, a potem znowu się przymilał i chcę aby on prze...
-To ty taki pies na chłopaków jesteś?
-Nie! Mówię ci ze on sam z siebie...
-Nawet nie musiałaś nic robić? Wow! Normalnie moja krew. Jestem z ciebie dumna.- powiedziała wesoło Debra
-Wielkie dzięki za pomoc.- Aleksa rozłączyła się.- Pies na chłopaków... Pff.
Padła na łóżko plackiem i westchnęła głęboko. Złapała mięciutką poduszkę i przytuliła ją do siebie. Spokojnie oglądała biały jak śnieg sufit na którym wisiał złotawy żyrandol. Szatynka wzięła gumową piłkę z podłogi i rzuciła w lampę która zaczęła się bujać. Spokoje nie śledziła ją wzrokiem.
-Trochę nudno...- nie wstając z łóżka otworzyła szufladę, po czym wyjęła z niej drewnianą ramkę z zdjęciem. Przyjrzała się zdjęciu.- Mogłabym się po wyżywać na twoim zdjęciu, wiesz?- zamknęła oczy i schowała ramkę z powrotem do szuflady.- Ale to już ostatnie zdjęcie... Wiesz, to takie dziwne uczucie. Jednocześnie uwielbiam i nienawidzę oglądać, tych twoich zielonych oczu...
Wstała z łóżka i podeszła do okna. Jej bure oczy spokojnie spoglądały na to co było za szybką. Złote słońce, niebo błękitne i pływające niczym statki, chmury... Statki jednak te nie miały biały żagli, a bure, szare, poszarpane, wyzute z wszelkiej radości. Tak jak oczy Aleksy. Były to chmury burzowe. Po chwili zaczęło padać.
-Czasami mam ochotę byś wrócił, ale to tylko na chwilę. Bo gdy wraca mi rozum do głowy, chcę byś był jak najdalej ode mnie... Edwardzie. Nawet twoje imię teraz brzmi mi obco.
-Aleksa, chodź na obiad!- zawołał Max
-Pizza? - spytała rzucając poduchę na łóżko i wyszła z pokoju
-Domowej roboty.
-Gdyby nie to pomarlibyśmy z głodu. Ja w ogóle nie umiem gotować...- powiedziała wchodząc do jadalni o ciepłych kolorach i usiadła na drewnianym krześle przed talerzem z pizzą.
-Mogę cię nauczyć.- uśmiechnął się do niej szeroko i postawił szklankę z
Colą obok jej talerza.
-Prędzej spalę kuchnie niż czegokolwiek się nauczę.- powiedziała z pełną buzia i wzięła łyk Coli.
Po pokoju rozległ się dźwięk telefonu stacjonarnego. Max przestał się uśmiechać i podszedł do urządzenia. Wziął w rękę czerwoną słuchawkę. Powiedziała "Czego?", a po drugiej stronie rozległ się czyiś krzyk.
-Je obiad, czego od niej chcesz?- minęło trochę czasu- Nie moja wina że jesteś taka głupia że nie wiedziałaś że się rozłączyła...- znowu minęło trochę czasu- Jak to? Kiedy?
-Co jest?- spytała Aleksa oblizując palec z ciepłego sosu pomidorowego.
-To jest zły pomysł.
-Z kim rozmawiasz?
-Ciii...- uśmiechnął się do siostry i położył palec na wardze.- Rozmawiam z naszą nieznośną siostrą.Halo? Dobrze usłyszałem, że za miesiąc? - nagle wykrzywił usta w grymas- Za miesiąc najwcześniej. Nie mam zamiaru cię tutaj wcześniej widzieć.- nagle zobaczyła jak jego brwi ściągają się jeszcze niżej niż zazwyczaj- Rób co chcesz. Byle zdała ode mnie i Aleksy.- powiedziawszy to niezwykle chłodnym tonem odłożył słuchawkę.
-Czego chciała?- spytała szatynka
-Chce przyjechać- prychnął.
-Niedawno wyjechała...
-Fakt.- delikatnie pogłaskał siostrę- Może przyjeżdżać, byleby była z dala ode mnie i ciebie. - tym razem zadzwoniła komórka blondyna.- Co oni wszyscy dziś ode mnie chcą... Tak?- powiedział nerwowo, odbierając telefon. Wysłuchał. uśmiechnął się delikatnie.- Czego od niej chcesz gospodarzyno?- oparł się o ścianę- No już, już nie denerwuj się bo zamiast blond kłaków będziesz miał siwe. - po chwili zaśmiał się lekko- Podejdź do niej jutro w szkole. Jest zajęta.- poczekał na odpowiedź.- A co ja to niby obchodzi? Ty masz problem a nie ona.- wybuchł śmiechem.- Serio? - znowu się zaśmiał- Że niby Debra? Jeszcze chyba mnie nie znasz w takim razie... Debra w porównaniu ze mną to niewinna szara myszka. - przetarł lewe oko w którym zakręciła się łezka od śmiechu- Aleksa? Wierz mi to prawdziwy anioł... - westchnął głęboko- Natanielui Eryku Golden , nie mam ochoty tracić na ciebie czasu. Jak znajdzie wolny czas to do ciebie podejdzie, albo zagadasz ją po lekcjach. I nie obchodzi mnie to że musisz mieć to na dzisiaj.- znowu skrzywił usta w grymas- Nie podejmuję za nią decyzji ty baranie tylko...
