środa, 8 czerwca 2016

[22]

Rozdział dwudziesty drugi 

"Daj mi szansę."
      Stała przy oknie. Ze spokojem patrzyła w gwiazdy. Była zmęczona, może nawet trochę pogubiona. Chyba po prostu miała zbyt wiele niepoukładanych myśli. To tak jakbyś miał nauczyć się całej książki z fizyki, na jutro. W głowie na stówę miałbyś karuzelę i chaos, a nie wzory i definicje. Zakład że nie umiałbyś nawet rozróżnić próbówki od zlewki? Podobnie było z Aleksą. Usłyszała dzwonek w telefonie. Wyjęła urządzenie z kieszeni. Na ekranie zobaczyła numer i napis Kentin. Westchnęła głęboko. Nie miała zamiaru odebrać. Odłożyła telefon.

     To nie tak że nie chciała z nim gadać. Chciała. Tylko nie wiedziała do końca jak zacząć. Bała się że tylko pogorszy sytuację. Po pięciu minutach znowu spojrzała na telefon. Zostawił jej dokładnie ósmą wiadomość głosową Tym razem, postanowiła odsłuchać.

-"Aleksa, błagam cię odbierz. Nawet nie wiem o co do końca chodzi... Albo doskonale wiem, ale nie umiem się z tym oswoić."- uważnie słuchała każdego słowa.- "Chce pogadać. Dasz mi jeszcze szansę? ...- cisza. Dość długa.-"Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi... co nie?"- I na tym był koniec.


     Zagryzła wargę. Nie za bardzo wiedziała co robić. W końcu podjęła decyzję-trzeba działać. Niepewnie zaczęła pisać wiadomość do niego, o treści : "Zadzwonię. Ale nie odbieraj. Nagram się.". Po chwili odpisał jej że zgadza się na taki układ. Zrobiła tak, jak napisała.

-Em... Cześć? Nie będę owijać w bawełnę, nie za bardzo wiem jak zacząć... Może po prostu powiem co leży mi na sercu. Głupio to brzmi, co nie? -Rozalia zajrzała do pokoju.- Przepraszam. To nie twoja wina... To nasza, a głównie moja wina. Chciałabym z tobą pogadać... tylko nie za bardzo wiem jak. Ehh... Wiesz, że był bieg na orientację? A to, że w szkole będzie koncert? Pewnie nie... Bo zapomniałam języka w gębie. Gadałam ciągle o sobie. Jak egoistka. Nie pomyślałam o tobie. A jeśli chodzi o szansę... to ja o nią powinnam prosić. Bo.... - "Nie, jeszcze nie teraz."- Nie powiem ci tego teraz. Przepraszam. Chce ci to powiedzieć prosto w oczy. Mogę mówić te słowa przez telefon, ale nie zrozumiesz ich wtedy... Dasz mi szansę...przyjacielu?- zakończyła.

      Po chwili otrzymała wiadomość "Chcesz? A więc przyjdź do parku o 3:30. W nocy. Będę czekać na ciebie." Zaśmiała się cicho. Włożyła telefon do kieszeni. Rozalia cofnęła się. Wolałaby, aby Aleks anie wiedziała że wszystko słyszała. Po chwili zapukała.

-Idziesz już spać? Jest dwudziestej pierwszej.- powiedziała białowłosa
-Nie... Musze gdzieś iść. Nie wiem kiedy wrócę.- zarzuciła plecak na ramię. -Dzięki za wszystko.

Wybiegła z budynku. Poszła do parku. Usiadła na ławce. Westchnęła głęboko. Siedziała i czekała. Chciała jak najszybciej zobaczyć Kentina. Wcześniejsza chęć uniknięcia spotkania, zmieniła się w potrzebę zobaczenia się.

*Godzinę później u Maxa*

     Edward  niepewnie wziął komórkę Maxa. Po cichu wyszedł z domu. Trzeba wam wiedzieć, że nie był on osoba która odpuszcza gdy czegoś... a w tym wypadku kogoś chce. "Ostatnie połączenie z tego numeru... czyli od znajomej Aleksy." Wpisał numer do swojej komórki i wykonał połączenie.

-Słucham?
-Dobry wieczór, tui przyjaciel Aleksy. Czy...
-Ah! To ty jesteś pewnie Kentin, ten z którym dziś gadała. Dziwne godzin spotkań wybierasz, trzecia w nocy?
-...-"No chyba nie..."- Chciałem się z nią jak najszybciej zobaczyć, a wolałem... nikogo nie obudzić.
-W tej twojej szkole wojskowej pewnie i najmniejszy szmer słychać.
-Taa....
-A... mógłbyś być szybciej? Ona tam na ciebie już czeka...
-Zobaczę co da się zrobić.
-Nie nie mów jej o tym że cokolwiek ci powiedziałam, dobrze?
-Nie ma problemu.
-A no, po co dzwoniłeś?\
-...Chciałem tylko spytać czy poszła spać. Pewnie jest zmęczona. Ale skoro poszła, to pewnie Nie śpi.
-Muszę kończyć, Pa!
-Dobranoc.- rozłączył się.- Co jest z tym gościem nie tak? - oparł się o ścianę.- Teraz to mnie zdenerwował... Najwyraźniej trzeba będzie zastosować coś mocniejszego...

___________________________
Hej!
Może.... zacznijmy od przedstawienia wam mojego nowego towarzysza... Siedzi w pudle.
Uwaga... 3...2...1...
Lilo: Hejo!
....Pikachu?
Lilo: Pika! Mów mi Lilo!
..... Skąd ty masz tego lizaka?
Lilo:Wycyganiłem od takiego jednego dzieciaka. Tą moją słodyczą wewnętrzną.
Toż to jest cwany złodziej a nie słodki Pikachu!
Lilo:Wypraszam sobie, sam mi go dał.
No to... powiedź co o sobie.
Lilo:Jestem rasistą Lubię słodycze. Jestem gejem i jestem nieczuły na cudze krzywdy.
... jesteś potworem.
Lilo: O nikt mnie nie kocha...
...
Lilo:....
No nie patrz tak na mnie!
Lilo:...
Dobra, możesz zostać!
Lolo: Ow yeah!
W skrócie, Edward wkracza do akcji i na pewno nie jest zadowolony z takiego obrotu spraw między Kentinem a Aleksą.
Lilo: Więc pewnie zrobi niezłą aferę.
Być może... o tym w kolejnym rozdziale!
Lilo: Ej! Unio momento koziołki. Po lewej moje zdjęcie! Cudny jestem, co nie?
Narcyz.... zapomniałeś dodać sobie tytułu Król Słońce.

Pozdrawiam!

Znowu złamana Misty i narcystyczny Lilo.

3 komentarze: