Rozdział trzeciNielegalny przyjaciel |
-Tak mam na imię.- powiedział krótko i zeszedł bez słowa na dół.
Aleksa zagryzła wargę. Zbiegła za nim. Złapała go mocno za ramię.-Może chociaż z łaski swojej wytłumaczysz mi, co z sobą zrobiłeś? Co się stało?
-Twoja siostra się stała.- rzucił jej rękę z swojego ramienia i poszedł dalej.
Odprowadziła go beznamiętnym spojrzeniem. W głębi serca było mu go jej żal. Widziała jak kiedyś tętnił życiem, jak powoli zakochiwał się w jej siostrze... Teraz widziała tylko szczątki dawnego Kastiela. Wepchnęła dłonie do kieszeni. Poszła swoją drogą. A dokładniej drogą do szkoły wojskowej, w której uczył się Ken. A tym czasem Kas czekał przed szkołą na swojego przyjaciela Lysandra. Po chwili podszedł do niego chłopak o włosach białych jak śnieg sięgających do żuchwy a ciemnymi końcówkami. Był ubrany na czarno, a spod marynarki wystawała biała koszula i szmaragdowy żabot. Wyglądał, jakby wyszedł z filmu opisującego epokę wiktoriańską. Jedno oko miał zielone a drugie złote.
-Nie gadaj że zapomniałeś że dziś rozpoczęcie?
-No niestety wyjąłeś mi to z ust.
-Więc pewnie nie wiesz, kto ciekawy doszedł do naszej klasy...
-Kto?
-Siostra Debry, Aleksa.
-Tej Debry?
-Nie, tej z Włoch. Oczywiście że tamtej suki.
-Czyli nie za ciekawie...
-Dlatego mam do ciebie prośbę.
-Hmm?
-Jak ja to zrobię, to nabierze podejrzeń.
-Co ty chcesz zrobić tej biednej dziewczynie?
-Nie ja, ty.
-Mnie w to nie mieszaj.
-Stary, błagam. Musze jej się stąd pozbyć.
-Niby jak?
-I tu się zaczyna twoja rola... - przybliżył się do niego i szepnął mu coś na ucho.
-Że co?!- białowłosy oburzył się.
-Po cichu. Tak aby nikt nie zauważył.
-Ale po co? To jest siostra Debry, a nie Debra...
-Jesteśmy kumplami co nie?
-Tak. Zrobię to pod warunkiem, że ty nie przyłożysz do tego ręki. Oceniasz ją, mimo że jej nie znasz.
-Super. to od jutra?
-Dopiero co doszła. Że tak od razu?
-Będzie lepszy efekt. Wierz mi, długo nie wytrzyma.
-Jesteś okrutny. Chodźmy już lepiej.
Tymczasem Aleksa nie świadoma planów Kastiela i po części już Lysandra, zbliżała się do szkoły wojskowej.
-A ty znowu tutaj?- staruszek o białych wąsach ubrany w mundur spojrzał na dziewczynę.
-Ja do Kena. Czyli to co zwykle.
-Gdyby nie to że dzięki tobie bierze się do roboty, nie wpuszczałbym cię tu, gdyż dobrze wiesz że to niedozwolone.
-Jestem niezmiernie wdzięczna.- powiedziała beznamiętnie i weszła do środka pseudo koszar.
Był tam budynek internatu. Rozejrzała się czy żaden porucznik nie przechadza się w ten jakże słoneczny dzień. Gdy nikogo nie spostrzegła szybko wbiegła do budynku.. Weszła do jednego z pokoi na środkowym pietrze , a dokładniej oznaczonego numerem "57". Zapukała.
-Ken, to ja, Aleksa.
-...
-Ej! Jesteś tam?- zapukała mocniej
-Wejdź, ale jak się zaśmiejesz to wylądujesz w bagnie.
-Jasne.- uśmiechnęła się rozbawiona i pchnęła drzwi. Zaniemówiła gdy weszła do środka. Próbowała tłumić śmiech. Usiadła obok chłopaka na pryczy. Westchnął głęboko.
-I powiedz mi, coś ty najlepszego zrobił z włosami?
-W oczy właziły to ściąłem.- prychnął
-Ale...- zrobiła minę godną filozofa i poczochrała go.- To genialnie wygląda!
-To było przypadkiem! Okulary stłukłem.
-Oj... Wiesz... to może zaczniesz nosić szkła kontaktowe? Są wygodniejsze. Będzie ci łatwiej ćwiczyć.
-Może..- spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się delikatnie.
-Niemniej będę tęsknić za tym twoim grzybem...
-Grzybem?- nie wyglądał na zadowolonego z owego określenia.
-Borowik.- pokiwała do siebie twierdząco miną wyginając specyficznie usta, jakby była wielkim znawcą sztuki, a w tym wypadku grzybów.- Tak, nawet kolor był...