-Max, proszę daj telefon.- wyciągnęła do niego dłoń.
-Masz farta złotooki.- oddał telefon siostrze
-Słucham?- weszła do salonu i padła na pomarańczową kanapę.
-Tu Nataniel, główny gospodarz.
-Te... to ty jesteś tym blondynem z drugiej ławki?
-Tak.
-A, kojarzę. Wszedłeś ze mną ostatni do klasy. Czego chcesz?
-Nie mam twojego formularza zgłoszeniowego.
-Hę? Serio? Założyła bym się że dawałam go dziś jakiejś Melanii po angielskim.
-Niestety nie dostarczyła mi tego dokumentu.
*Tymczasem w parku*
Szatynka weszła do parku. Stanęła w jednej z uliczek. Spojrzała na Kastiela opartego o drzewo. Był w cieniu, ale jego srebrne oczy niemalże świeciły się. Kończył palić papierosa, a z kieszeni spodni wystawała czarna smycz dla psa. Przeczesał włosy i spojrzał na dziewczynę.
-Masz to?
-Mam. - z krzywą miną podała mu zgłoszenie na którym widniało imię i nazwisko "Aleksa Ewangelia Snow".
Chłopak dmuchnął dymem papierosowym w twarz niebieskookiej i rzucił papierosa na ziemię. Wgniótł go w ziemię piętą. Wziął do ręki kartkę i obejrzał ją. Spojrzał kątem oka na Melanię która nerwowo skubała mankiet niebieskiej bluzki.
-Dobra robota.- uśmiechnął się
-Nie robię tego dla ciebie świnio. Chce tylko by jej tu nie było.
-Niby jestem świnią, ale robisz to ze mną, a nie sama..
-Ugh... bądź już cicho. Powiem że nie dostałam od niej żadnego formularza.
-Jestem pewien że uwierzy dziewczynie która go tak bardzo lubi, a nie siostrze tamtej suki.- uśmiechnął się.
-...- zagryzła wargę
-Nie martw się za bardzo. Prędzej czy później rzuci ci się na szyję. Będę umiał to załatwić...- z cwanym uśmiechem przejechał dłonią po policzku Melanii
-Bierz ode mnie te łapy!- warknęła oburzona
-Hehe. Ciesze się na naszą współpracę...
-To nie jest współpraca.
-Jest. Ty też masz z tego korzyści. Nie chcemy przecież by powtórzyło się to co pół roku temu...
-Oh...- była naprawdę oburzona- Mogę już iść?
-Możesz. Powiem ci jeśli będę potrzebował coś jeszcze z teczki Aleksy.
-Jasne...- powiedziała gorzko i odeszła.
Chłopak uśmiechnął się szeroko. Oparł się wygodniej o pień, po czym zaczął czytać całe zgłoszenie. A to tak, jakby z każdym kolejnym słowem znał coraz bardziej Aleksę. Bo żeby pokonać i pozbyć się wroga, trzeba najpierw go poznać. A Kastiel, właśnie to zrobił...
Zagwizdał. Duży owczarek francuski przybiegł do niego. Chłopak wciąż szatańsko się uśmiechał. Złożyła kartkę i wepchnął ją do kieszeni, po czym sięgnął telefon i zaczął wybijać numer Lysandra.
-Demon, chyba już wiem co Lysander zrobi najpierw...
___________________________________________________
Witam, witam!
A oto kolejny rozdział.
Kastiel wkracza do akcji, a do tego Melania mu pomogła!
Jak widać, ona tez raczej nie chce uczyć się pod jednym dachem z siostrą Debry...
A o tym jakie maja miedzy sobą układy, dowiecie się w kolejnych rozdziałach.
A wy, macie już jakieś podejrzenia?
Obok będziecie mieć podobiznę podobiznę Maxa,
która trochę lepiej oddaje jego wygląd niż ta w zakładce "Bohaterowie.", którą do poniedziałku zaktualizuję.
Pozdrawiam kochani!
Misty Blue
Jej. Bardzo podobał mi się rozdział. Po raz kolejny powtarzam, Max the best. No i tu mnie totalnie wbiłaś w fotel. Melania też? No coraz ciekawiej. Boniu. Co tak czerwona małpa znów wymyśliła? Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Dodawaj szybko XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny :D
Mam nadzieję że jeszcze nie raz cie zaskoczę xD
UsuńKolajny rozdział we wtorek ^^
Rónież pozdrawiam i dizekuję że tak wytrwale komentujesz!
Rozdział we wtorek? Dzisiaj mamy wtorek! *^* Całe szczęście, bo niezwykłe napięcie jest już na początku, a to dopiero jeden z pierwszych dni szkoły... ciekawe, co takiego będzie później 0.0 serio jestem ciekawa...
OdpowiedzUsuńDobra nie zostało mi nic innego, jak życzyć weny i serdecznie Cię pozdrowić!
Do zobaczenia ^^
Później... hm... Będzie tylko ciekawiej... ^^
UsuńPozdrawiam!