Rozdział piąty
Lysander, muzyka i... śpiew!
|
-Te...- spojrzała kątem oka na białowłosego - Co ty tak zerkasz na Kastiela?
-Oj nie ładnie..- uśmiechnął się zalotnie- Ciekawość jest brzydką wadą.- puknął ją palcem w nos.
Odsunęła się. Utkwiła wzrok w książce. Przypomniał jej się ON. TAMTEN który kiedyś tak po prostu zniknął. On też często pukał ją palcem w nos, Uwagę na nich zwróciła białowłosa dziewczyna o imieniu Rozalia. Była ubrana w białą sukienkę i czarną kamizelkę,a jej śnieżnobiałe włosy sięgały pewnie aż do pośladków. Ma złote oczy. Jest dziewczyną pogodną i romantyczką. Zna kolorowo-okiego, gdyż ten jest młodszym bratem jej chłopaka Leo. Dziewczyna szybko napisała coś na kartce i rzuciła chłopakowi na ławkę. Chłopak niepewnie rozwinął zawiniątko."Oj. nie ominie cię przesłuchanie...." Głośno przełknął ślinę.
-To twoja dziewczyna?- spytała Aleksa
-Nie.- uśmiechnął się do szatynki- To partnerka mojego starszego brata. Jesteśmy w stosunkach brat-siostra.
-Yhym...- spojrzała na dziewczynę.- Jest naprawdę ładna.
-Byliście w miarę cicho, więc odpuszczę wam kartkówkę. Pośpiewamy sobie.- powiedział z uśmiechem nauczyciel
-O nie...- jęknęła Aleksa. Kilkoro uczniów również nie było zbyt zadowolonych.
-No już już! Spokojnie. i tak za miesiąc będziecie musieli to zaliczać. Zaśpiewamy odę do radości.
-To było w podstawówce.- krzyknął ktoś z tyłu
-Nie ja układam program zajęć. No już kochani, zaśpiewamy dwa razy i dam wam spokój.
Klasa zaczęła śpiewać, niechętnie ale zawsze. Z wyjątkiem Aleksy. Skuliła się. Kiedyś lubiła śpiewać. jednak przez NIEGO już nie. Spojrzała kątem oka na Lysandra. Miał cudowny głos. Przyjemny dla uszu, sączący się niczym delikatny i słodki miód. Po chwili skończyli.
-Aleska.- powiedział nauczyciel.- Nie śpiewałaś.
-Ja nie umiem...
-To się nauczysz.
-Nie chcę.
-Nie ma nie chcę.
Przed Lysandrem znowu wylądowała kartka. Tym razem od Kastiela. Ukrywając ją przed wzrokiem Aleksy, zaczął czytać. "Na co ty czekasz?" Westchnął głęboko. Delikatnie ujął dłoń Aleksy.
-Mogę jej pomóc?-spytał Lys
-Świetny pomysł.
-Em....- szatynka głośno przełknęła ślinę.
-Nie ma się czego bać...- szepnął jej do ucha- Jestem pewien że świetnie wypadniesz.
Nauczyciel usiadł za fortepianem. Zaczął grać. Aleksę przeszedł dreszcz. Lys nadal trzymał jej dłoń, dokładnie to poczuł. Uśmiechnął się do niej zalotnie. Zaczął śpiewać. Dziewczyna dopiero po dwóch wersach dołączyła.
-Święta, na twym świętym progu
Staje nasz natchniony chór.
Jasność twoja wszystko zaćmi,
Złączy, co rozdzielił los,
Wszyscy ludzie będą braćmi
Tam, gdzie twój przemówi głos.
Cała klasa umilkła. Tak, w rodzinie Aleksy wszyscy mieli talent do śpiewania. Rodzina Snow od małego była kształtowana i uczona muzyki, od gry aż po śpiewanie. Matka Aleksy była śpiewaczką chórową, ojciec menedżerem jednego z popularnych zespołów, Debra również pokierowała w tym kierunku swoje kroki. Max sam jeszcze nie wiedział co będzie robić, ale umiał grać na klarnecie i trąbce. Aleksa umiała świetnie śpiewać i tylko troszkę umiała grać na pianie. A jeśli chodzi o śpiew, to czasem szło jej lepiej od Debry. Zawsze dawała z siebie wszystko. Było tak i tym razem. Z jej ust popłyną głos piękny i idealnie zgrany z muzyką.
-Patrz, patrz, wielkie słońce światem
Biegnie sypiąc złote skry,
Jak zwycięzca i bohater
Biegnij bracie tak i ty.