-Prosisz się o spotkanie z bagnem.
-Ejejej! Jak tu pierwszy raz przyszłam oddać ci telefon to ja cię musiałam wrzucić do bagna byś ogarnął się po SMS od tej tamtej... no... szybko....- zaczęła pstrykać palcem jakby miało jej to pomóc, przypomnieć sobie jej imię.- Su?
-Yhym. A właśnie, widziałaś ją?
-Ehh... Kogoś podobnego widziałam, kojarzysz Kastiela wersja buntownik?
-Tak?
-No tak trochę go przypomina.
-... serio?- spytał ze smutkiem i spojrzał w podłogę
-Oprócz tego że migdaliła do niego oczy gdy nauczyciel mnie przesłuchiwał.... to serio, nie jest ciebie warta. Powtarzam ci to od kiedy tu przyjechałeś.
-Yhym...- chłopak mimo to był nie pocieszony
-Jesteśmy kuplami co nie?- szturchnęła go ramieniem
-Najlepszymi...- rzucił na odczepnego
-To ci cholera mówię byś te pustą lalę olał!- krzyknęła na całe gardło do jego ucha- To. Jest. Zwykła. Sz...
-Dobra dobra!- oburzył się. Bo zaraz ogłuchnę!
-No! i w końcu żeś usłyszał.
-Ale tak łatwo to jej nie zapomnę...
-A ten znowu swoje.- złapała go za oba policzki i obróciła jego głowę tak by patrzył w jej oczy.- Powtarzaj za mną. Nic mnie nie obchodzi Sucrette.
-Ale...
-Rób co mówię!
-A puścisz mnie wtedy?
-To ja tu zadaję pytania. Powtarzasz czy nie?
-Nic nie obchodzi mnie Sucrette.
-Jeszcze raz.
-Nic nie obchodzi mnie Sucrette.
-Powtórz : Może się udławić dżemem, po prostu mam ja gdzieś.
-To z dżemem też?
-Tak.
-Może się udławić dżemem... po prostu mam ją gdzieś.
-No!- z uśmiechem puściła go
-Mam pytanie. Dlaczego dżemem?
-Bo Debra kiedyś udławiła się dżemem i skakała po kuchni jak kurczak.
-Aha...- po chwili chłopak wybuchł śmiechem i padł na pryczę
-Tez to sobie właśnie wyobraziłeś?- spytała dziewczyna zwijając się ze śmiechu i padła na pościel obok niego. Jednak po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Nie było im już tak do śmiechu. Aleksa szybko schowała się do szafy i zamknęła za sobą drzwi.
-Tak?
-Ta ja.- rozległ się chłopięcy głos
-Aaa... czy coś się stało Fin?
-Nie. Nudno tu strasznie...
-Wiesz, chyba szkło wyszło mi z oprawek i teraz trochę się z tym siłuję...
-Pomogę ci...- wysoki brunet o ciemno-beżowej karnacji wszedł do środka. Spojrzał na Kentina udającego że wkłada potłuczone szkło do środka.- No, ale tego to raczej nie naprawisz.
-Ehh...- szatyn westchnął i położył okulary na stoliku.- Jedne co widzę to kolorowe plamy. Gdyby nie to że masz specyficzny głos, to bym nie wiedział kto idzie.
-Załatw sobie szkła kontaktowe.
-Taa...
-Słyszałeś o tym że....
-Uff... Aleksa, możesz wyjść, poszedł.- cisza. Chłopak spojrzał na szafę. - Aleksa?- podszedł do mebla i otwierając drzwi zobaczył śpiącą dziewczynę. Bo kto by się nie nudził siedząc pół godziny w szafie? A gdy Aleksie się nudziło, to spała.- No pięknie...- westchnął głęboko.
______________________________________
Hej!
Oto mamy 3 rozdział.
Moim zdaniem wyszedł dość słabo...
No ale cóż, jesteśmy tylko ludźmi i czasem takie felery wychodzą.
Życzę wszystkiego dobrego, powodzenia w szkole,
i oby wam nie złapała grypa tak jak mnie.
Zakładka bohaterowie jest już zaktualizowana.
Po lewej będziecie mieć Kentina.
Pozdrawiam!
Misty Blue.
-Twoja siostra się stała.- rzucił jej rękę z swojego ramienia i poszedł dalej.
Odprowadziła go beznamiętnym spojrzeniem. W głębi serca było mu go jej żal. Widziała jak kiedyś tętnił życiem, jak powoli zakochiwał się w jej siostrze... Teraz widziała tylko szczątki dawnego Kastiela. Wepchnęła dłonie do kieszeni. Poszła swoją drogą. A dokładniej drogą do szkoły wojskowej, w której uczył się Ken. A tym czasem Kas czekał przed szkołą na swojego przyjaciela Lysandra. Po chwili podszedł do niego chłopak o włosach białych jak śnieg sięgających do żuchwy a ciemnymi końcówkami. Był ubrany na czarno, a spod marynarki wystawała biała koszula i szmaragdowy żabot. Wyglądał, jakby wyszedł z filmu opisującego epokę wiktoriańską. Jedno oko miał zielone a drugie złote.
