piątek, 19 lutego 2016

[2]

Rozdział drugi

Początek szkoły, początkiem przygody.

-Aleksa, masz strój galowy?
-Tak Max.

     Dziewczyna zeszła na dół ubrana sięgającą do połowy uda białą sukienkę na ramiączkach. I na tym koniec elementów stroju galowego. Miała na sobie trampki i i czarne podkolanówki. Gdyby tego było mało, włosy jak zwykle były strasznie potargane i zarzuciła na siebie oliwkową bluzę z kapturem. Wierzcie mi, Aleksa prędzej by umarłą niż ubrała się jak inne dziewczyny. Max uśmiechnął się.

-Ślicznie wyglądasz siostrzyczko.
-Dzięki.
-Pojedziemy samochodem czy wolisz pieszo?- spytał chłopak zapinając czarną koszulę, zostawiając trzy pierwsze guziki od koszuli rozpięte.
-Pieszo.
-Samochodom już chyba nie ufasz, hmm?
-Nic lepiej już nie mów... gdyby nie taki jeden za kółkiem to chodziłabym do szkoły jak reszta normalnych licealistów.
-Spójrz na to tak, nie chodziłaś do szkoły razem z Debrą.
-Ehh... W szkole pewnie jest niezłe pobojowisko po tej jej "nauce".
-Wiesz, zastanawiam się czy nie wyjechać do Londynu.
-Do Londynu?
-Na studia.
-Super. Pewnie dostałbyś się na każd5a uczelnię.
-Pojechałabyś wtedy ze mną?
-Pewnie.
-Obiecujesz?- spojrzał na nią z powagą w oczach
-Tak. Obiecuję. - powiedziała uśmiechając się do niego delikatnie.
-To dobrze. Nie byłbym tam sam.- uśmiechnął się do niej wesoło i wciągnął buty.
-Możemy już iść?
-Jasne.

      Po chwili wyszli z domu. Słońce przyjemnie grzało ich twarze, a delikatny wiatr delikatnie podrzucał i plątał włosy Aleksy. Trawa była jeszcze soczyście zielona, a liście jeszcze nie zdążyły zżółknąć. Było cicho, tylko ptaki spokojnie ćwierkały i raz na jakiś czas przejeżdżał samotny samochód. Mimo że pogoda była cudna, Aleksa czuła się źle. Nie chciała tam iść. Oni znali jej siostrę, widzieli jak w pierwszym roku szkolnym liceum potrącił ją samochód. Bała się. Tak, to na pewno. Doszli pod szkołę pod wejście. Dosłownie dwa korki od miejsca gdzie ją potrącono. Zatrzymała się. Oczami wyobraźni w idziała siebie wychodząca samotnie z rozpoczęcia roku i jak czarny kabriolet nie mogąc wyhamować uderza w nią, po czym odrzuca pół metra dalej. Zagryzła wargę. Max spojrzał na nią kątem oka. Uśmiechnął się rozbawiony. Poczochrał ją mocno i zaśmiał się. Spojrzała na niego kątem oka pytającym wzrokiem.

-Nie idziemy tam na stracenie, tylko się uczyć.
-To nie do końca tak...
-Przecież będę tam z tobą. Jak będziesz miała problem to na przerwach jestem na twoją wyłączność.
-Dzięki...
-Chodź bo zaraz się zacznie.
-Dobrze.

       Dziewczyna zarzuciła na głowę kaptur. Z bratem u boku szła przez dziedziniec w kierunku sali gimnastycznej. Wodziły ich ciekawskie spojrzenia. Max był bardzo popularnym chłopakiem wśród dziewczyn w liceum i świetnym uczniem, więc zaciekawienie wzbudzała drobna osóbka idąca obok niego będąca Aleksą. Weszli na salę gimnastyczną. Niestety musieli się rozdzielić. Z spuszczoną  głową ustała w grupie w której stała jej klasa, 2c. Wszyscy spojrzeli na nią zaciekawieni. Zamknęła oczy. Rozpoczął się apel. Starała się wsłuchiwać w słowa dyrektorki, a nie teorie na jej temat tworzone przez uczniów. Po niecałej godzinie apel się skończył, a oni rozeszli się do klas. Razem z tłumem uczniów ruszyła na drugie piętro. stanęli pod klasa czekając na nauczyciela. Gdy mężczyzna koło 40 otworzył drzwi, klasa niczym stado dzikich zwierząt wleciała do środka. Z wyjątkiem jednego blondyna o złotych oczach i Aleksy. Oni weszli spokojnie na końcu. Dziewczyna usiadła w ostatniej ławce w środkowym rzędzie. Nadal miała spuszczoną głowę.