Radość tryska z piersi Ziemi,
Radość pije cały świat,
dziś wchodzimy, wstępujemy,
Na radości złoty ślad
Lys ze spokojem patrzył na dziewczynę towarzysząc jej swoim głosem. Tak, był pewny że to nie był śpiew jak u Debry. Ten był inny. Debra miała pewny siebie głos, który zawsze był trzymany na smyczy nut. Za to Aleksa miała głos niewinny, delikatny, ale mimo to pokazywał nutą że to on prowadzi. Nagle uśmiechnęła się szeroko. W jej oczach pojawiły się iskierki radości. Śpiew zawsze sprawiał jej przyjemność. Dawno tego robiła, był nijako spragniona uczuć towarzyszących temu.
-Ona w sercu, w zbożu, w śpiewie,
Ona w splocie ludzkich rąk,
Z niej najlichszy robak czerpie,
W niej największy nieba krąg.
Wstańcie, ludzie, wstańcie wszędzie,
Ja nowinę niosę wam:
Na gwiaździstym firmamencie
Bliska radość błyszczy nam.
Piosenka skończyła się. Z twarzy dziewczyny znikł uśmiech, a z oczu iskierki. Znowu jej twarz przybrała kamienny wyraz.
-Naprawdę dobrze ci poszło. Pamiętam jak twoja siostra to śpiewała. Masz zupełnie inny styl śpiewania.
-My ogólnie się różnimy, mimo że jesteśmy bliźniaczkami.
Zadzwonił dzwonek. Dziewczyna wysunęła dłoń z uścisku Lysandra i wrzucają szybko książki do torby, pierwsza wyszła z klasy. A tam już na nią czekał uśmiechnięty Max.
-Siostrzyczko, jaki ty masz cudowny głos...
-Zwykły.
-No to teraz powiedź gdzie byłaś w nocy.
-Zasiedziałam się u Kentina. Zasnęłam w jego szafie.
-Co robiłaś w jego szafie?- uniósł jedną brew ku górze
-Chowałam się. Jakiś jego znajomy przyszedł, a dobrze wiesz że chodzę tam nielegalnie. Tylko Kentin i dziadyga o tym wiedzą.
-Kiedyś przez to w... Myślałem że nie cierpisz tej bluzy.
-Hmm? Spieszyłam się i...- spojrzała na czarną bluzę. Zbladła.- No nie....
-Coś podejrzewałem że dobrowolnie prezentu od NIEGO byś nie ubrała.
-Eh... Dzisiaj wszystko mi o nim przypomina. Jeszcze brakuje by nagle wyskoczył zza rogu!- powiedziała rozglądając się dla pewności.
-Na pewno się tak nie stanie.- poczochrał ją z delikatnym uśmiechem.
-Z nim nigdy nic nie wiadomo. Bez niego mi łatwiej. Pójdę się przebrać w strój na W-F. A ty nikomu nie dokuczaj pierwszego dnia.
-Za późno.- wciąż się uśmiechał
-Jesteś okropnym sadystą... kto tym razem?
-Jakaś Amber... śliniła się jak buldog. Z drugiej klasy. Spławiłem ja po pierwszej minucie.
-Amber... Te, to przypadkiem nie ta która chciała się zbliżyć do Kastiela gdy jeszcze był z Debrą?
-Być może. Widać tylko że nie jest nic warta.
-Ehh... Masz wyjątkowy talent do krzywdzenia ludzi.- spojrzała beznamiętnym spojrzeniem w jego błękitne tęczówki
-Ciebie nigdy bym nie skrzywdził. I to się liczy.
_________________________________________
Oto nasz rozdział!
Mam nadzieję że się wam spodobało.
To mój ostatni dzień choroby i do szkoły ;-;
Trochę szkoda... Ale przynajmniej już nie kaszlę!
Po prawej znajdziecie zdjęcie... no dość losowe xD Nie mogłam znaleźć nic ciekawego do tego rozdziału jakoś...
Pozdrawiam i życzę wam dużo zdrowia! ( Albo chociaż więcej ode mnie xD)
Misty Blue
No i kolejne nadrabianie. Kilka blogów już ogarnęłam i został mi już tylko twój. Tak na deserek :D
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny. Bardzo mi się podobał. Max. Jak już kiedyś wspominałam to moja ulubiona postać i zdania na pewno nie zmienię :D
Już nie mogę się doczekać następnego. Czekam (nie)cierpliwie.
Pozdrawiam i życzę dużo weny :D
Dziękuję ^^
UsuńTeoretycznie Max' a miało nie być. Ale podczas tworzenia fabuły, jego postać okazała się niezbędna, gdyż Debra nie mogła odegrać pewnej roli. Poza tym uznałam że może spodobać się czytelniką. A więc i owca cała i wilk syty. Max świetnie uzupełnił mi całą fabułę. Ciesze się, że ci się spodobał ^^
Również pozdrawiam!