-Nie gadaj że zapomniałeś że dziś rozpoczęcie?
-No niestety wyjąłeś mi to z ust.
-Więc pewnie nie wiesz, kto ciekawy doszedł do naszej klasy...
-Kto?
-Siostra Debry, Aleksa.
-Tej Debry?
-Nie, tej z Włoch. Oczywiście że tamtej suki.
-Czyli nie za ciekawie...
-Dlatego mam do ciebie prośbę.
-Hmm?
-Jak ja to zrobię, to nabierze podejrzeń.
-Co ty chcesz zrobić tej biednej dziewczynie?
-Nie ja, ty.
-Mnie w to nie mieszaj.
-Stary, błagam. Musze jej się stąd pozbyć.
-Niby jak?
-I tu się zaczyna twoja rola... - przybliżył się do niego i szepnął mu coś na ucho.
-Że co?!- białowłosy oburzył się.
-Po cichu. Tak aby nikt nie zauważył.
-Ale po co? To jest siostra Debry, a nie Debra...
-Jesteśmy kumplami co nie?
-Tak. Zrobię to pod warunkiem, że ty nie przyłożysz do tego ręki. Oceniasz ją, mimo że jej nie znasz.
-Super. to od jutra?
-Dopiero co doszła. Że tak od razu?
-Będzie lepszy efekt. Wierz mi, długo nie wytrzyma.
-Jesteś okrutny. Chodźmy już lepiej.
Tymczasem Aleksa nie świadoma planów Kastiela i po części już Lysandra, zbliżała się do szkoły wojskowej.
-A ty znowu tutaj?- staruszek o białych wąsach ubrany w mundur spojrzał na dziewczynę.
-Ja do Kena. Czyli to co zwykle.
-Gdyby nie to że dzięki tobie bierze się do roboty, nie wpuszczałbym cię tu, gdyż dobrze wiesz że to niedozwolone.
-Jestem niezmiernie wdzięczna.- powiedziała beznamiętnie i weszła do środka pseudo koszar.
Był tam budynek internatu. Rozejrzała się czy żaden porucznik nie przechadza się w ten jakże słoneczny dzień. Gdy nikogo nie spostrzegła szybko wbiegła do budynku.. Weszła do jednego z pokoi na środkowym pietrze , a dokładniej oznaczonego numerem "57". Zapukała.
-Ken, to ja, Aleksa.
-...
-Ej! Jesteś tam?- zapukała mocniej
-Wejdź, ale jak się zaśmiejesz to wylądujesz w bagnie.
-Jasne.- uśmiechnęła się rozbawiona i pchnęła drzwi. Zaniemówiła gdy weszła do środka. Próbowała tłumić śmiech. Usiadła obok chłopaka na pryczy. Westchnął głęboko.
-I powiedz mi, coś ty najlepszego zrobił z włosami?
-W oczy właziły to ściąłem.- prychnął
-Ale...- zrobiła minę godną filozofa i poczochrała go.- To genialnie wygląda!
-To było przypadkiem! Okulary stłukłem.
-Oj... Wiesz... to może zaczniesz nosić szkła kontaktowe? Są wygodniejsze. Będzie ci łatwiej ćwiczyć.
-Może..- spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się delikatnie.
-Niemniej będę tęsknić za tym twoim grzybem...
-Grzybem?- nie wyglądał na zadowolonego z owego określenia.
-Borowik.- pokiwała do siebie twierdząco miną wyginając specyficznie usta, jakby była wielkim znawcą sztuki, a w tym wypadku grzybów.- Tak, nawet kolor był...
-Prosisz się o spotkanie z bagnem.
-Ejejej! Jak tu pierwszy raz przyszłam oddać ci telefon to ja cię musiałam wrzucić do bagna byś ogarnął się po SMS od tej tamtej... no... szybko....- zaczęła pstrykać palcem jakby miało jej to pomóc, przypomnieć sobie jej imię.- Su?
-Yhym. A właśnie, widziałaś ją?
-Ehh... Kogoś podobnego widziałam, kojarzysz Kastiela wersja buntownik?
-Tak?
-No tak trochę go przypomina.
-... serio?- spytał ze smutkiem i spojrzał w podłogę
-Oprócz tego że migdaliła do niego oczy gdy nauczyciel mnie przesłuchiwał.... to serio, nie jest ciebie warta. Powtarzam ci to od kiedy tu przyjechałeś.
