Rozdział czwarty
Kiepski debiut.
|
Szatynka burknęła głośno słysząc dzwoniący telefon. Zaczęła niemrawo szukać dłonią szafki nocnej. Jednak nie znalazła tam nic prócz powietrza. Sięgnęła dłonią do kieszeni w której coś wibrowało. Wyjęła telefon i przewracając się na plecy odebrała. Wciąż miała zamknięte oczy.
-Halo?
-Możesz mi wytłumaczyć, gdzie ty jesteś?- usłyszała głos swojego brata
-W łóżku.- przetarła dłonią lewe oko.
-W czyim?
-W swoim...
-Aluś, proszę powiedź mi, dlaczego nie wróciłaś na noc?
-Nie wróciłam?- otworzyła jedno oko i spojrzała na sufit. - Malowałeś sufit na szaro?
-Jest 7:50. Za dokładnie 15 minut rozpoczynają się lekcje.
-Co?!- oparła się łokciem o łóżko... a właściwie chciała oprzeć się łokciem o łóżko.
-Ał..- jęknął Kentin- Za co to?
-AAA!- wystraszona aż spadła z łóżka.
-Aleksa?- tym krzykiem chyba nie dodała bratu otuchy...
-Cholera Ken, co ja tu robię?!
-Spałaś. A chwilę temu wbiłaś mi łokieć w brzuch.
-Jak to spałam?!
-Zasnęłaś w szafie, a obudziłaś się o 20 gdy brama była zamknięta, a płot był pod napięciem. Dałem ci moją kolację, a po 15 minutach namawiania cię, zjadłaś ją aż ci się uszy trzęsły. Potem znowu poszłaś spać.
-Serio?- podrapała się po głowie.- Brama jest otwarta?
-Dzisiaj Kuszaja stoi, nie przejedziesz.
-Nie ma to jak zawalić pierwszy dzień szkoły.
-Za kantyną idzie przejść.
-Aleksa!-Max wydarł się na całe gardło
-Em...- sięgnęła telefon z podłogi- Niedługo będę...- rozłączyła się
* 15 minut później w domu Aleksy *
Dziewczyna wbiegła jak poparzona do domu. Pobiegła na górę. Otworzyła drzwi do swojego pokoju. Zdjęła trampki i stąpając boso po bieluśkim dywanie, zaczęła zdejmować z siebie sukienkę. Otworzyła szafę z drewna o odcieniu czekolady. Wywaliła prawie połowę zawartości, po czym wzięła jeansy i czarną bluzę z białym napisem "Run Away With Me", który był już troszkę zatarty. Złapała po drodze grzebień i jednocześnie czesząc na odczepnego włosy, zaczęła wrzucać lodowe książki i zeszyty do plecaka z motywem moro. Zmieniła skarpetki i znowu ubrała trampki. Zbiegła na dół. Złapała w dłoń jabłko leżące na kremowym stoliku i wyszła z domu.
-Taxi!- krzyknęła z pełną buzią. Taksówka zatrzymała się. Dziewczyna wleciała dosłownie do środka samochodu. - Pod liceum Słodki Amoris.
Wąsaty kierowca koło 50 ruszył samochodem. Dziewczyna nerwowo zagryzła wargę. Co chwila zaglądała to na wyświetlacz telefonu by sprawdzić godzinę, to na ulicę, to znowu na telefon. A droga strasznie się jej dłużyła. Było już za 10 dziewiąta,a ona jeszcze daleko w polu.
-Nie idzie szybciej?
-Jedziemy maksymalną prędkością dozwoloną na terenie zabudowanym.
-Szlag...
Po kilku minutach dojechali na miejsce. Dziewczyn a wyskoczyła z auta i rzuciła na fotel kierowcy 50 złoty mówiąc ze reszty nie trzeba. Pobiegła przez dziedziniec do szkoły. Zaczęła pukać do każdej klasy i zaglądać czy tu lekcje ma jej klasa. I tak aż na drugie piętro. Zapukała do klasy muzycznej i widząc znajome jej z rozpoczęcie roku szkolnego twarze, odetchnęła z ulgą.
-Dzień Dobry, przepraszam za spóźnienie...
-Na litość boską, już pierwszego dnia?- spytał wysoki nauczyciel muzyki.
-Taksówka wlokła się jak żółw.- wytłumaczyła szukając wolnego miejsca.