-Witajcie po wakacjach!- powiedział wesoło nauczyciel- Dla tych którzy jeszcze mnie nie znają jestem pan Williams. Jestem waszych wychowawcą. Zanim przejdziemy do planu lekcji i innych tego typu spraw, chciałbym abyście poznali nową uczennicę. Alekso, mogłabyś podejść na środek?

     Szatynka wstała i spokojnym krokiem ruszyła w kierunku tablicy. Odwróciła się przodem do klasy.

-Mogłabyś zdjąć kaptur z głowy?
-Mogę.- wyprostowała się i zrzuciła kaptur z głowy. Na twarzach uczniów pojawił się szok.
-Jestem Aleksa Snow. Siostra Debry i ta którą rok temu przed szkołą potrącił samochód.
-Haha! Zabawne,  nie musisz udawać takiej gburowatej!- powiedział udając śmiech nauczyciel
-Nie udaję.- westchnęła.
-Opowiedz coś jeszcze o sobie. Coś miłego.
-...-spojrzała na drzwi.- Nie lubię muzyki. Dobrze idą mi przedmioty ścisłe. W wolnym czasie czytam.- powiedziała spokojnie.

      Odpowiadała spokojnie na pytania nauczyciela. Gdy miała dość przesłuchania, po prostu to powiedziała, a nauczyciel pozwolił jej usiąść. Potem powiedział ze są jeszcze dwaj nowi uczniowie, ale będą dopiero jutro. Po podaniu planu lekcji i innych pierdołkach w końcu dał im pójść do domu. Idą co schodach na dół, Aleksa czułą na sobie czyjś wzrok. Odwróciła się. Zobaczyła...

-Kastiel?

     Była w ostrym szoku. Ostatnio widziała go w Walentynki, gdy poszedł z Debrą do kina. Czyli dokładnie tydzień przed zerwaniem. Od tamtego czasu minęło sporo czasu... Chłopak bardzo się zmienił. Jego włosy miały krwistoczerwoną barwę, a cera stała się jeszcze bledsza niż wcześniej. Nie miał na sobie nawet stroju galowego tylko zwykle rozdarte czarne jeansy i wymiętolony bordowy T-shirt oraz kruczoczarną ramoneskę, którą przewiesił sobie przez ramię. Kiedyś w jego oczach Aleksa widziała siłę ducha i żarzący się płomień,a teraz widziała tylko popioły pozostałe po dawnym ogniu...

_______________________________________________________________________

Hejo!  
A oto drugi rozdział.
Moim zdaniem wyszedł mi tak średnio.


Trochę słaba akcja puki co, prawda?

Wybaczcie, postaram się by trzeci był lepszy. 
Z boku macie Kasa.

Pozdrawiam kochani!
Misty Blue

5 komentarzy:

  1. Fajny rozdział. Bardzo mi się podobał. Taki przyjemny. Czekam na rozwój dalszych wypadków z niecierpliwością :D
    Pozdrawiam i życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam kiedy wcześniej zajrzeć na twojego bloga, ale już przeczytałam ten rozdział i naprawdę mi się spodobał!
    Bardzo miło mi się czytało. <3
    Tylko zauważyłam jedną rzecz.
    "-Tak Max.- dziewczyna zeszła na dół ubrana w białą sukienkę na ramiączkach do połowy uda." -brzmi trochę jakby to ramiączka były do połowy uda, a zgaduję, że nie o to chodziło. :D "sięgającą do połowy uda białą sukienkę na ramiączkach"- moim zdaniem tak łatwiej byłoby zrozumieć.
    Ogólnie jestem zafascynowana pomysłem na fabułę i idę czytać dalej! ^^
    Pozdrawiam.
    /Miku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      Oczywiście zastosuję się do twojej rady i poprawię to. Chociaż to byłoby zabawne... ramiączka do połowy uda xDDD

      Usuń
    2. Ojejku. Spróbowałam to sobie wyobrazić. XD

      Usuń