-Yhym...- chłopak mimo to był nie pocieszony
-Jesteśmy kuplami co nie?- szturchnęła go ramieniem
-Najlepszymi...- rzucił na odczepnego
-To ci cholera mówię byś te pustą lalę olał!- krzyknęła na całe gardło do jego ucha- To. Jest. Zwykła. Sz...
-Dobra dobra!- oburzył się. Bo zaraz ogłuchnę!
-No! i w końcu żeś usłyszał.
-Ale tak łatwo to jej nie zapomnę...
-A ten znowu swoje.- złapała go za oba policzki i obróciła jego głowę tak by patrzył w jej oczy.- Powtarzaj za mną. Nic mnie nie obchodzi Sucrette.
-Ale...
-Rób co mówię!
-A puścisz mnie wtedy?
-To ja tu zadaję pytania. Powtarzasz czy nie?
-Nic nie obchodzi mnie Sucrette.
-Jeszcze raz.
-Nic nie obchodzi mnie Sucrette.
-Powtórz : Może się udławić dżemem, po prostu mam ja gdzieś.
-To z dżemem też?
-Tak.
-Może się udławić dżemem... po prostu mam ją gdzieś.
-No!- z uśmiechem puściła go
-Mam pytanie. Dlaczego dżemem?
-Bo Debra kiedyś udławiła się dżemem i skakała po kuchni jak kurczak.
-Aha...- po chwili chłopak wybuchł śmiechem i padł na pryczę
-Tez to sobie właśnie wyobraziłeś?- spytała dziewczyna zwijając się ze śmiechu i padła na pościel obok niego. Jednak po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Nie było im już tak do śmiechu. Aleksa szybko schowała się do szafy i zamknęła za sobą drzwi.
-Tak?
-Ta ja.- rozległ się chłopięcy głos
-Aaa... czy coś się stało Fin?
-Nie. Nudno tu strasznie...
-Wiesz, chyba szkło wyszło mi z oprawek i teraz trochę się z tym siłuję...
-Pomogę ci...- wysoki brunet o ciemno-beżowej karnacji wszedł do środka. Spojrzał na Kentina udającego że wkłada potłuczone szkło do środka.- No, ale tego to raczej nie naprawisz.
-Ehh...- szatyn westchnął i położył okulary na stoliku.- Jedne co widzę to kolorowe plamy. Gdyby nie to że masz specyficzny głos, to bym nie wiedział kto idzie.
-Załatw sobie szkła kontaktowe.
-Taa...
-Słyszałeś o tym że....
*Około pół godziny później*
-Uff... Aleksa, możesz wyjść, poszedł.- cisza. Chłopak spojrzał na szafę. - Aleksa?- podszedł do mebla i otwierając drzwi zobaczył śpiącą dziewczynę. Bo kto by się nie nudził siedząc pół godziny w szafie? A gdy Aleksie się nudziło, to spała.- No pięknie...- westchnął głęboko.
______________________________________
Hej!
Oto mamy 3 rozdział.
Moim zdaniem wyszedł dość słabo...
No ale cóż, jesteśmy tylko ludźmi i czasem takie felery wychodzą.
Życzę wszystkiego dobrego, powodzenia w szkole,
i oby wam nie złapała grypa tak jak mnie.
Zakładka bohaterowie jest już zaktualizowana.
Po lewej będziecie mieć Kentina.
Pozdrawiam!
Misty Blue.
"Może się udławić dżemem, po prostu mam ja gdzieś." No nie no. Padłam.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Ciekawi mnie co ten Kastiel wymyślił. I jakoś nie mam wizji, że będzie to coś miłego.
No cóż. Jeszcze raz powtarzam, że rozdział bardzo fajny. I Aleksa śpiąca w szafie. Cudo. :D
Pozdrawiam i życzę dużo weny i zdrówka.
I wena i zdrowie się przyda xD Bardzo dziękuję.
UsuńCieszę się że ci się spodobało :)
Rozdział jak zawsze świetny :3
OdpowiedzUsuń"-Nie gadaj że zapomniałeś że dziś rozpoczęcie?
-No niestety wyjąłeś mi to z ust."
Nie no to po prostu jestem ja.
Poza tym, rozbawiła mnie wizja Debry skaczącej jak kurczak. Wizja kogokolwiek skaczącego jak kurczak mnie niesamowicie rozbawia. XD
Czekam na dalszy ciąg, bo opowiadanie naprawdę mnie wciagnęło.
Życzę zdrowia i weny dużo i w ogóle. <3
/Miku
Dziękuję ^^
UsuńJesli chodzi o szkołę to ja nigdy nic nie pamiętam xD
Pomysł na zadławienie się dżemem i skakanie jak kurczak, zaczerpnęłam od mojego taty. ( Tak, jakiś rok temu jedliśmy śniadanie i właśnie to się stało... xD )