Jedyne wolne miejsce widziała obok Lysandra, tego białowłosego z poprzedniego rozdziału, pamiętacie? Może teraz dokładniej go wam opiszę. Chłopak ten miał specyficzny styl ubierania się, wywodzący się z epoki wiktoriańskiej, która istniała w Wielkiej Brytanii miej więcej w latach rządów królowej Wiktorii. Były to lata około 1837-1901 rok, ale nie o owej epoce będziemy tu rozmawiać, a raczej o Lysie.
Był ubrany w czarne spodnie, marynarkę, białą koszulę oraz szmaragdowy żabot. Jego oczy są różnej barwy, jedno jest średnio pomarańczowe, drugie zielone. Ale dobrze radzę nie pytajcie go czy jest to naturalne, odpowie wam zdenerwowany że tak. Sucrette przekonała się kiedyś na własnej skórze. Ma wyjątkowy talent do śpiewania i gubienia różnych rzeczy. A najczęściej gubi notatnik. Ale nie ma też większość problemu z zgubieniem siebie. Oprócz tego iż denerwuje go nadmierna ciekawość u innych, pytanie o niego (szczególnie o jego oczy) i powierzchowne ocenianie ludzi... to nie licząc tamtych to jest oazą spokoju. Chcesz się za kumplować z Lysandrem? W takim razie dam ci wskazówkę którą zakuj sobie do tej głowy. Złota zasada: Jeśli masz możliwość, unikaj wtrącania się w sprawy, które cię nie dotyczą. i to by było chyba tyle o nim.
Aleksa usiadła obok niego. Rzuciła tylko ciche "Hej" i zaczęła szukać w torbie książki od muzyki. Chłopak spojrzał na nią. Nie przypominała mu Debry. Ani z wyglądu, ani z stylu bycia. Kątem oka spojrzał na Kastiela zajętego bazgroleniem czegoś w zeszycie.
-To nie jest dobry pomysł...- powiedział cicho do siebie
-Hmm?- dziewczyna podniosła wzrok i spojrzała w dwukolorowe oczy chłopaka.- A... Chyba wiem o co chodzi.- wysunęła do niego rękę.- Aleksa.
-...- białowłosy po raz kolejny spojrzał na Kasta. Ten tylko kiwnął na znak, iż ma robić to co mu wcześniej powiedział. Lys westchnął. Uśmiechnął się do dziewczyny.-Miło cię poznać.- delikatnie ujął jej dłoń i ucałował.- Lysander.
-Spoko imię.- nawet nie ruszył ją gest chłopaka. Znowu spojrzała na jego oczy.- Genialne tęczówki. Są super.- wysunęła delikatnie dłoń i zaczęła kartkować podręcznik.- Orientujesz się może na której stronie jesteśmy?
Delikatnie ujął jej dłoń i niczym dziecko, prowadził by przesuwać kartki aż do odpowiedniej. Uśmiechnął się do niej zalotnie i puścił jej dłoń. Była troszkę zaskoczona zachowaniem chłopaka. Uniosła jedna brew ku górze i wygięła usta. Puknęła niepewnie kilka razy o blat ławki i spojrzała kątem oka na chłopaka. Coś jej nie pasowało...
-Dzięki. Ty tak zawsze? No wiesz... taki kulturalny?
-Tak. Ale dla ciebie staram się bardziej.
-Yyhm...- mruknęła i zatopiła wzrok w podręczniku- To fajnie.- "Nadal coś tutaj śmierdzi... I to na pewno nie ta blondynka z tapetą na gębie, co siedzi w drugiej ławce..."
____________________________________________________
Postanowiłam popsuć trochę Lysandra.
Nie martwcie się, będzie jeszcze gorszy xD
Puki co to nawet nie zaczął porządnie.
Słuchajcie, jest taka sprawa...
Przypadkiem napisałam za dużo rozdziałów xD
Chcecie może by jutro albo dziś wieczorem wstawić wam jeszcze jeden?
Słuchajcie, jest taka sprawa...
Przypadkiem napisałam za dużo rozdziałów xD
Chcecie może by jutro albo dziś wieczorem wstawić wam jeszcze jeden?
Jakby co to nie ma problemu ;)
Obok będziecie mieć Lysia.
Pozdrawiam!
Mity Blue
Obok będziecie mieć Lysia.
Pozdrawiam!
Mity Blue
Chcemy! ^^
OdpowiedzUsuńChcemy! ^^
OdpowiedzUsuńRozumiem ^^ Jutro wstawię piąty, a w wtorek szósty ^^
UsuńJak zawsze super rozdział! ^^
OdpowiedzUsuń